Jest tak seksowna, że nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć. A prowadzi się równie ostro!
W niedzielę wyruszamy w trasę, aby już w poniedziałek i wtorek jeździć z Wami po torze Slovakiaring! W ramach MotoRmaniowego Track Daya obiecaliśmy Wam zorganizować trochę motocykli testowych. Jednym z nich jest świeżutka MV Agusta F3 800. „Świeżutka” nie jest przypadkowym określeniem – gdy obieraliśmy ją z salonu, miała nakulane zaledwie 105 kilometrów!
Motocykl nie jest jeszcze dotarty, więc mimo że bardzo chcieliśmy, raczej nie mogliśmy dać mu z pełnej łychy (wybaczcie brak wheelie). Ujeżdżaliśmy jedne z najpiękniejszych 148 koni mechanicznych dostępnych na rynku, a jednak nie mogliśmy w pełni ich wykorzystać – nawet nie wiecie jakie to podłe uczucie… 😉 Mimo całego żalu, postanowiliśmy podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami.
Najpotężniejszym zaskoczeniem są heble. To, co dzieje się po naciśnięciu prawej klamki można określić tylko jednym słowem – rzeź niewiniątek. Serio, przy pierwszym hamowaniu było blisko, żeby widowiskowy zaliczyć lot przez kielnię. Reakcja na każde użycie klamki jest piekielnie ostra i obsesyjnie precyzyjna. 4-tłoczkowe zaciski Brembo wgryzają się w tarczę z większa pasją, niż miejscy lanserzy przeglądają nowe katalogi kombinezonów Alpinestars. Siła hamowania potrafi niebezpiecznie zbliżyć Twoje gałki oczne do wizjera kasku, a to wszystko z włączonym ABSem. Można go dodatkowo ustawić w tryb Race (pozwala na ostrzejsze hamowanie z niewielkim uniesieniem tyłu) lub zupełnie wyłączyć. Strach się bać.
Podwozie F3 800 również jest niesamowite. Jeżeli macie wątpliwości, to temu motocyklowi bliżej do klasy 600, niż 1000, o czym świadczy właśnie prowadzenie. MV Agusta zmienia kierunki w niesamowitym tempie i prowadzi się ultra dokładnie. Natomiast ciężko o niej powiedzieć, aby była wygodna – cóż, w końcu pochodzi w prostej linii od wyścigówek Giacomo Agostiniego!
Z wiadomych powodów nie powiemy Wam zbyt dużo na temat pracy silnika w ostrych warunkach, ale już wiemy, że będzie dokładnie to, za co lubimy rzędowe trójki – czyli połączenie charakteru V2 i R4 – spory zapas w środkowym zakresie obrotów i pełny ogień w górnym. Niektórzy narzekali w MV Agustach na funkcjonowanie układu wtryskowego. Wygląda na to, że w F3 800 problem został zminimalizowany – silnik wprawdzie reaguje na każdy ruch bardzo ochoczo (bo „agresywnie” to zbyt mocne słowo), ale nie jest to uczucie, które będzie Cię prześladowało w koszmarach. Sama manetka gazu pracuje nietypowo lekko, co przy ekstremalnej jeździe może potęgować wrażenie „braku precyzji”. Ale nie żebyśmy narzekali, ponieważ…
Generalnie MV Agusta F3 800 wywarła na nas niesamowicie pozytywne wrażenie. Nie można też nie wspomnieć o tym, jak wygląda! Nie chcemy się tutaj za bardzo rozpisywać na ten temat, bo skończyłoby się to niezbyt cenzuralnie, ale popatrzcie na zdjęcia. Te seksowne, włoskie linie są nie do zastąpienia.
Dokładnie tym sprzętem będziecie mogli sami pojeździć w Słowacji i jeżeli czujecie w związku z tym dziwne, nieokiełznane podniecenie, nie bójcie się – to prawidłowa reakcja organizmu na MV Agustę.
Pełny test i więcej zdjęć już niebawem. Jeżeli chcielibyście znaleźć tam odpowiedzi na swoje pytania, czekamy na Waszą aktywność w komentarzach!