Spis treści
Sprawdzamy, czy naprawdę opłaca się ściągać wymarzony motocykl zza Wielkiej Wody?
Żeby nabyć motocykl z USA, można iść dwoma drogami. Pierwsza to zaufać sprawdzonej firmie, zajmującej się importem sprzętów z USA, a druga to wykorzystać urlop, wybrać się do kraju za wielką wodą i osobiście wybrać wymarzony motocykl. Jako że jestem studentem i wolnego czasu mam w wakacje sporo, wybrałem drugą możliwość.
Główny warunek spełniony, wiza jest przybita. Znajomość języka angielskiego również zadawalająca. Pora zakupić bilet do Ameryki. Mój, do Seattle, liniami lotniczymi KLM/Delta kosztował 4000 zł (ale na wschodnie wybrzeże można kupić już za 1500 zł). Nocleg? Typowy motel z amerykańskich filmów to koszt ok. 25 $ za noc.
USA
Kiedy jesteśmy już na miejscu, zaczynamy od szukania motocykla. Jeżeli nie chcemy rozbitej „używki” najlepiej jest sprawdzać strony: craiglist.com, yakaz.com i ebay.com. Zdecydowanie najwięcej ciekawych ofert znajdziecie na craiglist.com. Zazwyczaj nikt tu nie oszukuje, nie kryje przeszłości motocykla, a tym bardziej nie kręci liczników. Warto jednak zwrócić uwagę na pochodzenie oferty, gdyż wschodnie wybrzeże rządzi się nieco innymi prawami, szczególnie Nowy Jork czy Chicago, gdzie, jak wiadomo, Polonii nie brakuje. Ja swojego motocykla szukałem w stanie Washington ze stolicą w Seattle… co okazało się utrudnieniem związanym z wysyłką motocykla do Polski, ale o tym nieco później.
Kiedy znajdziecie interesujące Was ogłoszenie, wystarczy zadzwonić i umówić się na spotkanie. Najlepiej przygotować Bill of Sale (umowa kupna – sprzedaży), który w przypadku zakupu motocykla, będzie potrzebny do zorganizowania wysyłki i jego rejestracji w Polsce. Jeżeli chodzi o zakup motocykla, to zazwyczaj można zbić około 300/500 $ z ceny, jeżeli macie gotówkę, która jest bardzo mile widziana. Widząc banknoty, zamiast czeku, Amerykanie magicznie ulegają negocjacjom. Pamiętajcie o tym, że im większa wartość motocykla tym większe opłaty celne. Najlepiej jest nabyć motocykl za max. 2500 $.
Oprócz „Bill of Sale” będzie potrzebny nam drugi dokument – „Certification of Title” – bez niego żaden pojazd nie opuści USA. Taki „certificate” posiadają nawet łódki. Jest to, prościej mówiąc, certyfikat własności, który przekaże nam sprzedający. Kiedy wszystko się zgadza z certyfikatem możemy być spokojni. Jeżeli na dokumencie widnieje nazwa banku, najlepiej dla gwarancji, zadzwonić i upewnić się, czy motocykl został spłacony!
Mamy komplet dokumentów. Można przygotować sprzęt do wysyłki. Ja z motocykla zdjąłem owiewki i zegary, zabezpieczam go taśmą i przygotowuję do zawiezienia do portu. Tutaj napotkałem pierwszy mały problem. Na zachodnim wybrzeżu znajduje się mało firm spedycyjnych wysyłających kontenery do Polski. Na wschodnim jest ich sporo (Polonez Parcel, Polamer, autaipaczki.com) i w dodatku obsłużą nas w naszym ojczystym języku. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłem firmę w Seattle, która na bieżąco wysyła motocykle i samochody do Europy (International TLC). Ceny na obydwu wybrzeżach są podobne. 500 $ + opcjonalne ubezpieczenie 50 $ (w przypadku straty, zwrot 5000 $). Musimy podpisać szereg dokumentów, zaznaczając, że nasz motocykl jest uszkodzony i wysyłamy go bez owiewek. Owiewki wysyłamy pocztą (koszt takiej paczki według cennika usps.com to ok 100-120 $, czas dostawy do Polski 12 dni).
W firmie spedycyjnej zostawiamy Bill of Sale oraz certyfikat w celu weryfikacji dokumentów przez amerykański urząd celny. Dokumenty zostaną do nas odesłane w ciągu max 2 tygodni (polecam podać adres amerykański, listy do Polski „lubią” nie docierać). W kopercie znajdziemy kolejny bardzo ważny dokument, oprócz wcześniej wspomnianych (z wbitym stemplem pozytywnie załatwionej odprawy). Bill of Lading, bez którego nie oclimy motocykla w Polsce. To nic innego jak rachunek za transport, który umożliwia wycenę wartości celnej. Trzeba jeszcze odczekać do 3 tyg, aż znajdzie się miejsce w kontenerze. Dostaniemy „tracking number” kontenera, w celu jego namierzenia poprzez stronę internetową spedytora oraz zdjęcie naszego motocykla.
Polska
Po około 5 tygodniach odebrałem telefon. Motocykl już jest rozładowany i czeka na mnie w magazynie w Gdyni. Za rozładunek musiałem zapłacić 400 zł. Koszt agencji celnej, która zajmie się formalnościami to 300 zł. Warto się skusić, żeby nie musieć zajmować się całą papierologią osobiście. Same obliczenia celne wyglądają następująco: Do wartości motocykla z umowy dodajemy koszt wysyłki. Otrzymaną kwotę mnożymy x 10% cła oraz 23% Vatu i wychodzi nam cło do zapłacenia. Motocykle są zwolnione z akcyzy. Jednak pamiętajcie, że Urząd Celny ma prawo zanegowania wartości widniejącej na umowie/fakturze, wtedy musimy udowodnić cenę (w tym pomaga przygotowanie wydruków aktualnych cen motocykli zza oceanu oraz widoczne uszkodzenia motocykla). Akurat mi udało się bez takich przygód, Urząd Celny dodał mi jedynie parę dolarów do deklarowanej ceny. Z tego miejsca polecam serdecznie firmę BSL Gdynia. Bardzo profesjonalne podejście, niebywale szybki czas oclenia.
Rejestracja
Tłumaczenie dokumentów 100 zł
Pierwszy przegląd w kraju 60 zł
Urząd Skarbowy – motocykle są zwolnione z opłaty VAT25
Z kompletem dokumentów wybieramy się do wydziału komunikacji. Wypełniamy wniosek, płacimy dodatkowe 190 zł za rejestrację (woj. Lubelskie) i motocykl jest już zarejestrowany!
Czy się opłaca?
W efekcie końcowym zaoszczędziłem na całym interesie jakieś 1500-2000 zł. Motocykl jest z 2007 roku stąd niewielka opłacalność. Jednak należy wspomnieć, że nie pojechałem specjalnie tylko po motocykl – połączyłem wakacje z poszukiwaniem pojazdu. Poza tym w tej cenie warto wspomnieć, że dostałem pełny układ wydechowy, Power Commander i amortyzator skrętu. Ja jestem zadowolony, bardziej chyba jednak z przygody niż zaoszczędzenia.
Autor: Kuba „Tamull”