Podczas przystanku w Si Racha zawodnicy i ich zespoły zmagali się z palącym słońcem, wymagającym, dziurawym torem i problemami związanymi z zakazem wwiezienia benzyny do kraju. W tych warunkach GP Tajlandii zdominowali fabryczni jeźdźcy KTM.
Po pierwszej, ekscytującej, nocnej rundzie w Katarze już byliśmy pewni – to będzie emocjonujący sezon. Z Losail motocrossowe Mistrzostwa Świata przeniosły się do miejscowości Si Racha, gdzie podczas drugiego przystanku serii byliśmy świadkami pięknej walki o kolejne punkty. Jeszcze zanim zawodnicy dotarli na miejsce, okazało się, że to nie będzie normalna runda. Na granicy zostało zatrzymane paliwo, z którego zespoły korzystają na co dzień. Zakaz wwiezienia benzyny zmusił wszystkich do skorzystania z miejscowej, dużo gorszej benzyny, na której mocno „zgrzebane” motocykle po prostu nie jechały tak, jak powinny.
Na początek zabieramy Was na przejażdżkę z Maxem Anstie, który w Tajlandii podobnie jak w Losail zdecydowanie złapał „flow”.
W klasie czterosuwowych dwieście pięćdziesiątek aktualny Mistrz Świata uwodnił, że bez wątpienia zasłużył na miano największego wymiatacza w MX2. Zawodnik Red Bull KTM w pierwszym wyścigu wystartował z holeshotem i w typowym dla siebie stylu nie dał szans rywalom, zgarniając pewne zwycięstwo. Piękny występ w biegu numer jeden zaliczył również jego rodak Glenn Coldenhoff, któremu również zdecydowanie przypasowała miękka nawierzchnia przypominająca holenderskie trasy. Zawodnik dosiadający Suzuki po dobrym starcie siedział na ogonie pierwszej trójki i we właściwym momencie efektownym scrubem wyprzedził Jordi Tixiera oraz Dylana Ferrandisa wskakując na drugie miejsce, którego nie oddał już do mety. Trzeci szachownicę minął Arnaud Tonus dosiadający motocykla Kawasaki. W drugim biegu świetnym startem popisał się zeszłotygodniowy pechowiec – Max Anstie. Zawodnik BikeIt Cosworth Yamahy wykonał świetną robotę przez połowę wyścigu odpierając ataki Herlingsa. W końcu Holender znalazł sposób na Maxa i na mecie zameldował się przed Brytyjczykiem. Trzeci na mecie znalazł się zawodnik Husqvarny Romain Febvre. GP Tajlandii wygrał oczywiście Jeffrey Herlings, na drugim miejscu uplasował się Glenn Coldenhoff, a trzeci był Max Anstie.
Zmagania klasy MX1 to również popis jazdy aktualnego Mistrza Świata i zawodnika zespołu Red Bull KTM. Tony Cairoli, który uwielbia ciężkie warunki na torze nie zawiódł i zgarniając dwa pewne zwycięstwa zapewnił sobie pierwsze miejsce w zawodach i awans na prowadzenie w klasyfikacji generalnej Mistrzostw. Podczas GP Tajlandii bardzo dobrze spisał się zawodnik Rockstar Energy Suzuki, Clement Desalle. Belg zdaje się wracać do formy, a dzięki dwóm drugim miejscom w zawodach również uplasował się na drugiej pozycji. Podium, z dwoma finiszami na trzecim miejscu dopełnił jego rodak Jeremy Van Horebeek na fabrycznej Yamasze. Na problemy techniczne spowodowane słabym paliwem w Si Racha bardzo narzekał Gautier Paulin. Kawa miała problemy z wiezieniem potężnego Francuza po wymagającej trasie. Ostatecznie zawodnik Monster Energy Kawasaki z wynikiem 4-9 zajął 5. miejsce w zawodach i stracił prowadzenie w generalce.
Teraz zawodników czeka dwutygodniowa przerwa i podróż do Ameryki Południowej, gdzie w Brazylii odbędzie się trzecia runda tegorocznych Mistrzostw Świata. Czy zawodnikom Red Bull KTM uda się utrzymać czerwone plastrony liderów w Beto Carrero?