W przededniu finału Dakaru Kuba Przygoński zmagał się z awarią samochodu. Nie przeszkodziło mu to jednak nie tylko w ukończeniu odcinka, ale nawet w przesunięciu się w klasyfikacji generalnej na siódme miejsce. Rafał Sonik mocno awansował.
Piątkowy odcinek specjalny ponownie stanowił spore wyzwanie nawigacyjne. Zwłaszcza przez pierwsze 50 kilometrów, na których ciągnęły się nieregularne i poprzerastane roślinnością fale piasku. Nagrodą za przebycie tej wymagającej sekcji był bardzo szybki fragment w stylu rajdów WRC. To właśnie tam Sonik odskoczył większości rywali, ustępując tylko liderowi rajdu Siergiejowi Kariakinowi. Początkowo wyżej sklasyfikowany był również Argentyńczyk z polskimi korzeniami – Daniel Domaszewski, ale otrzymał 22 minuty kary i spadł z drugiego na czwarte miejsce.
Na trasie z San Juan do Rio Cuarto Rafał Sonik uzyskał drugi czas i na dzień przed zakończeniem zmagań awansował na 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Kamil Wiśniewski utrzymał pozycję nr 10 i nadal jest najlepszym zawodnikiem w grupie quadów z napędem 4×4.
– Jestem sportowcem, więc choć ten skok w klasyfikacji bardzo mnie cieszy, to na pewno nie satysfakcjonuje. Na piaskach i w upale Argentyny wreszcie złapałem rytm, a dwa ostatnie dni to była prawdziwa rywalizacja twardych facetów. Taka, jaką najbardziej lubię. Wiem, że gdybym miał jeszcze parę dni przed sobą, mogłoby być znacznie lepiej – przyznał Rafał Sonik na mecie 11. etapu zmagań.
Kamil Wiśniewski uzyskał 7. czas i pozostał liderem w grupie 4×4. – Nie było lekko, bo mój quad jest o 150 kg cięższy niż te z napędem na jedną oś. W tym piaszczystym terenie musiałem kilka razy stawać i regulować zawieszenie. Utwardzić je, by móc przeskakiwać z jednej fali na drugą. Potem, kiedy zrobiło się płasko, było już znacznie lepiej – relacjonował debiutant.
Poza trudnymi i zmiennymi warunkami, Kuba Przygoński dodatkowo musiał radzić sobie z awarią.
– W pierwszej części odcinka specjalnego pojawiły się problemy z naszym samochodem. Przegrzewała się nam turbosprężarka. Mogło się skończyć tym, że nie dojedziemy do mety, ale udało się rozwiązać problem. Przez pół odcinka walczyliśmy o przetrwanie – powiedział Kuba Przygoński.
Usterkę udało się jednak usunąć i w drugiej części odcinka specjalnego auto spisywało się już bez zarzutu.
– To był bardzo szybki odcinek, typowe WRC w górach. Mieliśmy już sprawny samochód, więc mogliśmy dodać gazu. Bardzo fajnie nam się jechało i w międzyczasach byliśmy na poziomie czwartego miejsca. To znaczy, że mamy bardzo dobrą prędkość – powiedział Kuba.
Dziś Kubie Przygońskiemu udało się nie tylko obronić pozycję w klasyfikacji generalnej, ale nawet awansować na siódme miejsce. Jego dobra jazda została doceniona.
– Szef X-raid powiedział mi w piątek, że spośród wszystkich ich zawodników zrobiłem największy postęp w stosunku do ubiegłego roku. Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony w zespole. Teraz tylko muszę zbierać doświadczenie, żeby być jeszcze szybszym – mówi kierowca ORLEN Team.
Piątkowy odcinek był przedostatnim na tegorocznym Dakarze. Finałowy akcent rajdu odbył się w sobotę. Rozpoczął się w Rio Cuarto 64-kilometrowym odcinkiem specjalnym. Następne zawodników czekało ponad 700 kilometrów dojazdówki. Nagrodą będzie upragniona meta w Buenos Aires.
Paweł Stasiaczek ukończył przedostatni etap na 77. miejscu, a ostatni na 73. Paweł ukończył pełny Rajd Dakar w kategorii malle-moto, czyli bez pomocy ekipy serwisowej, na świetnej, 81. lokacie w generalce motocykli.
Jeszcze nie mamy oficjalnych wiadomości prasowych po finale, ale są już wypowiedzi zawodników z Facebooka:
Pełne i dokładne wyniki po finalnym etapie znajdziecie na stronie Rajdu Dakar. W niedzielę zawodników czeka ceremonia finałowa.