Yamaha XJ900 Diversion 2002
Musielibyście zobaczyć nasze miny po tym, kiedy poznaliśmy rok produkcji drugiego testowanego motocykla.
Historia tego modelu sięga aż 1983 roku i szczerze mówiąc ten sprzęt wygląda jakby tam było jego miejsce. Motocykl jest ogromny, co może być plusem jeśli ktoś jest wzrostu Salety albo po prostu lubi takie okręty. Fascynujący jest fakt, że w latach 90’tych ten model był dość popularny. Wypuszczona na rynek w 1994 roku wersja Diversion S znalazła wielu nabywców poszukujących prostego w obsłudze, uniwersalnego motocykla. Yamaha wygrała również serię policyjnych przetargów w kilku państwach, również w Polsce. Dlatego prawdopodobnie wielu z was kojarzy ten motocykl w białym malowaniu z niebieskim kogutem z tyłu. Był to swoisty dar od Boga dla ulicznych napędzaczy, gdyż podjęcie pościgu na XJ za motocyklem sportowym groziło śmiercią lub trwałym kalectwem, co demotywowało funkcjonariuszy do egzekwowania prawa. O ile bandycka przeszłość Suzuki sprawiała, że na niektóre minusy patrzyliśmy z przymrużeniem oka, o tyle policyjna historia Yamahy sprawi, że litości w tym tekście nie znajdziecie.
Zacznijmy od pchania. Takiego zwykłego przepchnięcia motocykla, żeby go przestawić, zwolnić miejsce, cokolwiek. Jakikolwiek ruch wymaga wytrzeszczu i napięcia 99% mięśni naszego ciała. Uwierzcie, że jest to oficjalnie największy kloc jaki przewinął się przez naszą redakcję. Przy XJ nawet Goldwing czy Triumph Rocket III wydają się być hulajnogami. Winę za to ponoszą dwie rzeczy. Po pierwsze masa. Uwaga, uwaga: 276 kg, słownie: dwieście siedemdziesiąt sześć kilogramów! Podczas złomowania Yamaha uczyniła by z nas milionerów. Drugim powodem przepychankowej toporności jest prawdopodobnie wał Kardana, który daje spory opór toczenia. Wierząc w poprawę sytuacji wsiadamy na Diversion i dokonujemy inicjacji zapłonu. Stosunkowo nowoczesny design zegarów i obiecujący dźwięk czterocylindrowego silnika o pojemności 892ccm rozpalił iskierkę nadziei. Ruszamy, bieg pierwszy, drugi, trzeci i w tym momencie pojawia się problem z widocznością. Parsknięcie śmiechem powoduje zanieczyszczenie wewnętrznej strony szybki w kasku. Yamaha XJ 900 Diversion sprawia, że czujemy się jak Snoop Dogg. Zapytacie o co chodzi? Otóż przednie zawieszenie tworzy z Yamahy lowridera. Widelec jest tak miękki, że podczas przyspieszania mocno unosi przód w górę. Zmieniając bieg następuje nurkowanie, po czym pojawia się kolejne unoszenie i kolejne nurkowanie. To bujanie wzbudza śmiech tylko kiedy motocykl jest testowy i nie należy do nas. Niestety radość zostanie skutecznie ukrócona w momencie, gdy przed nami pojawi się pierwszy zakręt. Zmuszenie tej krowy do złożenia to wyzwanie równe układaniu kostki Rubika przy kilku promilach we krwi. Jeśli już się to uda to motocykl wykazuje stabilność krążka do cymbergaja. Widelec w ogóle nie ogarnia przedniego koła. Rozbujana Yamaha wyjeżdża na zewnątrz zakrętu w rytmie „10 w skali Beauforta”. Próbując korygować linię staramy się głębiej złożyć motocykl. W tym momencie XJ wpada do wewnątrz jak ścięta z nóg. Nieprzewidywalna charakterystyka prowadzenia w pełni zagłuszyła fakt, że Yamaha nieco chętniej zmieniała kierunki jazdy od Suzuki. Działo się tak prawdopodobnie za sprawą węższego ogumienia. Tylna opona Diversion ma jedynie 150m szerokości.
Układ hamulcowy również nie zachęca nas do zabawy. Motocykl wytraca prędkość po naciśnięciu dźwigni i to by było na tyle. „Gumiasta” i leniwa charakterystyka jest wynikiem antycznych zacisków hamulcowych. Po dwa tłoczki z przodu, dwa tłoczki z tyłu i tyle. Dobre imię Yamahy może uratować jedynie jednostka napędowa. Oczywiście również ten element jest zabytkiem, jednak działa on całkiem efektywnie. Jego 90KM nie jest w stanie w żaden sposób równać się z jednostką Bandita, aczkolwiek stosunkowo sprawnie napędza bryłę XJ. Plusem jest liniowy wzrost mocy oraz precyzyjnie działające gaźniki. Na tym listę plusów byśmy zakończyli. Najbardziej irytujący będzie brak 6-ego biegu. Skrzynia o 5 przełożeniach na dłuższą metę powoduje odcisk na lewej stopie. Za każdym razem szukając kolejnego biegu natrafimy na opór dźwigni, co po jakimś czasie może sprawiać ból. Układ przeniesienia napędu posiada jedną mocną stronę jaką jest wał Kardana. Bezobsługowy element bez wątpienia jest mocnym atutem motocykla.
Podsumowując Yamaha XJ 900 Diversion S jest pomnikiem zmuszanym do jazdy. Jedynym uzasadnieniem długiego okresu produkcji jest zdolność motocykla do zapewniania wysokiego komfortu. Maszyna jest duża i wygodna, dodatkowo dzięki napędowi poprzez wał stosunkowo bezobsługowa. Szukając opinii w Internecie można zauważyć, że motocykl cieszy się dobrą opinią w kategorii niezawodności. Kiedyś, gdzieś wykonany został test długodystansowy. Po 100 000 km motocykl został rozłożony na czynniki pierwsze. Jak się okazało, żaden element nie wymagał wymiany. Biorąc pod uwagę zalety Yamahy wierzymy, że jest to motocykl, który może zostać doceniony przez spokojnych kierowców. Wrodzona miłość do wszystkich motocykli sprawia, że życzymy XJ jak najlepiej. Na pewno istnieje garstka osób, która nie patrząc na jej minusy zadba o egzemplarze krążące po rynku.
Druga opinia:
Pejser – ostatnio usłyszał, że jest apodyktyczny. Nie przejął się tym dopóki nie sprawdził w Google co to znaczy. Jeżeli zapyta was czy narzuca innym swoją opinię, to powiedzcie, że nie…
Przejazd przez pierwszy zakręt naszą testową Yamahą Diversion sprawił, że wystraszyłem się bardziej niż mieszkaniec Rosji przed wejściem do autobusu. O ile silnik rzeczywiście można uznać za w miarę przyzwoity, o tyle podwozie powinno się ustawowo ściągnąć z dróg publicznych na stałe. Tą maszyną można podróżować tylko jeżeli wytracicie prędkość przed zakrętem do zera, ocenicie łuk, a potem ruszycie pokonując go z prędkością 20 km/h. To propozycja wyłącznie dla osób z forum miłośników XJ.