Można nim jeździć na kategorię prawka B, jest uniwersalny i wygodny, ale przede wszystkim łączy dwie cechy, które dla wielu są najważniejsze: świetnie wygląda i niewiele kosztuje.
Zdjęcia: 64deg.com
Darek „Papuq” Felis-Obrycki
Przyznam to. Gdy usłyszałem propozycję przetestowania niedużego skutera 125 z chińskim rodowodem, mój humor można było porównać do poziomu radości statystycznego licealisty w ostatnim dniu wakacji. Zdecydowanie nie dało się nazwać tego uczucia zachwytem. Sytuacja uległa drastycznej zmianie, gdy tylko zorientowałem się, jak wygląda i ile kosztuje obiekt mojego testu. Wyjątkowo stylowy, miejski skuter za 6299 zł?!
No ciekawe, czy będzie przynajmniej w połowie tak dobrze jeździł, jak się prezentuje?
Nie do końca wiem, jak nazwać kolor Bartona Primo, więc na potrzeby ułatwienia komunikacji, określmy go jako „szary pastelowy z dodatkiem mięty”. Jeżeli macie lepszy pomysł, przyślijcie maila, ale to i tak już niczego nie zmieni. Niezależnie od nomenklatury trzeba przyznać, że z doborem barwy firma Barton trafiła w potrójną dwudziestkę. Nie dość, że jest obiektywnie ładny, to jeszcze tego typu kolor jest ostatnio modny w motoryzacji, a finalnie idealnie pasuje do sylwetki skutera we włoskim stylu retro.
Mamy jedynie wątpliwości co do estetyki błękitnych dodatków, ale w ogólnym obrazie nawet nam nie przeszkadzają. Gdyby przyjrzeć się bliżej, uda się też znaleźć niezbyt dokładne spasowanie plastików, ale w skuterze za kilka tysięcy można się tego spodziewać. Z drugiej strony Primo urzeka kolejnymi dodatkami – gustowne felgi, stylowe imitacje wlotów powietrza, przeszycia na kanapie, czy chromowane lusterka i bagażnik (który można złożyć jako oparcie, nie wiemy w jakim celu). LEDowe oświetlenie (jedynie reflektor posiada klasyczną żarówkę) jest po prostu ładne… A ten szary lakier na żywo jest fantastyczny. Primo to kolejny pojazd w naszej flocie testowej – obok Husqvarn 401 i 701 oraz Hondy CB1000R – który zgarnął dodatkowe punkty (co wcale nie jest takie łatwe) za przyciąganie spojrzeń i zainteresowanie płynące zewsząd dookoła.
Zasiadasz za kierownicą, a przed Tobą pojawiają się proste, ale znowu całkiem ładnie skomponowane zegary. Naprawdę, nawet jeżeli bardzo byśmy chcieli, to ciężko postawić przed Bartonem Primo ciężkie zarzuty dotyczące designu. Wszystko komponuje się w jedną, zgrabną całość.
Dla kierowcy o wzroście około 180 cm miejsca jest w sam raz. Kanapa jest wygodna, a więc nawet te stosunkowo dłuższe podróże nie będą męczące. We dwoje na pokładzie sprawa się już komplikuje – o ile miejsca wystarczy pod warunkiem krótkich przejazdów, to przeładowane zawieszenie już będzie wołało o litość. Jeżeli więc planujesz często jeździć z pasażerką, nawet taką filigranową, Primo nie będzie najlepszym wyborem.
Nie ma się czemu dziwić, Primo to w końcu zwinna, miejska bestia (taka urocza bestia). Ten nieduży skuter najlepiej czuje się właśnie w zatłoczonej aglomeracji, gdzie potrafi przemknąć przez najciaśniejsze szczeliny z precyzją Mavericka z Top Gun. Szybkie przeloty na spotkania w centrum miasta, wypad na kawę, transport do pracy i z powrotem, wyskok na zakupy – również w te butikowe okolice. Wszędzie tam Primo zawiezie was bez opóźnień i bez wstydu. Może zabrzmi to nieskromnie, ale jedynie powtarzam to, co usłyszałem po zaprezentowaniu zdjęć kilku osobom – na fotkach widzicie, że na tanim skuterze można wyglądać naprawdę stylowo i dobrze.
Primo waży zaledwie 105 kg, ma kanapę na niedużej wysokości, a więc nawet zupełnie niedoświadczony kierowca nie będzie czuł się na nim przytłoczony najgęstszymi korkami stolicy. Bartona udało mi się rozpędzić do ok. 105 km/h, jednak przy takich prędkościach skuter przestaje być stabilny – zdecydowanie lepiej czuje się w mieście. Jednocylindrowy, czterosuwowy silnik 125 na elektronicznym wtrysku generuje niespełna 8 KM mocy i jest to moc w zupełności wystarczalna, aby sprawnie ruszać spod świateł oraz zmieniać pasy na głównych drogach bez poczucia strachu i wstrzymywania ruchu.
Wiecie jak to jest, gdy ktoś rzuca wyzwanie, że „nie postawisz go na koło, a już na pewno nie na przednie” – tym bardziej, jeżeli osobą wyzywającą jest piękna kobieta. Oczywiście, że podjąłem rękawicę. Zaskoczony byłem bardziej, niż posłanka Pawłowicz, gdy najpierw wytoczyła proces za reportaż o niej samej, a następnie go przegrała. Okazało się, że wystarczy umiejętnie zgrać moment szarpnięcia kierownicy i odkręcenia manetki, a Primo wędruje do pionu szybciej, niż reklamowany konar, który nie chciał zapłonąć. Niby grzeczny retro skuter, a taki dzik.
Przedni hamulec jest całkiem skuteczny, a więc zdjęcie ze stoppie również się udało. Dobrze, że to tylko zdjęcie, a nie film, bo byłyby wstyd z długości stopala… Nie wykluczone również, że w podniesieniu koła przy hamowaniu pomógł mi fakt, że próbę wykonałem na stromym zjeździe do garażu podziemnego… No ale wyzwanie wygrane? Wygrane!
Niestety tylny hamulec nie jest już tak wydajny. Aby zaczął hamować chociaż trochę skuteczniej, niż tarcie piętami o asfalt, klamkę należy ścisnąć z nienaturalnie dużą siłą. Może trafiliśmy na wadliwy egzemplarz, a może TTTM (ten typ tak ma).
Skoro podkreślamy, że Primo prowadzi się łatwo, przyjemnie i skutecznie, a najlepiej czuje się w mieście, wypunktujmy też jego cechy praktyczne. Barton ma prostą podłogę bez przekroku, posiada haczyk na zakupy oraz niemały schowek pod kanapą – dużego kasku integralnego jednak w nim nie zmieścimy. Do tego spalanie… Apetyt na paliwo na poziomie poniżej 3l/100km to wartość, która dodaje uśmiechu przy każdej z (niewielu) wizyt na stacjach benzynowych.
Odpowiadając na pytanie z samego początku testu: Barton Primo jeździ niemalże tak samo dobrze jak wygląda – a to naprawdę wysoko postawiona poprzeczka. Primo wypełnia wszystkie zadania, jakie można postawić przed skuterem 125, a tym bardziej tanim skuterem 125. Jest ekonomiczny, praktyczny, wygodny, zwinny i całkiem szybki oraz można nim jeździć na prawko kat. B. W gratisie da się go też postawić na koło. Ale przede wszystkim wygląda ponadprzeciętnie dobrze. Jeżeli interesuje was aspekt stosunku „jakości i stylu do ceny” wśród skuterów 125, to ciężko będzie nam wymyślić cokolwiek lepszego, niż Barton Primo 125 za 6299 zł.