Trzy tygodnie temu informowaliśmy Was, że Daniel Bodin został pierwszym człowiekiem na świecie, któremu udało się wykonać podwójnego backflipa. Teraz obejrzyjcie, jak do tego doszło. Przygotowania trwały dwa lata…
Pierwszymi zawodnikami, którzy tego spróbowali, byli Levi LaValle oraz Justin Hoyer w 2009 oraz 2010 roku, ale obaj zaliczyli upadki. Daniel Bodin postawił przed sobą czystą kartkę. Chciał podejść do problemu na świeżo. Nie miał zamiaru trenować do basenu z gąbkami, ale w warunkach jak najbardziej zbliżonych do realnych.
„Takiego tricku nie możesz nauczyć się tak po prostu – musisz poświęcić się, aby go dokonać…” – Daniel Bodin.
Najpierw skonstruował rampę. Miała 5,5 metra, była ogromna! A przecież sam miał się wzbić przynajmniej dwa razy wyżej. Następnie w miejscu lądowania skonstruował stelaż, na którym umieścił ogromną dmuchaną poduchę, na której trenował lądowania. Pierwsze skoki na tak ogromną wysokość już były straszne. Później Daniel dodał pojedynczego backflipa. To poszło gładko.
Następnie dodał drugi obrót w tył… Wykonując ten trick jest tylko ułamek sekundy na decyzję, czy kontynuujesz trick, czy uciekasz. Zdecydować trzeba tuż po pierwszym flipie. Im było bliżej do wykonania tricku, tym wszystko stawało się straszniejsze. A jednak podwójny backflip zaczął wychodzić naprawdę dobrze – w końcu trzeba zdecydować o usunięciu poduchy.
Kiedy przyszedł dzień próby, Daniel zaczął się zastanawiać… Aż w końcu wyciągnął wtyczkę i dał sobie jeszcze miesiąc. Pewnego dnia obudził się i wiedział, że nastał ten czas. Tego dnia każda próba na poduchę wychodziła idealnie – od tego momentu problemem nie były flipy, ale lądowanie. Daniel rozebrał stelaż z poduchą i z pomocą ciężkich maszyn zbudował lądowanie na twardym, czyli w tym przypadku na śniegu.
Spróbował dwa razy. Pierwsza próba poszła źle, w powietrzu zbyt wcześnie odpuścił gaz. Skuter mocno się pogiął, ale Daniel chciał zrobić to raz jeszcze. Udało się go naprawić, a napięcie sięgało zenitu. Przy drugiej próbie flipy były idealne… Ale przyziemienie okazało się zbyt drastyczne. Daniel uderzył z dużą siłą, nie doznał poważnych kontuzji, ale znowu musiał odpuścić.
Minęły kolejne 4 dni. Nadszedł czas próby ostatecznej. Wszystko zostało idealnie przygotowane, ale Daniel był zestresowany jak nigdy. Gdy uświadomił sobie, że to „teraz albo nigdy”, uspokoił się, ruszył na rampę.
„Nigdy tego nie zapomnę. Nawet jeżeli będę miał 95 lat i nie będę wiedział, jak się nazywam, zawsze będę pamiętał, że zrobiłem podwójnego backflipa. Tutaj, obok mojego domu.”