Nie ma podstawy prawnej, aby system rejestrował tablice wszystkich przejeżdżających pojazdów. Jest to niezgodne z konstytucją.
W połowie stycznia w Niemczech ruszył pilotażowy program odcinkowego pomiaru prędkości. Radary ustawiono na drodze B6 w Laatzen pod Hanowerem. Po testach, jeżeli okazałby się pomyślne, odcinkowe pomiary prędkości miały zacząć pojawiać się na terenie całego kraju. Na testowym odcinku obowiązywało ograniczenie 100 km/h i do tej pory system radarów złapał 141 zbyt szybkich kierowców.
W miniony wtorek jednak przyszłość odcinkowego pomiaru prędkości została ściśle określona. Sąd Administracyjny w Hanowerze nakazał natychmiastowo wyłączyć system. Sędziowe uznali, że pomiary są niezgodne z niemieckim prawem, ponieważ system rejestruje tablice wszystkich przejeżdżających pojazdów – a nie tylko tych, które przekraczają prędkość. Taki sposób kontroli jest niezgodny z konstytucją.
Jeżeli więc Niemcy nie zmienią podstawy prawnej do stosowania odcinkowego pomiaru prędkości, odcinkowy pomiar prędkości nie wróci na niemieckie drogi.
Tymczasem w Polsce skuteczność odcinkowego pomiaru prędkości jest wciąż nieznana. Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym nie kwapi się do opublikowania statystyk dotyczących bezpieczeństwa, a więc Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała, że przyjrzy się systemowi. Raport z kontroli miał pojawić się do końca II kwartału 2019 roku. Wśród wątpliwości jest fakt, ze polskie prawo nie operuje pojęciem „średniej” prędkości, a akt przekroczenia prędkości musi mieć konkretne miejsce i czas.
Niedługo po opublikowaniu zapowiedzi kontroli NIK, okazało się że Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt nowych znaków dla odcinkowego pomiaru prędkości.
Czy wyrok niemieckiego sądu będzie miał wpływ na odcinkowe pomiary prędkości w Polsce oraz innych krajach? Mamy nadzieję, że podstawy prawne funkcjonowania tego typu systemów będą ściśle weryfikowane.