Na fali zajawki oldschoolowym stunt freeridem (fala pierwsza; fala druga), natknęliśmy się w sieci na kolejną pozycję, którą trzeba zobaczyć.
Tym razem rzeczywiście pochodzi sprzed grubych kilku lat, gdy ujęcia onboard nie były nagrywane nowoczesnymi kamerkami na przylepcach, ale zwykłymi kamerami opierającymi się na zbiorniku na zwykłych gąbkach. Zębatki też miały standardową liczbę zębów. Poza tym dowiedzieliśmy się pokątnie, że cała ekipa żyje i ma się dobrze, a kilku gości przesiadło się na sprzęty adventure, którymi wciąż objeżdżają „młodych gniewnych”. Jak by nie było, zobaczcie kawał historii od Teamu Leszcze Wrocław. Na szczególną uwagę zasługuje guma w okolicy momentu 3:27…