KTM 690 Enduro R trafił do warsztatu RSD i przeszedł tam kurację flat trackowo – motocrossową. Według nas jest oszałamiający. Sprawdźcie!
W 690-tkach od KTMa jest coś, co prowokuje do robienia niegrzecznych rzeczy. MotoRmania też doświadczyła tego w trakcie długodystansowego testu 690 Enduro R… Według jednego z najwybitniejszych tunerów/ customizerów z USA, Rolanda Sandsa, „ten świetny, drogowy singiel ma wystarczający ciąg, żeby generować ogromną radochę, ale przy okazji jest na tyle oswojony, że buduje pewność siebie przy pokonywaniu kolejnych limitów”. Zgadzamy się w pełni!
Sprawdźcie jednak co się stało, gdy Roland wziął 690 Enduro R na warsztat. Powstała z tego maszyna, która niby wciąż jest drogowa, ale ma pod paznokciami kupę brudu! Nazywa się 690 Tracker i nawiązuje do tradycyjnych sprzętów do dirt tracka, miksując razem trochę kultury motocrossowej. Prawdę mówiąc, patrząc na zdjęcia tego wypasionego customa, kupilibyśmy każdą teorię!
Rama główna zainspirowała wahacz i tylną ramę pomocniczą, które teraz też są rurowe. Całe nadwozie wykonane jest z ręcznie formowanych arkuszy aluminium. Felgi wyglądają prze-sexy i na pewno Was nie zdziwi, że zostały stworzone przez Roland Sands Design. Siedzą na nich typowe, flat-trackowe opony Goodyeara, a za hamownie odpowiedzialny jest układ PM z przodu oraz z tyłu. Układ wydechowy oczywiście wykonany został ręcznie pod ten motocykl, a końcówka to również produkt RSD. Diabeł jednak tkwi w szczegółach i to właśnie one sprawiają, że ten motocykl wyróżnia się jeszcze bardziej. Kilka z tych elementów to zmniejszony zewnętrzny zbiorniczek amortyzatora tylnego, tytanowe podnóżki, czy końcówki dźwigni zmiany biegów i tylnego hamulca wykonane maszynowo z kawałka aluminium. Przy okazji sporo elementów zostało wypolerowanych lub anodowanych. Efekt? Patrzcie na zdjęcia i film, bo my jesteśmy zachwyceni każdym calem.
Po dostarczeniu do klienta, 690 Tracker prawdopodobnie już nigdy nie ujrzy ziemi i kurzu, więc RSD oczywiście musiało przetestować, czy ich dzieło sprawdza się dostatecznie dobrze. W końcu to flat-tracker! Zawieszenie zostało ustawione tak jak trzeba, a sam KTM robił to, do czego został stworzony – chodził bokami!