Do tej pory w Bydgoszczy Polacy udowadniali, że są światową potęgą żużla. Stunt GP udowodniło, że stanowimy również czołówkę stuntową tej planety i to nie tylko w kwestii umiejętności zawodników, ale także w organizacji imprezy.
Całość musiała zostać podzielona na 3 dni. Wszystko przez absurdalną jak na tego typu zawody ilość zawodników. W piątek zarejestrowało się do startu ponad 50 stunterów z kilkunastu państw! Do konkursu dopuszczonych zostało 30 z nich. Już wstępna selekcja spowodowała chorobę sierocą składu sędziowskiego. Składał się on z następujących postaci: AC Farias, Cyril Aguilera, Pauly Sherer oraz MotoRmaniowy Andrzej „Simpson” Drzymulski. Główny problem podczas wyłonienia pierwszej 30 polegał na tym, że nie było słabych zawodników. Każdy ze startujących reprezentował wysoki poziom jazdy i wyróżniał się indywidualnym stylem. Z pomocą przyszedł system oceniania, który wymagał od zawodnika wykonywania tricków każdego rodzaju. W kategorii „Wheelie” oceniano wszystkie tricki wykonywane podczas jazdy na tylnym kole, „Stoppie” to ewolucje z tyłem motocykla uniesionym nad ziemią. Na „Drift & Burnout” składają się wszelakie sposoby palenia gumy, a „Acrobatics” to grupa tricków wykonywanych na dwóch kołach, która pokazywała sprawność i kreatywność zawodników. Ostatnią notą był „Overall”, w którym oceniano płynność przejazdu, innowacyjność i styl jazdy. Dzięki rygorystycznym ocenom udało się wyłonić najlepszych z najlepszych.
Let’s start the show
W sobotę rozpoczął się konkurs główny. Każdy z zawodników otrzymał 3 minuty na swój przejazd. Nie było już miejsca na zachowawczą jazdę, gdyż noty uzyskane przez 2 dni sumowały się na końcowy wynik. Do niedzielnego finału kwalifikowało się tylko 15. stunterów. Dzika i agresywna jazda niektórych uczestników była przełamywana przez subtelny i techniczny styl innych. Właśnie tak duża rozbieżność sprawiała sędziom najwięcej trudności. Bez wątpienia z tłumu wyróżniali się „kreatywni” zawodnicy, tacy jak Romain Jeandrot, czy Javier Almazan Lopez. Patrząc na nich mamy nieodparte wrażenie, że zaraz dojdzie do tragedii i zginą w kuli ognia. W całym tym chaosie dało się jednak dostrzec kontrolę i pełną świadomość tego, co się dzieje z nimi i motocyklami. Oglądając przejazdy kolejnych zawodników rósł niepokój polskich kibiców. Na pohybel cynikom i malkontentom, nasz czołowy zawodnik Rafał Pasierbek nie zawiódł i uzyskując najwyższą sumę ocen prowadził po pierwszym dniu Stunt GP 2011. Do finałowej 15-stki zakwalifikowało się jeszcze 2 Polaków. Łukasz Bełz oraz objawienie sezonu w postaci Marcina Głowackiego.
Finały
Pomimo startu w odwróconej kolejności, już pierwszy zawodnik miał mocne wejście. Bardzo dynamiczna jazda w klasycznym stylu Joony Vatanena rozgrzała wszystkich widzów przykuwając ich do swoich miejsc w oczekiwaniu na kolejnych zawodników. Następny w kolejności był reprezentant Japonii, Shinsuke Kinoshita – po niezbyt udanym sobotnim przejeździe dorzucił do ognia i pokazał to, co ma najlepsze.Każdy kolejny zawodnik poprawiał swój sobotni wynik, jednak to, co zrobił Marcin „Korzeń” Głowacki zniszczyłopsychikę wszystkich obecnych w Bydgoszczy. Spotkaliśmy się z wieloma opiniami, że było to najlepsze show całych zawodów. Jazda z bardzo wysokiego poziomu przeszła w tryb orbitalny, kiedy zobaczyliśmy cyrkle w pozycji highchair na półsprzęgle i odcięciu zapłonu! Wiemy, że Marcin jest pierwszą osobą w Europie, która odważyła się wykonać taki trick. Dorzucając na koniec przejazdu combo cyrkle, również na „odcinie” zapewnił sobie najwyższą ocenę w kategorii „Wheelie”. Szkoda, że zabrakło trudniejszych akrobacji i stoppie, gdyż wtedy „Korzeń” bez problemu wbiłby się na podium. Francuska wataha bez wątpienia byłaby nie do pobicia w konkursie drużynowym, jednak żaden z nich indywidualnie nie pokazał na tyle kompletnego przejazdu, żeby walczyć o czołowe miejsca. Bardzo groźny dla Stuntera13 okazał się Nick „Apex” Brocha. Aktualnie najlepszy zawodnik w USA prezentował innowacyjny styl jazdy. Warto wspomnieć, że jeździł on na pożyczonym motocyklu. Gdyby miał do dyspozycji swój sprzęt, rywalizacja z Rafałem byłaby na pewno jeszcze bardziej zażarta.
Czy Rafał da radę?
Jednak finałowy przejazd Rafała Pasierbka stał pod znakiem zapytania. W sobotę doznał on dość poważnej kontuzji. Oczywiście nie była ona spowodowana ostrymi treningami, a czystym nierozsądkiem. Przeskakując przez ogrodzenie rozciął wewnętrzną część dłoni na długości 5 cm w taki sposób, że nadawała się do szycia. Oczywiście zamiast szwów Rafał użył miejscowego znieczulenia i potwierdził to, co udowadnia od ponad roku na każdych europejskich zawodach! Perfekcja w czystej postaci – inaczej się nie da tego opisać. Stunter13 wykonując topowe tricki w każdej ocenianej kategorii zapewnił sobie najwyższe noty. Gdy wykonał drift siedząc tyłem do kierunku jazdy, przypieczętował swoje zwycięstwo. Po zakończeniu konkursu głównego odbyły się dodatkowe konkurencje. Stoppie do celu zostało wygrane przez Łukasza „FRS” Bełza. Soulignac Ludovic zdeklasował wszystkich w ilości no hander cyrkli, wykręcając ich, uwaga… 56! Najbardziej jednak ciekawił wszystkich konkurs „Sickest Trick”, czyli „Najdzikszy trick”. Korzeń jak opętany kręcił cyrkle na odcinie, jednak musiał ulec „Tsunami Wheelie” wykonanym przez Benjamina Baldini. Ten wyskok podczas jazdy na kole to jakiś absurd, a zdjęcia z tego wydarzenia wydają się być fotomontażem.
Najlepsze!
Kolejny sukces Stunt GP może nie jest zaskoczeniem, jednak opinie przyjezdnych zawodników niewątpliwie zmobilizują organizatora, Macieja Szudzichowskiego do działania w latach kolejnych. Reprezentanci USA, Japonii, Francji, Finlandii i wszystkich pozostałych krajów byli zgodni. To najlepsze zawody, na jakich kiedykolwiek byli i z pewnością powrócą tutaj w kolejnych latach. Zakochani w polskiej atmosferze, polskim jedzeniu i przede wszystkim w polskich kobietach ze smutkiem żegnali się z bydgoską areną zmagań.
Możemy wspomnieć już teraz, że organizacja kolejnej edycji w 2012 roku nabiera coraz szybszego tempa.
W imieniu organizatora chcielibyśmy podziękować głównemu sponsorowi PKN Orlen oraz Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Urzędowi Miasta w Bydgoszczy.