MotoGP – Podsumowanie Grand Prix Katalonii

- Mick

Prowadzący w tabeli Jorge Lorenzo triumfował w hiszpańskim klasyku o Grand Prix Katalonii. Jak tego dokonał? Co stało się z Pedrosą i Stonerem oraz dlaczego Rossi był tym razem zadowolony z dopiero siódmego miejsca? MotoRmania analizuje piąty wyścig MotoGP w tym sezonie.

Grand Prix Katalonii raz jeszcze pokazało, jak skomplikowanym sportem jest MotoGP. Już przed weekendem zawodnicy wiedzieli, że kluczem do zwycięstwa będzie odpowiedni wybór opon. Circuit de Catalunya to bowiem jeden z najbardziej wymagających dla ogumienia obiektów w kalendarzu. Nie pomagały także wysokie temperatury asfaltu, w trakcie treningów wolnych przekraczające 50 stopni Celsjusza.

Honda i Yamaha kontra opony

Teoretycznie w tak trudnych warunkach twardsza z dwóch udostępnionych przez firmę Bridgestone mieszanek opon powinna spisywać się lepiej, ale tutaj pojawia się haczyk. Idealnie prowadząca się Yamaha z ogumieniem obchodzi się dużo łagodniej niż nerwowa i agresywna Honda, którą na dodatek trzeba wprowadzać w delikatne uślizgi tyłu, aby utrzymać prawidłową linię przejazdu na wyjściach z zakrętów. W ten weekend widzieliśmy to idealnie podczas ujęć w zwolnionym tempie, które realizatorzy pokazywali podczas wszystkich sesji dzięki specjalnej kamerze, rejestrującej obraz z częstotliwością dwóch tysięcy klatek na sekundę.

Stoner widowiskowo - foto Honda

Podczas gdy Lorenzo przejeżdżał drugi zakręt całkowicie stabilnie i bez jakichkolwiek nerwowych zachowań, Casey Stoner musiał wprowadzać tylne koło w uślizg na wyjściu z zakrętu, aby utrzymać podobne linie przejazdu. Dani Pedrosa także walczył z motocyklem, ślizgając się nerwowo na wyjściu z długiego, trzeciego zakrętu. Oczywiście Stoner słynie z takiego stylu jazdy, ale z modelem RC213V po prostu trzeba obchodzić się w taki sposób. Jakby tego było mało, im cieplej, tym większe wibracje doskwierają kierowcom Hondy – szczególnie na miękkich oponach.

Wszystko to sprawia, że Yamaha preferuje miękkie opony, zaś Honda twardsze tyły. Stoner i Pedrosa miękkie opony zużyliby po prostu zbyt szybko, dlatego przy tak dużych temperaturach w ten weekend, wybór ogumienia był dla nich dość oczywistą kwestią i obaj w ogóle tego nie ukrywali.

start wyścigu MotoGP - foto Honda

Wtedy jednak pojawił się problem. W niedzielę rano nie dość, że mocno się ochłodziło, to jeszcze podczas rozgrzewki spadł deszcz, który całkowicie zmienił charakterystykę toru, zmywając z asfaltu zostawioną podczas treningów gumę. To wywróciło sytuację do góry nogami i mocno sprzyjało zawodnikom Yamahy. Wiedzieli oni, że miękkie opony bez problemy wytrzymają do mety. Stoner i Pedrosa zostali jednak przy twardych oponach, choć na mecie okazało się, że było to sporym błędem – przynajmniej jeśli chodzi o Australijczyka (na to samo narzekał Stefan Bradl). Co ciekawe, Valentino Rossi i Nicky Hayden byli przez cały weekend przekonani, że do wyścigu będą musieli ruszyć na twardych oponach, jednak niższa temperatura i mniejsza przyczepność sprawiły, że zaryzykowali, zakładając miękki tył – i o dziwo w ich przypadku okazało się to błędem! O tym jednak za chwilę. Teraz spójrzmy, jak przebiegał wyścig.

Hiszpańskie Derby

Grand Prix Katalonii okazało się wielkim pojedynkiem faworytów publiczności, chociaż wyścig rozpoczął się dość niespodziewanie. Dani Pedrosa znów wystrzelił spod świateł jak z procy, startując z piątej pozycji i zygzakiem mijając Crutchlowa i Lorenzo. Równie dobrze wystartował jednak odrodzony w ten weekend Ben Spies, który w pierwszym zakręcie znalazł się tuż za Danim.

Czy Spies wreszcie się odnalazł? - foto Yamaha

Podobnie jak Lorenzo, Spies korzystał z miękkiej tylnej opony, dlatego było oczywiste, że na początkowych okrążeniach będzie teoretycznie szybszy od Pedrosy i ruszającego z pole position Stonera. Tak też faktycznie się stało, ale Benowi zabrakło niestety zimnej krwi. Amerykanin wie, że jest pod presją, a jego przyszłość fabrycznym zespole Yamahy stoi pod dużym znakiem zapytania. Spies próbował więc za wszelką cenę wywalczyć dobry wynik, ale spowalniany nieco przez Pedrosę, popełnił błąd. Amerykanin zaatakował w czwartym zakręcie trzeciego okrążenia, ale zablokował przedni hamulec, musiał nieco odpuścić i wyjechał poza tor zaliczając zupełnie niepotrzebny upadek. Co prawda wrócił do walki i z dwudziestego przebił się na świetne, dziesiąte miejsce, ale taki wynik to i tak za mało, aby przekonać Yamahę do przedłużenia z nim kontraktu.

W takiej sytuacji na czele pozostali Pedrosa i Lorenzo. Z uwagi na twardą tylną oponę, Dani spodziewał się małej przyczepności na początkowych okrążeniach, ale ku jego zaskoczeniu, sytuacja wcale nie poprawiła się razem z upływem czasu. Lider wyścigu wyraźnie wcześnie prostował motocykl aby dodawać gazu na środkowej, najbardziej przyczepnej części tylnej opony. To spowalniało Lorenzo, który w zakrętach był dużo szybszy, wykorzystując świetne prowadzenie Yamahy i przyczepność miękkiej, tylnej gumy. Jorge hamował więc nieco wcześniej, zostawiał sobie trochę miejsca i dzięki szybszemu przejazdowi przez zakręty, był w stanie wreszcie zaatakować, wyprzedzając Daniego w pierwszym zakręcie na początku siódmego okrążenia.

Dani próbował uciec... - foto Honda

Zawodnik Yamahy przyblokował przy tym nieco swojego rywala, z którym jeszcze przed weekendem chciał brać ślub. Po wyścigu Dani nie był w tego powodu zadowolony, ale manewr był jak najbardziej fair, więc nikt nie robił z tego powodu afery. Pedrosa co prawda nieco stracił, ale szybko dogonił Lorenzo i po prostu czekał na błąd. Ten nastąpił sześć okrążeń później, kiedy Lorenzo przestrzelił hamowanie do pierwszego zakrętu, ponownie oddając prowadzenie Pedrosie. Jorge przez cały weekend podkreślał, że miał problemy z przodem motocykla podczas hamowania i wejść w zakręt i taki błąd mógł sugerować, że Hiszpan nie może już utrzymać tempa, ale nic bardziej mylnego.

Właśnie ten moment był punktem zwrotnym całego wyścigu. Pedrosa nagle zyskał blisko sekundę przewagi, ale nie był w stanie rozpocząć ucieczki. Lorenzo odrabiał po jednej dziesiątej sekundy na okrążeniu, aż Dani zaczął popełniać drobne błędy, na dobre dając dogonić się liderowi tabeli. Na sześć kółek przed metą Pedrosa popełnił największy błąd wyścigu. Wychodząc na tylną prostą, jego Honda lekko stanęła dęba, unosząc ku górze przednie koło. Wiedząc, że Lorenzo jest tuż za nim, Dani specjalnie opóźnił hamowanie, aby nie dać rodakowi okazji do ataku, ale nieco przesadził i wyjechał szeroko w dziesiątym zakręcie. Lorenzo nie potrzebował drugiego zaproszenia, objął prowadzenie i wykorzystując lepszą przyczepność w zakrętach, nieblokowany przez Pedrosę natychmiast rozpoczął ucieczkę.

... ale Jorge nie dał mu szans - foto Yamaha

Trzeba przyznać, że Dani nie wykorzystał szansy po błędzie Lorenzo w połowie wyścigu, ale z drugiej strony sam miał swoje problemy. Na mecie Pedrosa przyznał, że nie mógł zapanować nad motocyklem nawet na prostych. Choć zdaniem wielu Honda już rok temu przygotowała genialną maszynę – jak widać nie jest ona wcale łatwa w okiełznaniu, a w ten weekend było to widoczne gołym okiem.

Zapytany po wyścigu jakim cudem tak mocno podniósł przednie koło przed wyprzedzeniem przez Lorenzo, kiedy motocykle są obecnie nafaszerowane elektroniką, Dani odparł: „Przy zjeździe z górki przy prędkości ponad 200km/h, pęd powietrza działa na motocykl jak na samolot. Oczywiście mamy kontrolę trakcji i kontrolę unoszenia przedniego koła, ale elektronika ma nam pomagać, a nie spowalniać, dlatego te systemy nie są ustawione na maksa” – słuszna uwaga skierowana do tych, którzy są przekonani, że obecne motocykle MotoGP dzięki elektronice prowadzą się niemal same!

sztuczka Jorge - foto Yamaha

Jorge Lorenzo był jednak na mecie w zupełnie innym nastroju, z okazji zwycięstwa przygotowując w jedenastym zakręcie mały happening, a raczej sztuczkę – eksperyment (pseudo)naukowy. Na poboczu na zwycięzcę czekał jeden z prowadzących niezwykle popularny w krajach hiszpańskojęzycznych program rozrywkowy „El Hombre De Negro” (Człowiek w Czerni), aby wspólnie wlać do dużych wiader ciecz, która wybuchła, tworząc gorące, biało-czerwone… lody. Chyba mało kto – z nami włącznie – załapał o co chodzi, ale zdaniem Jorge było to całkiem śmieszne – ciekawe co sądził o tym mistrz powyścigowych celebracji – Valentino Rossi.

Doktor” siódmy i „zadowolony”

9-krotny mistrz świata tym razem nie miał szans na walkę o podium, co jasne było już od pierwszych treningów wolnych. Rossi przez cały weekend tracił do czołówki grubo ponad sekundę, a przy tym był dość mocno rozczarowany wynikami niedawnych testów na torze Mugello. Okazało się bowiem, że poprawki silnika, elektroniki i podwozia, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a Ducati nadal znajduje się w tym samym miejscu, w którym było przed mokrym wyścigiem we Francji – czyli w drugiej połowie pierwszej dziesiątki.

Rossi w akcji - foto Ducati

W piątek Rossi używał co prawda nowego, aluminiowego wahacza, ale w sobotę wrócił już do starego, karbonowego rozwiązania, podkreślając, że czeka teraz na nowy silnik, który ma otrzymać od Ducati na torze Laguna Seca. Jeśli ta zmiana nie okaże się sporym przełomem, dni „Doktora” w Ducati wydają się policzone. Honda podobno mocno zabiega o usługi Jorge Lorenzo, a to otwierałoby Włochowi drogę do powrotu do Yamahy. Rossi w Repsol Honda? Szef HRC podziewał w Barcelonie krótko: „Możemy przyjąć go do prywatnego zespołu” – to dość ostre słowa, prawda?

Wróćmy jednak do samego wyścigu. Mimo że siódmy, Rossi finiszował zaledwie siedemnaście sekund za zwycięzcą, co jest najmniejszą w tym roku stratą do lidera na suchym torze (ale rok temu było podobnie – taka specyfika toru, więc może to być złudne). Sam Włoch także podkreślał, że wyścig był dla niego całkiem udany. Co prawda na początku miał problemy z hamulcami, a później zbyt mocno zużył opony, ale jego zdaniem było całkiem nieźle. Jak Wy uważacie?

Włochów czeka sporo pracy - foto Ducati

Rossi był przez cały weekend przekonany, że wystartuje na twardej tylnej oponie, ale w przeciwieństwie do kierowców Hondy, słusznie zinterpretował zmianę warunków i po porannych opadach deszczu doszedł do wniosku, że przy niższej przyczepności miękka tylna opona spisze się lepiej. Niestety, problemy z podsterownością sprawiły, że Rossi musiał przestawić się na taki sam styl jazdy, z jakiego słynie Casey Stoner. „Aby skręcać, musiałem sterować motocyklem ślizgając tylnym kołem, a to zbyt szybko zużyło tylną oponę, więc pod koniec wyścigu musiałem zwolnić i nie mogłem dogonić jadącego na szóstym miejscu Alvaro Bautisty. Gdybym go wyprzedził, byłbym całkiem zadowolony z wyścigu” – Vale powiedział na mecie.

Nicky "spuchł" - foto Ducati

Jego kolega zespołowy, Nicky Hayden, nie miał tylu powodów do radości. Już w sobotę pojawiły się problemy z drętwiejącą ręką i mimo wieczoru spędzonego na masażach, w wyścigu prawda ręka „Kentucky Kida” znów „zasnęła”. To znany problem wśród zawodników MotoGP – tzw. syndrom ciasnoty przedziałów międzypowięziowych. Obecnie zmagają się z nim zarówno Casey Stoner, jak i Stefan Bradl. Obaj starają się uniknąć operacji, bo jak sami twierdzą, nie rozwiązuje ona problemu w całości. Wygląda na to, że mają rację! Hayden przeszedł bowiem operację „rozluźnienia ciśnienia wokół mięśnia” prawego przedramienia już dwa razy w trakcie swojej kariery w MotoGP i jak widać, bez efektów!

Dovizioso na podium!

Zaskoczeniem wyścigu była świetna, trzecia pozycji Andrei Dovizioso na prywatnej Yamasze zespołu Tech 3. „Dovi” utrzymał za sobą Stonera, który na twardej oponie borykał się z brakiem przyczepności, ale zdołał obronić pozycję przed naciskającym Calem Crutchlowem. Pamiętacie nasz niedawny wywiad z Dovizioso w „drukowanej” MotoRmanii? Andrea podkreślał, że jego celem jest miejsce w fabrycznym zespole w sezonie 2013. Podium w Katalonii połączone z brakiem wyników Spiesa może sprawić, że jego szalony plan może jednak wypalić!

Stoner w dużych tarapatach?

Po serii podiów, tym razem Stoner czwarty - foto Honda

Czwarte miejsce obrońcy mistrzowskiego tytułu i 20 punktów straty do Lorenzo w generalce może być zapowiedzią dużych problemów. Dlaczego? Otóż Honda ma nie tylko problem z miękkimi tylnymi oponami, ale także nowym przodem. Bridgestone przygotował dla zawodników nowe przednie mieszanki po pierwszym wyścigu i od niedawna motocykliści mieli do dyspozycji po dwie nowe, bardziej elastyczne opony. Do tej pory korzystali z nich wszyscy, poza Stonerem i Pedrosą, którzy narzekali na dodatkowe wibracje wywołane inną charakterystyką opony. Honda nie jest z tej zmiany zadowolona – delikatnie mówiąc, ale już od następnej rundy Bridgestone będzie udostępniał tylko nowe przody!

Stare odchodzą w odstawkę, więc Stoner i Pedrosa mogą z tego powodu mocno ucierpieć. Co ciekawe, w środę czekają nas testy w Aragonii, ale wówczas zawodnicy dostaną od Bridgestone tylko stare opony (jakoś trzeba je zużyć). Możliwe, że HRC zbojkotuje testy i w ogóle nie uda się na tor Motorland Aragon. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo Casey i Dani podkreślają, że nie muszą testować nowych części – muszą wyeliminować wibracje, a bez możliwości jazdy na nowych oponach, nie będzie takiej możliwości.

Lorenzo jako... - foto Yamaha

Na korzyść Lorenzo przemawia także kalendarz i najbliższe rundy – szybkie tory o długich, szybkich zakrętach, będą mocno sprzyjały Yamahom. Dodatkowo wysoka przyczepność asfaltu na obiektach takich jak Mugello, będzie na rękę M1-ce i problemem dla Hond (pamiętajcie: im większa przyczepność, tym większe wibracje RC213V). Czyżby balans sił przechylił się wyraźnie na stronę Yamahy? Najbliższych kilka wyścigów da nam na to odpowiedź.

Pierwsze punkty Abrahama i polemika

... pogroma mitów? - foto Yamaha

Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że swoje pierwsze punkty w tym sezonie wywalczył w niedzielę Karel Abraham. Fatalny początek sezonu w jego wykonaniu wywołał wśród niektórych kibiców dyskusję i pytania, czy „syn bogatego ojca” zasługuje na miejsce w MotoGP. Niedawno rozmawiałem z Abrahamem. Zapis tej rozmowy znajdziecie w aktualnym numerze MotoRmanii. Po lekturze zachęcam do dyskusji, czy chłopak faktycznie zasługuje, aby być w królewskiej klasie, ale póki co nie wyciągajcie pochopnych wniosków po kilku gorszych wyścigach.

Kary i zmiany…

Dwoma innymi tematami, o których w Katalonii dyskutowali w niedzielę praktycznie wszyscy, były zapowiadane zmiany przepisów technicznych oraz kontrowersyjna kolizja Marqueza i Espargaro podczas wyścigu Moto2 (Marc najpierw został ukarany, potem karę cofnięto, ale zespół Pola chce złożyć jeszcze jedno odwołanie). Zawodnicy także postanowili zabrać głos, ale to już temat na osobną historię – więcej na ten temat jeszcze w tym tygodniu na stronach portalu MotoRmania.com.pl.

Tymczasem dzisiaj w Katalonii dzień testowy. Kolejny w środę w Aragonii – relacja MotoRmanii już w czwartek.

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl