Lew, jak powszechnie wiadomo ma wielką, pieczołowicie wypielęgnowaną grzywę, którą każdy ma konstytucyjny obowiązek zauważyć.
Jest królem dżungli (również tej miejskiej) i bardzo mu się to podoba – lubi, gdy na niego patrzą i o nim mówią. Wśród wielkiej grzywy i innych dodatków kryje się sporo dumy i próżności. Z drugiej jednak strony, lew jest szlachetny i godny zaufania. Ma gest, jest pomocny i przyjacielski, w zamian wymaga jednak wierności. Jest odważny i zawsze osiągnie swój cel – najgorzej dla niego będzie, gdy spadnie z piedestału. Jak to przełożyć na drogę? Lew jest niegroźny, aczkolwiek najmądrzejszy i to właśnie jego prawda jest zawsze najbardziej prawdziwa. Nie ważne, że policjant miał wideorejestrator, a kierowca Opla Calibry spory lewarek pod pazuchą – Lew wie lepiej.
Najlepszym, lwim motocyklem będzie wjeżdżające właśnie na salony BMW HP4. Lew przetoczy się nim w korku (oczywiście majestatycznie, żeby każdy go zauważył, w końcu jest jednym z wybranych klientów na HP4), po czym zatrzyma się przed pasami, spokojnie podziwiając przechadzającą się płeć przeciwną (dalej skupiając uwagę na sobie). Na zielonym spokojnie wrzuci jedynkę i oddali się w stronę kolejnych samic. Osiągi? Oczywiście, że przydatne. Robią efektowną otoczkę do jeszcze bardziej efektownego wyglądu!