67. edycja Motocross of Nations to nie tylko niesamowicie emocjonujące wyścigi przyprawiające o dreszcze, nie tylko piły motorowe i zaciekle dopingujący kibice, to również historyczny start reprezentacji Polski w tej imprezie!
Wszyscy z niecierpliwością odliczaliśmy miesiące, dni, a w końcu godziny i minuty do rozpoczęcia tegorocznej edycji Motocrossu Narodów. Nie tylko za sprawą potężnych wrażeń, które co roku serwują najszybsi jeźdźcy z całego świata walcząc o tytuł najlepszego kraju, ale przede wszystkim dzięki pierwszej w historii obecności polskiej reprezentacji na tej prestiżowej imprezie! 67 odsłona MXoN rozegrała się w Niemczech, a dokładnie pięknym torze w Teutschenthal, gdzie nasi zawodnicy stanęli w bramkach startowych z największymi wymiataczami na naszym globie.
Wszyscy kibice z Polski (może nie było nas dużo, ale na pewno rzucaliśmy się w oczy) mocno trzymali kciuki za biało-czerwone trio w składzie Łukasz Lonka (MX Open), Tomek Wysocki (MX2) i Łukasz Kędzierski (MX1). Po dowolnych treningach chłopaki w swoich klasach zajmowali kolejno 22, 22 oraz 31 miejsce. Z wyścigów kwalifikacyjnych do wielkiego finału przechodziło tylko 19 zespołów, 13 kolejnych startowało w finale B, z którego zwycięska drużyna trafiała do wyścigów głównych. Po odległym miejscu Kędziora (31) i minutowej karze nałożonej na Lonkę za uszkodzony wydech, naszej drużynie niestety nie udało się zakwalifikować do głównej części zawodów. Jednak rzutem na taśmę weszliśmy do finału B i swoją szansę w niedzielę nasi zawodnicy wykonali bardzo dobrze. Dwaj Łukasze oraz Tomek ciężko walczyli, aby ostatecznie zająć 6. miejsce w finale B, co w klasyfikacji ogólnej dało 25 miejsce. Może to jeszcze nie żużel, ale chociaż w motocrossie jesteśmy lepsi niż Brazylia, czy Słowenia z Timem Gajserem na pokładzie albo Węgry z Kornelem Nemethem i potężnym teamem, który zajmował 3x więcej miejsca, niż cała reprezentacja Polski. Brawo!
Jednak prawdziwe emocje dopiero nadchodziły. Nieubłaganie zbliżał się wielki finał, do którego z finału B przeszli przyszłoroczni organizatorzy Motocross of Nations – Łotysze. Amerykanie byli rządni zwycięstwa, jednak wymagający tor w Teutschenthal wcale nie ułatwiał im zadania, szczególnie gdy był już mocno rozjeżdżony.
Dzięki wygranemu holeshotowi oraz skutecznej ucieczce przed Ryanem Dungey’m, kwalifikację w klasie MX1 zwyciężył Brett Metcalf dosiadający Kawasaki. Dzięki świetnej jeździe i drugiemu miejscu Deana Ferrisa w klasie MX2, Australijczycy z dorobkiem 3 punktów zwyciężyli sobotnie zmagania. Nikt nie był w stanie przewidzieć, co będzie działo się w niedzielę. Zaledwie po jednym punkcie więcej na swoim koncie mieli Amerykanie i Belgowie. Niesiony potężnym dopingiem pełnego toru zespół Niemiec dowodzony przez Kena Roczen również chciał dobrze wypaść. Wszyscy z potężnym podnieceniem oczekiwali opadnięcia bramek startowych do pierwszego wyścigu..
MX1 + MX2
Pięknym startem popisał się świeżo upieczony Mistrz Europy w klasie MX2 Valentin Guillod, Szwajcar długo jednak nie pocieszył się prowadzeniem. Szybko dopadł go Dean Ferris na YZ250F, a chwilę później minął go Ken Roczen. Jadący przed własną publicznością Niemiec nie marnował czasu. Przy okrzykach swoich kibiców odebrał prowadzenie Australijczykowi. Jednak do przodu przebijał się aktualny Mistrz Świata MX1. Nie musieliśmy długo czekać, żeby Antonio Cairoli przekonał nas, dlaczego aktualnie rządzi w GP. Tony po kilku okrążeniach dopadł Kena i dzięki świetnym liniom wypracował sobie pozycję do ataku. Szybko odebrał prowadzenie Roczenowi i rozpoczął budowanie przewagi. To nie był koniec kłopotów dla Niemieckiego zespołu. Podczas gdy Max Nagl z samego końca stawki powoli przebijał się do przodu, jadącego na drugim miejscu zaczął doganiać Eli Tomac. Amerykanin na każdym odcinku toru pokazywał niesamowity kunszt swoich umiejętności prawie maksymalnie wykorzystując potencjał swojej CRF 250. Pod koniec wyścigu usiadł na kole Roczenowi i przechodził do ataku, gdy podczas scruba przód jego motocykla uderzył w wybicie, a Eli zaliczył potężną wysiadkę a’la Chad Reed.
Dzięki temu Ken dowiózł drugie miejsce do mety i z 11 miejscem Maxa Nagla, Niemcy objęli prowadzenie. Zwycięstwo Cairoliego i 13. pozycja Alessandro Lupino dawała drugie miejsce Włochom. Trzecia była Australia.
MX2 + MX Open
W drugim wyścigu holeshota zgarnął Dean Ferris. Jednak ponownie prowadzenie szybko odebrał mu Ken Roczen, a chwilę później wyprzedził go Eli Tomac. Amerykanin chciał udowodnić, że zasłużenie zwyciężył z Kenem tegoroczne zmagania AMA Motocrossu w klasie dwieście pięćdziesiątek. I właśnie dlatego byliśmy świadkami jednego z najbardziej emocjonujących wyścigów w roku. Pojedynek Tomaca i Roczena przysłonił całkowicie resztą wydarzeń na torze. Przez 17 okrążeń ci dwaj zawodnicy dawali z siebie wszystko zapewniając kibicom niesamowitą dawkę wrażeń.
Na swoim podwórku Ken jednak nie dał się wyprzedzić i ku potężnej radości kibiców zwyciężył ten wyścig. Tomac musiał zadowolić się drugą pozycją. 4. miejsce Justina Barci pozwoliło Amerykanom wskoczyć na drugie miejsce w kwalifikacji narodów. Po 2 upadkach Ullricha, Niemcy spadli na 7. miejsce. Skorzystali z tego Belgowie, którym 3. miejsce Desalle’a oraz 7. Jeremy’ego Van Horebeeka dało prowadzenie. Wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatnim biegu
MX1 + MX Open
W wielkim finale w potężnej kraksie na pierwszym zakręcie udział wzięli Justin Barcia, Clement Desalle, Todd Waters z Australi oraz Shaun Simpson z Wielkiej Brytanii. Wykorzystał to Max Nagl, który za wszelką cenę starał się dać zwycięstwo swojemu zespołowi. Jednak z trzeciego miejsca szybko przedzierał się Antonio Cairoli, który nie dał szans swoim rywalom. Na 10. okrążeniu Tony objął prowadzenie i zapewnił swojemu zespołowi miejsce na podium. Na ostatnich okrążeniach szarżę przeprowadził Ken De Dycker, który w wyścigu był osamotniony po upadku i kontuzji barku Clementa Desalle. Pod koniec wyścigu Ken wyprzedził najpierw Evgeniego Bobrysheva, a następnie Maxa Nagla i poprowadził zespół Belgi do mistrzowskiego tytułu!
W ostatnim wyścigu swoich kibiców zawiódł również Ryan Dungey, który dał się objechać Tommy’emu Searlowi z Wielkiej Brytanii oraz Gautierowi Paulinowi z Francji. Justin Barcia z samego końca zdołał przebić się na 11. lokatę. Dało to dopiero drugie miejsce zespołowi USA. Dopiero, bowiem już po ich minach na podium można sądzić, że bez pierwszego miejsca nie zostaną gorąco powitani w domu. 4. miejsce przypadło zespołowi Australii, Francja była 5., a Wielka Brytania zajęła szóste miejsce. Przez słaby występ Ullricha gospodarze zajęli 7. miejsce.