Suzuki SV650N
Ekipa Suzuki jest zdecydowanie cwańsza niż ładniejsza. Jeśli komuś nie odpowiada ich nakedowa propozycja w postaci Bandita, mają w zanadrzu ciekawą alternatywę. Ponownie cofniemy się w czasie do lat ’90. Motocykle japońskie w tym okresie dominowały na europejskim rynku, jednak rządza władzy totalnej skłoniła Suzuki do zaatakowania kolejnego segmentu. W roku 1999 fani silników V2 otrzymali kontrofertę dla włoskich motocykli. Entuzjazm klientów przeszedł najśmielsze oczekiwania producenta. SV cieszył się takim wzięciem, że w pierwszym roku produkcji fabryka nie nadążała z dostawami maszyn do importerów. Sukces nie byłby możliwy bez dwucylindrowego wstępu jakim był model TL1000S. Motocykl był opcją dla osób zmęczonych włoską awaryjnością, jednak okazał się ociężały i dość trudny w opanowaniu. Konstrukcja SV jest lekka i przyjazna, dzięki czemu w 100% spełniła oczekiwania kupujących. W roku 2003 Suzuki przeszło gruntowną kurację odmładzającą i właśnie taki egzemplarz trafił w nasze ręce.
SV650 jest przeciwieństwem Suzuki opisanego wcześniej. Nawet stosunkowo lekki bryłą Fazer, stojąc obok dwucylindrowego nakeda staje się w naszych oczach 10-tonowym betonowym klocem. SV wygląda jak młodociany rozrabiaka gotowy do brojenia. Powagi tej konstrukcji zupełnie brak i to się nam podoba! Niewątpliwie dominującym elementem jest kratownicowa, aluminiowa rama (ciekawe skąd Japończycy wzięli ten pomysł, hmm…). Obłożona została kanciastymi kształtami zbiornika i zadupka. Jeśli obserwacja Suzuki nie narysowała na twarzy uśmiechu, ruchy mimiczne zostaną aktywowane po zajęciu miejsca za kierownicą. Motocykl jest niepoważnie wąski. „Zabawkowe” wrażenie potęguje bardzo niska masa własna, która wynosi 169kg dla pojazdu nie zalanego płynami. Testowany egzemplarz swoimi zegarami, w przeciwieństwie do Bandita zdradzał, że jest motocyklem znacznie młodszym od Fazera. O zwycięstwie w porównaniu decydują jednak suche fakty, a nie wrażenia estetyczne. Dane techniczne zwiastowały trudne zadanie dla SV’a…
Jak już wiecie, silnik to konstrukcja typu V2. Został on zaprojektowany z myślą o tym konkretnym modelu. Porównując go z „piecami” konkurentów, można uznać go za kwintesencję nowoczesności. Dwa cylindry mają łączną pojemność 645ccm. Z każdym z nich współpracuje głowica wyposażona w dwa wałki rozrządu i cztery zawory. Silnik jest chłodzony wodą, a w roku 2003 otrzymał dodatkową chłodnicę oleju. W tym samym czasie gaźniki zostały wyparte przez wtrysk paliwa. Wspomniane wcześniej dane techniczne nie wyglądają już tak różowo. Moc maksymalna wynosi 71 KM, a najwyższa wartość momentu obrotowego to 64 Nm.
Z racji tego, że wszystkie te koniki chowane są w dwóch, zamiast czterech zagrodach, wydają się być zdecydowanie bardziej radosne. SV już od najniższych obrotów rwie do przodu jakby miał ADHD. Zakres użytecznych obrotów oniemiał wszystkich testerów. Kręcenie silnika do czerwonego pola jest zbędne. Dzięki niskiej masie własnej, równolegle z ostrą reakcją kroczą osiągi motocykla. Suzuki ze startu radzi sobie z konkurentami, a gdy przychodzi do porównania elastyczności, nie pozwala im nawet na nawiązanie rywalizacji.
Radość z przyspieszeń w linii prostej jest łagodzona operowaniem gazem w zakrętach. Sprawa może być kłopotliwa dla początkujących kierowców. Wyczulenie prawego nadgarstka jest obowiązkowe. Nie tylko otwieranie przepustnicy może spowodować nerwową reakcję. Odjęcie gazu wywołuje bardzo silne hamowanie silnikiem, dlatego dynamiczne pokonywanie łuków wymagać będzie odrobinę wprawy. Jak ma się do tego same prowadzenie? SV 650 jest dość specyficznym motocyklem. Dzięki innowacyjnej ramie, konstrukcja jest bardzo sztywna. Użytkownicy pierwszych modeli narzekali na zbyt miękkie przednie zawieszenie. W roku 2002 problem rozwiązano, wyposażając widelec w możliwość ustawienia napięcia wstępnego. Rozwiązano tym jedyny minus Suzuki. Na czym polega specyfika prowadzenia? Chodzi o sposób wchodzenia w złożenie. W pierwszym etapie SV rzuca się na zakręt jak głodny lew na grubą turystkę, jednak kolejny etap będzie wymagał od nas nieco więcej pracy. Efekt powoduje masa wirująca, którą generują niemałe tłoki silnika pracujące w zupełnie innych płaszczyznach, niż te w Fazerze czy Banditcie. Nie macie się jednak czym martwić, gdyż charakter pokonywania zakrętów przez 650’tkę jest łatwy do opanowania. Jeśli wykażemy się zaangażowaniem, motocykl odwdzięczy się nam bardzo dużą stabilnością w złożeniu, zarówno w zakrętach wolnych, jak i szybkich. Cechą wspólną dwóch Suzuki jest układ hamulcowy. Kiedy pozostawiał on trochę do życzenia w przypadku Bandita, to w lżejszej, dwucylindrowej alternatywie jest on w pełni satysfakcjonujący. Ciągle nie wykazuje się on siłą rzuconej kotwicy, jednak generuje całkiem ciekawe przeciążenia.
Suzuki SV650 wprowadził łobuzerski akcent do tego testu porównawczego. Jego sukces w Europie jest najlepszym dowodem na to, jak dobry jest to motocykl. Niestety w Polsce dopiero kilka lat temu zaczął być docenianą maszyną. Nie dziwi nas to opóźnienie. Bryła motocykla nie wywołuje powalającego wrażenia. Jeśli ktoś zapyta się o parametry silnika, również nie będziemy mieli się czym chwalić. Atuty lekkiego nakeda musiały rozprzestrzeniać się poprzez pocztę pantoflową i kumpelskie przejażdżki wokół bloku. Po tym teście rozumiemy wszelkie żale fanów SV’a w stronę Suzuki, po zaprzestaniu sprzedaży tego udanego modelu.
Pejser – druga opinia:
Od dawna był ogromnym fanem SV, a teraz tylko sobie przypomniał, jakim dobrym motocyklem jest to Suzuki.Nie mogę uwierzyć, że ta maszyna kosztuje nieco ponad 12 000 zł. Odczucia z jazdy są identyczne do nowego motocykla, a śladów zmęczenia praktycznie nie widać. Kocham ten silnik. Jako dwucylindrowa jednostka generuje sporą wartość momentu obrotowego w dolnym zakresie i pakuje się na jedno koło praktycznie z miejsca. Lekkość konstrukcji pomaga w uzyskaniu przyzwoitego przyspieszenia, a wąska konstrukcja pozwoli na duże złożenia, gdyby przyszła nam ochota wziąć Suzuki na tor. Naprawdę oferta jest niewiarygodna – to kawał świetnej maszyny, która zadowoli wielu doświadczonych motocyklistów.
SILNIK
Silnik SV został zaprojektowany stricte dla tego modelu. Dzięki temu konstrukcja jest stosunkowo nowoczesna. Dwa cylindry w układzie V mają łączną pojemność 645 ccm. Cztery zawory w każdej głowicy obsługiwane są przez dwa wałki rozrządu. Chłodzenie odbywa się nie tylko za pomocą wody, ale również oleju. Od roku 2003 gaźniki zostały wyparte przez układ wtrysku paliwa. Silnik generuje 71 KM przy 9000 obr/min, natomiast maksymalna wartość momentu obrotowego wynosi 64Nm przy 7200 obr/min.
PODWOZIE
Charakterystyczną cechą Suzuki SV650 jest jego aluminiowa rama. Niespotykana forma kojarzy się z V2-kami produkowanymi we Włoszech. Zwarta konstrukcja współpracuje z niewyszukanym zawieszeniem. Od roku 2002 widelec o średnicy 41 mm wyposażony jest w możliwość regulacji napięcia wstępnego sprężyny. Tą samą opcję daje nam centralny amortyzator. Ciekawostką jest fakt, że wersja SV650S posiada wahacz dłuższy o 5 mm. Układ hamulcowy składa się z takiego samego zestawu, co w Suzuki GSF650 Bandit.
Dane techniczne:
SILNIK
Typ: 645 ccm, V2, chłodzony cieczą i olejem
Śred. x skok: 81 mm x 62,6 mm
Stopień sprężania: 11,5:1
Zasilanie paliwem: Wtrysk paliwa
Moc maks.: 71 KM
Maks moment Obr.: 62 Nm
PODWOZIE
Rama: aluminiowa
Zawieszenie przód: widelec klasyczny
Zawieszenie tył: amortyzator centralny
Hamulec przedni: dwie tarcze 290mm, zaciski dwutłoczkowe
Hamulec tylny: tarcza 240mm, zacisk jednotłoczkowy
WYMIARY
Rozstaw osi: 1445 mm
Wysokość siodła: 800 mm
Waga całkowita: 169 kg (masa sucha)
Pojemność zbiornika paliwa: 17 l
CENA: około 12 000 PLN