Pierwszy raz nie bolał… Amator w osobie Jędrzejaka zaliczył swój pierwszy raz – jeździł trialówką, a nawet załapał się na przyspieszone szkolenie. Teraz odpowiada na pytanie, czy trialem w ogóle warto się zainteresować.
zdjęcia: Darek „Papuq” Felis-Obrycki
Michał Gąsiorowski
64deg.com
MotoRmania pierwszy raz ukazała się w 2001 roku. To dawno temu, ale po raz pierwszy materiał z udziałem motocykla trialowego opublikowaliśmy w drukowanej MotoRmanii dopiero pod koniec 2018 roku. Teraz przeczytacie go w internecie.
Nasz fotograf Darek kiedyś posiadał sprzęt trialowy i upalał go na co dzień po Warszawie. Drugi operator Michał też miał okazję się nim przejechać. Ale dla mnie był to pierwszy kontakt z tego typu motocyklem. Strzelam w ciemno, że zdecydowana większość z was również nigdy w życiu nie jeździła trialówką. Dlatego przy okazji redakcyjnej mini-wyprawy enduro pod koniec sezonu 2018 wpadliśmy na spontaniczny, ale jakże trafny pomysł – Jędrzejak idzie na szkolenie trialowe!
Tak się składa, że salon Beta z Myślenic, który użyczył nam wspomniane motocykle enduro, współtworzy trialową szkołę o przemiłej nazwie Betusia. Pod czujnym okiem Andrzeja Mistarza oraz jego 11-letniego syna Kuby stawiałem swoje pierwsze, poważne kroki w przyspieszonym kursie trialu. Andrzej jest głównym trenerem w szkole i wielokrotnym grupowym mistrzem polski, a Kuba zajmuje obecnie zajmuje lokatę wicemistrza polski w grupie maluchów (do 12 lat). Byłem w dobrych rękach.
Dźwignia zmiany biegów
Andrzej szybko zauważył, że jakieś tam doświadczenie mam i nie musi uczyć mnie zmiany biegów. Wspomniane doświadczenie miało zaraz zostać brutalnie zweryfikowane, a temat biegów wcale nie jest taki oczywisty. Trialówki skonstruowane są tak, że stojąc na podnóżkach, stopa nie sięga do dźwigni zmiany biegów. Jest to celowy zabieg – motocyklem przede wszystkim steruje się nogami i ciałem, a przełożeń i tak nie zmienia się zbyt często. Skrzynie biegów w trialówkach są zresztą tak zestopniowane, że różnice w prędkości i przeniesieniu momentu są zaskakująco niewielkie.
Pozycja
Rozpoczęliśmy na stojaku od przedstawienia, w jaki sposób stać na trialówce (bo siedzieć i tak się przecież nie da). Jak na każdym typie motocykla, tak samo i tutaj należy przybrać taką pozycję, aby ciężar z rąk przenieść na nogi. To wydaje się oczywiste. Sporym zaskoczeniem było jednak umiejscowienie samych stóp. Byłem przekonany, że motocykl będę musiał złapać całymi nogami, aby go kontrolować. Tymczasem stopy – poza tym, że ustawia się równolegle z motocyklem – mają być nieznacznie odsunięte od ramy motocykla. To dlatego, że na trialu ogromną rolę odgrywa praca ciałem (a to nowość, prawda?) i należy stopom pozostawić lekki luz do pracy i obracania się. W razie czego, motocykl można łapać kolanami.
Wiem już jak stać. Stopy równo, odsunięte. Kolana ugięte, tyłek gdzieś z tyłu, a kierownica z minimalnym obciążeniem. Zabieramy się więc za skręcanie. No i tutaj Andrzej zrzuca bombę – na trialówce skręcamy nogami, a nie rękami. „Wydawało mi się, że motocyklem mam jeździć, a nie ćwiczyć na nim yogę…”. Żarty na bok, nikt tu nie odkrył Ameryki. Najpierw ciężar na zewnętrzną stopę oraz wychylenie ciała mocno na zewnątrz. Wtedy motocykl składa się pod kierowcę, do wewnątrz zakrętu, no i gdzieś na końcu skręca sama kierownica. W teorii brzmi łatwo i naturalnie. Wtedy Andrzej rzuca kolejną bombę: Kuba pokaże ci jak robić kolejne ćwiczenia.
Kuba ma 11 lat.
Jeździ 80-tką, a tak ogarnia, że samo oglądanie go w akcji sprawia przyjemność. Jednocześnie dałem się złapać w pułapkę – Kubie wszystkie ewolucje przychodziły tak łatwo, że aż przestałem wątpić, czy dam radę. Nie dałem.
Powoli
W trialu sztuką jest jechać powoli, dlatego ćwiczenia też wykonywaliśmy na pierwszym biegu na minimalnej prędkości. Zaczęliśmy od slalomu i nawrotu w ciasnym kwadracie. A żeby było ciekawiej, teren był pochylony. Zauważyłem (gorąco dopingowany w swoim spostrzeżeniu przez trenera Andrzeja i jego syna), że mam ten sam problem, jak wszyscy inni motocykliści we wszystkich innych dyscyplinach, a także wszyscy, z którymi wspólnie trenowaliśmy na pit-bikach. Zbyt mało pracy ciałem.
Przeszkody!
Jakoś udało mi się przekonać Andrzeja, że to już opanowałem. To dlatego, że nie mogłem doczekać się przejazdów po kłodach i oponach. Z zewnątrz wygląda to na nic strasznego i rzeczywiście nie sądzę, aby kłoda miała więcej, niż 35 centymetrów średnicy. Jednak gdy do niej podjeżdżałem i w odpowiednim momencie miałem precyzyjnie strzelić ze sprzęgła… W oczach pojawia się lekka panika połączona ze zwątpieniem.
Ale nie było źle, a za każdym kolejnym razem coraz lepiej. Andrzej zdradził mi technikę przejazdu na raz oraz na dwa razy – chodzi o strzały sprzęgłem i odbicie się samym tylnym kołem lub i przednim i tylnym. Ćwiczyliśmy również pivoty, czyli półnawroty na gumie przez przeszkodę, jazdę po wąskiej równoważni, czy przejazd przez belkę zawracając na trawersie. Nie zabrakło też krótkiego treningu jazdy na tylnym oraz przednim kole.
Wnioski
Jedne ewolucje przychodziły łatwiej, inne trudniej, ale każda czynność opierała się na umiejętnej kombinacji (przede wszystkim) pracy ciała, którą należało połączyć ze strzałami lub uślizgiwaniem sprzęgła. Do tego jeszcze dochodziła nieustanna kontrola tylnego hamulca. Wszystko to na raz, w połączeniu z moim „nie najwyższym” poziomem technicznych umiejętności spowodowało, że po godzinie szkolenia byłem wypompowany jak ogrodowy basen na zimę. Leżałem na trawie próbując odzyskać siłę do oddychania, a reszta ekipy z lekka się nabijała.
Trial – dla kogo to?
Na koniec Andrzej zapytał mnie, czy dowiedziałem i nauczyłem się czegoś nowego. Wydawało mi się, że w teorii większość wiedziałem, ale dopiero praktyka dała mi w kość. Na trialówce wszystko wykonuje się z małą prędkością, a więc nie można oszukiwać. Technika jest tutaj kluczem. Nic na siłę, wszystko ciałem.
Tak samo jak jazda na pitbikach, lekka i mała trialówka pomaga zrozumieć zachowanie motocykla i pokazuje, w jaki sposób mu pomóc, zamiast przeszkadzać. Trial jest podstawą każdego offroadu (a Taddy Błażusiak czy Graham Jarvis to jeżdżące przykłady).
Jeżeli chcecie lepiej ogarniać swojego GSa, trial jest dla was. Jeżeli chcecie spróbować czegoś nowego na motocyklu, trial jest dla was. Jeżeli zastanawiacie się, w jaki sposób wasze dzieci mają zacząć przygodę z motocyklami, trial jest dla was. Szkoła „Betunia” Andrzeja Mistarza w ofercie ma dwudniowe szkolenie wraz z noclegiem, motocyklem i pełnymi ciuchami. Polecamy!