Dakar 2016 dobiegł końca. Był to bardzo udany start debiutującego za kierownicą samochodu Kuby Przygońskiego, który zajął piętnaste miejsce. Duży sukces Kuby Piątka, który po raz pierwszy ukończył Dakar i to od razu w pierwszej dwudziestce. Po pełnym determinacji pościgu Marek Dąbrowski i Jacek Czachor weszli do pierwszej trzydziestki, zaś mimo wielu przeciwności losu na rampę ostatecznie wjechał też Adam Małysz. Maciej Berdysz był 65., a Dariusz Rodewald wygrał w kategorii ciężarówek!
Wczorajsza ceremonia mety w Rosario oficjalnie zakończyła Dakar 2016. Jak co roku na Dakarze nie brakowało emocji, chwil euforii i dramatów.
Po raz pierwszy z ukończenia Dakaru mógł cieszyć się motocyklista ORLEN Team, Kuba Piątek. Dwudzieste miejsce w klasyfikacji generalnej to dla niego doskonały wynik.
– Jestem bardzo zadowolony. Przed rajdem deklarowałem, że chcę powalczyć o pierwszą dwudziestkę, choć to była optymistyczna prognoza. Tym bardziej się cieszę, że się udało! – powiedział Kuba Piątek.
Młodzi i bardzo szybcy – tacy są ci mniej doświadczeni zawodnicy ORLEN Team, Kuba Przygoński i Kuba Piątek. Jak oceniają ich starsi koledzy?
– Kuba Przygoński miał udany debiut. Kuba Piątek zaś w ciągu minionego roku miał bardzo ciężkie przygotowania i wiem, co przeżywał. Dziś to jest zupełnie inny zawodnik, niż rok temu. Jest na przedsionku ekstraklasy. Rewelacja! Nie przypuszczałem, że tak szybko będzie jeździł na poziomie Paina, Casteu, Verhoevena. To zawodnicy, którzy się ścigają od wielu lat, byli nawet w pierwszej trójce Dakaru, a Kuba jechał razem z nimi. Jeśli będzie dalej tak ciężko i konsekwentnie pracował, z takim zapałem, to chylę czoła – powiedział Marek Dąbrowski.
– Założeniem Piątka była pierwsza dwudziestka i wykonał ten plan w stu procentach. Przed nim są same sławy. Dobrze, równo przejechał całe zawody, zebrał ogromne doświadczenie. Przygoński, który już miał przetarcie dakarowe i doświadczonego pilota, pojechał dobrze i daje duże nadzieje na przyszłość. Z Polaków był najlepszy – powiedział Jacek Czachor, kapitan ORLEN Team.
Świetnie poradził sobie również sklasyfikowany na 65. miejscu Maciej Berdysz. Mieszkający na co dzień w Anglii, polski motocyklista, ukończył rajd samodzielnie. Bez pomocy zespołu serwisowego. Codziennie sam naprawiał swój motocykl, przygotowywał roadbook i kładł się spać na kilka godzin. Ostatni etap ukończył na 51. pozycji, w generalce był 65., a to dało świetny, piątym wynik w klasyfikacji malle moto.
Ostatni etap nie przyniósł niespodzianek w czołówce motocyklistów. Australijczyk Toby Price (KTM) pewnie dowiózł do mety w Rosario pozycję lidera. Jego dakarowa kariera jest imponująca. W zeszłym roku, w debiucie zajął trzecie miejsce. W swoim drugim starcie nie dał szans rywalom, pewnie zwyciężając. Duże wrażenie zrobił Słowak Štefan Svitko (KTM), drugi na mecie rajdu. Dziewiąty w 2014, piąty przed rokiem, tym razem okazał się wolniejszy tylko od Australijczyka. Pablo Quintanilla z Chile zajął najniższy stopień podium w klasyfikacji motocyklistów.
Kuba Przygoński Dakar zna już bardzo dobrze, ale w tym roku debiutował za kierownicą samochodu. Może być z siebie zadowolony – zajął najwyższe miejsce spośród polskich kierowców. Rzutem na taśmę na ostatnim etapie wskoczył na piętnaste miejsce, a nad Czechem Zapletalem jadącym z polskim pilotem Maciejem Martonem miał zaledwie 41 sekund przewagi.
– Na pięćdziesiątym kilometrze hamulce zaczęły nam wysiadać, tak duże miały obciążenia ze względu na nasze tempo i bardzo krętą trasę. Jak tylko dogoniłem Zapletala to już wiedziałem, że będzie dobrze. Po dziewięciu tysiącach kilometrów 41 sekund przewagi to bardzo niewiele, tym bardziej się cieszę, że nam się udało. To super wynik! Bardzo się cieszę z piętnastego miejsca, w tym roku stawka była niezwykle mocna i dużo się działo – powiedział Kuba Przygoński, który ostatni etap Dakaru zakończył na 12 miejscu.
Na 21 miejscu na metę dzisiejszego odcinka przyjechała załoga Marek Dąbrowski / Jacek Czachor. To dało im awans na 28 pozycję w klasyfikacji generalnej.
– Chcieliśmy jeszcze podciągnąć się w generalce i udało się. Samochód jechał dziś bardzo dobrze, to było przyjemne zakończenie Dakaru. Nie zawsze mieliśmy tu szczęście. Fajna była druga połowa rajdu. Jacek pokazał dużą klasę na dwóch etapach, na których szczególnie ważna była nawigacja. Tam odskoczyliśmy na półtorej-dwie godziny od grupy. Z 99. pozycji, którą mieliśmy po awarii, przebiliśmy się na 28, więc osiągnęliśmy w tym roku wszystko, co było możliwe. Już myślimy o Dakarze 2017. Czekamy na to – powiedział Marek Dąbrowski.
Adam Małysz zajął 26. miejsce na ostatnim etapie Dakaru, zaś w generalce uplasował się na 52. pozycji.
Litewsko-polski duet samochodowy Benediktas Vanagas/Sebastian Rozwadowski na samym początku zmagań zaliczyli rolkę, unikając zderzenia z krową, a po licznych przygodach i problemach technicznych zakończyli zmagania na 26. miejscu.
W czołówce samochodów trudno znaleźć właściwe słowa, aby opisać triumf Stéphane Peterhansela (Peugeot). Sześciokrotny już zwycięzca Dakaru w kategorii samochodów, zwany “Mister Dakar” zrównał swój dorobek z liczbą trofeów zdobytych za zwycięstwa na motocyklu. Oznacza to, że “Peter” wygrał Dakar łącznie już 12 razy. Wielką klasę pokazał także drugi na mecie Nasser Al-Attiyah za kierownicą Mini. Jako jedyny próbował dotrzymać tempa narzuconego przez francuski zespół. Giniel de Villiers z Republiki Południowej Afryki, ścigany aż do końca przez Mikko Hirvonena przyjechał na metę swoją Toyotą jako trzeci, kończąc Dakar na podium po raz czwarty z kolei. Sébastien Loeb zanotował sensacyjny debiut. Wygrał cztery odcinki specjalne i był liderem na półmetku, ale druga połowa rajdu była mniej szczęśliwa dla 9-krotnego rajdowego mistrza świata – finiszował jako dziewiąty.
W klasyfikacji ciężarówek Gerard de Rooy dopiął swego i wygrał swój drugi Dakar w rywalizacji ciężarówek. Oznacza to, że razem z Holendrem, statuetkę Beduina za zwycięstwo w super maratonie odbierze również jego mechanik pokładowy – Dariusz Rodewald. Polak był na pokładzie Iveco również w 2012 roku, kiedy załoga po raz pierwszy wspięła się an szczyt.
W kategorii quadów, zwycięzca z poprzedniego roku, Rafał Sonik musiał wycofać się po awarii w quada. W klasyfikacji byliśmy świadkami imponującego powrotu braci Patronelli. Wygrał Marcos, który może pochwalić się teraz trzema zwycięstwami w Dakarze. Alejandro ustąpił mu tylko o 5’23. Obydwaj wyprzedzili Briana Baragwanatha z Republiki Południowej Afryki, który ukończył maraton na podium w swoim drugim starcie. W przyszłym roku bez wątpienia będzie należał do grona faworytów.
Ogólem do mety 38. edycji Rajdu Dakar dotarło 84 motocykli, 23 quady, 67 samochodów i 44 ciężarówki. Załogi pokonały trasę o długości 9 500 km. Spośród 358 załóg, które stanęły na starcie ponad 60% osiągnęło metę.
Tradycyjnie na zakończenie Dakaru wszyscy, którzy osiągnęli upragnioną metę, uczestniczyli w ceremonii mety. Każdy zawodnik wjechał na rampę, z której pozdrawiał wiwatujących kibiców.
– To niesamowite uczucie wjechać na rampę ze świadomością, że przejechało się najtrudniejszy rajd świata – powiedział Kuba Piątek.
– Podium zawsze jest przeżyciem i dla pierwszego, i dla ostatniego zawodnika. Ukończenie Dakaru to wielki sukces, wymagający ogromnej pracy. Łezka w oku na rampie musi się zakręcić. Jestem dumny z tego, że reprezentowałem Polskę na tak ciężkich zawodach, zwłaszcza, że Polacy na Dakarze są bardzo pozytywnie odbierani – powiedział Kuba Przygoński.
Zawodnicy zasłużyli na chwilę odpoczynku. Teraz przed nimi powrót do Polski – zawodnicy Orlen Team w poniedziałek wylądują na warszawskim Lotnisku Chopina (Rafał Sonik ląduje we wtorek).
– Jestem bardzo zmęczony i cieszę się, że w końcu mogę odpocząć i wziąć prysznic, bo tutaj jest bardzo gorąco, 45 stopni. Z tego co słyszałem w Polsce jest bardzo zimno, chyba przyda mi się trochę tego chłodu po powrocie do kraju – powiedział Kuba Przygoński.
– Ojejku, w końcu odpoczywam! Jestem tak zmęczony, że nawet nie mam siły się cieszyć. Jak tylko mogłem, położyłem się pod camperem na betonie i zasnąłem. Jeszcze nie myślę o kolejnym Dakarze, dla mnie wciąż trwa Dakar 2016. Cieszę się, że wracam do domu. W Argentynie jedzenie jest bardzo dobre, ale stęskniłem się za żurkiem i schabowym z ziemniakami. Tradycyjny polski obiad – to mój plan numer jeden zaraz po powrocie do Polski – powiedział Kuba Piątek.