Gorący w ostatnich miesiącach temat motocykli do 125 ccm powraca po raz kolejny. Tym razem jest jednak ogromny przełom w sprawie!
Polskie media i społeczeństwo zelektryzował w ostatnich miesiącach „problem” dopuszczenia kierowców z prawem jazdy kategorii B do prowadzenia motocykli do 125 ccm pojemności. Początkowo miały być to jedynie sprzęty z automatyczną skrzynią biegów (czyli najczęściej skutery). Ta ustawa miała zostać uchwalona przez Senat na początku czerwca, jednak wtedy Senator Jan Maria Jackowski zauważył, że takie rozwiązanie może niesłusznie faworyzować tych producentów, którzy mają w ofercie właśnie automaty. Senat więc zmieniał zapis o automacie na manual i nowelizacja ustawy z poprawkami ponownie trafiła do Sejmu.
Co ciekawe, kilka miesięcy temu, w pierwszej wersji Sejm odrzucił takie rozwiązanie ze względu na zbyt duże niebezpieczeństwo. Dziś jednak odbyło się kolejne głosowanie nad poprawkami i tym razem głowy naszego kraju chyba wzięły przykład z Zachodu – nowelizacja przeszła!
Następne kroki są dosyć proste. Prezydent RP ma miesiąc na podpisanie ustawy – dysponuje wprawdzie prawem do weta, jednak w tym przypadku raczej go nie wykorzysta. Następnie ustawa zostanie opublikowana w Dzienniku Ustaw i po 30 dniach wejdzie w życie. Krótko mówiąc, jeszcze przed zakończeniem wakacji, kierowcy posiadający prawko kat. B od minimum 3 lat będą mogli prowadzić motocykle o pojemności do 125 ccm, do mocy 15 KM, z manualną skrzynią biegów!
W ten wspaniały sposób Polska poszła drogą, na której znajduje się już wiele państw Unii Europejskiej. Najbliższym Polsce przykładem są Czechy, gdzie identyczna zmiana wyszła na dobre. Czego możemy więc spodziewać się w Polsce? Szału sprzedażowego niedużych motocykli, rozkwitu producentów takich sprzętów, zastrzyku dla gospodarki związanej z motocyklami, a co za tym idzie – większej popularności małych, a później tych większych jednośladów! Czy jednak taka nowelizacja będzie zagrażała bezpieczeństwu? Skoro Zachód wyszedł na tym dobrze, to dlaczego Polsce miałoby się nie udać? Rzeczywiste skutki i efekty będziemy mogli ocenić dopiero po upływie kilku lat, ale my już się cieszymy – a Wy?