„Wet Way Round” – lubisz turystykę z dreszczykiem emocji? Sprawdzamy jak nadają się do niej KTM 990 Adventure i 990 Supemoto T wyprodukowane w 2013 roku.
Turystykę motocyklową można uprawiać na wiele sposobów. Jest opcja chopperowa pod tytułem „Easy Rider”, jest opcja „na wypasie” pod tytułem „Gold Wing i Spółka”, no i jest opcja przygodowa. Przygodowa czyli taka, która nie polega jedynie na komfortowym przemierzaniu przestrzeni dzielącej punkty A i B. Tutaj oprócz podróżowania liczy się emocja dotarcia w bardziej niedostępne miejsca, jazda poza asfaltem i możliwość okazjonalnego pochuliganienia na drodze (czego żaden odpowiedzialny motocyklista nie powinien robić).
No dobra, to już wiemy dlaczego chcemy tutaj maszyn typu „Adventure”, ale te zazwyczaj są dosyć drogie. Co jeżeli nasz budżet każde nam szukać czegoś w granicach 19-25 tys. zł? W takich przedziale cenowym możemy zdobyć jeden z opisywanych tutaj motocykli. Zapraszamy na nasz test.
990 Supermoto T jest niemalże identyczne do 990SM i należy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście dodanie w nazwie literki T uczyniło go bardziej praktycznym środkiem przygodowo-transportowym? Aby rzetelności stało się zadość, postanowiliśmy sprawdzić jak Supermoto T poradzi sobie w bezpośrednim porównaniu z jednym z najbardziej rozpoznawalnych przygodowych enduro sprzed dekady czyli: 990 Adventure. Adventure jest uosobieniem dobrej zabawy połączonej z dużą praktycznością i stawia poprzeczkę bardzo wysoko.
Wielokrotnie mieliśmy okazję porównywać ten model z innymi maszynami sektora sport-enduro takimi jak Suzuki V-Storm, Honda Varadero i ówczesny BMW R1200GS. W przeszłości, siłą głosów wszystkich testujących zwycięzcą okazywało się zawsze BMW, a KTM zajmował drugie miejsce. Ja jednak zawsze głosowałem odwrotnie. Moim zdaniem KTM miał praktyczniej położony środek ciężkości i geometrię, która dawała mu sporą przewagę w terenie.
Ewan McGregor, kiedy planował swoją podróż zekranizowaną w dokumencie „Long Way Round”, bardzo chciał jechać właśnie modelem Adventure. Ostatecznie wraz z Charlim Bormanem pojechali na BMW tylko dlatego, że jakiś kretyn w dziale marketingu brytyjskiego KTM’a powiedział mu: „Mr Obi-Wan, Moulin Rouge i Trainspotting, Pan chce jechać na naszym motocyklu i wypromować go w serialu telewizyjnym, pokazywanym na całym świecie? Przykro mi, ale nie jesteśmy zainteresowani.” Na szczęście nam nie robiono problemów z użyczeniem motocykli do testu…