Spis treści
Pod koniec maja polska marka Romet zaprosiła nas na prezentację kolekcji 2017. Cała impreza odbyła się pod hasłem „Powered by Romet”, no i trzeba przyznać, że kolekcja jest nieźle napędzona!
Zdjęcia: Romet / Tomazi.pl
Tego typu prezentacje mają to do siebie, że najczęściej jest zbyt mało czasu, aby dobrze objeździć wszystkie dostępne modele. A w tym roku Romet przygotował naprawdę pokaźną flotę około 20 motocykli. Udało nam się przejechać większością z nich przynajmniej po kilka kilometrów.
Prawdopodobnie najważniejszym, co przywieźliśmy ze sobą, jest nasza opinia, że nowe Romety nie są takimi „zwykłymi chińczykami” jak mogłoby się wydawać. Romety nie są zwyczajnymi produktami wybranymi z katalogu pierwszej lepszej azjatyckiej fabryki, z naklejonym polskim logo. Romet czuwa nad poziomem wykończenia, dopasowuje poszczególne komponenty zarówno do wymagań naszego rynku, jak też względem oczekiwań własnych oraz oczekiwań klientów. Wszystko to widać w ogólnej jakości i praktyczności produktów finalnych, co jest szczególnie oczywiste, gdy przypomnimy sobie, jak wyglądały lub wyglądają te najtańsze „chińczyki” jeszcze kilka lat temu. Największym wyzwaniem Rometa na rok 2017 było dopasowanie całej kolekcji do wymogów Euro4. Wydaje nam się, że proces został zakończony sukcesem. Oczywiście jednośladów za kilka – kilkanaście tysięcy złotych nie można porównywać z ich konkurencją o wartości kilkudziesięciu tysięcy, ale patrząc na Romety przez pryzmat stosunku jakość/cena, obraz tych motocykli staje się naprawdę pozytywny.
Kolekcję Romet 2017 można podzielić na kilka segmentów i w ten sposób będzie nam najłatwiej o tych jednośladach opowiadać.
Segment classic
Podstawą jest model Classic 400, którego z pozytywnym werdyktem przetestowaliśmy w numerze 04-2017 MotoRmanii. W dużym skrócie – jest to motocykl o klasycznym designie, przypominający Yamahę SR400. Napędza go jednocylindrowy silnik o pojemności 400 ccm i mocy 27 KM.
Hitem rozrywki okazał się Classic 400 z koszem! Motocykl otrzymał amortyzator skrętu, bieg wsteczny oraz oczywiście kosz (który razem ze swoim stelażem jest dość lekki – patrz zdjęcie po prawej). Dodatkowe koło nie posiada napędu, ale znalazł się tam hamulec tarczowy. Używając dźwigni tylnego hamulca, hamują oba tylne koła. Homologowany jest wg kategorii L4e, czyli motocykl z koszem bocznym (a nie motocykl trójkołowy). Ludzie z Rometa ostrzegali nas, że jazda tym trójkołowcem wymaga zapomnienia wszystkiego, czego nauczyliśmy się na motocyklach. No i mieli rację. Jeździ się nim dziwnie, a wręcz przerażająco, ale to typowa cecha motocykli z koszem. A jednak jesteśmy w ciężkim szoku, jak banalnie jeździ się nim na dwóch kołach, z koszem w powietrzu! To było jedno z najciekawszych doświadczeń ostatnich lat, postaramy się to powtórzyć.
Classic 400 Cafe Racer jest jak sama nazwa wskazuje, cafe racerem. Konstrukcyjnie nie ma zbyt wielu zmian względem Classica 400, poza hamulcem tarczowym z tyłu (co oznacza ABS na oba koła) oraz oponami z klasycznym bieżnikiem. Jest zmieniona pozycja oraz kierownica clip-on. Motocykl wygląda świetnie.
Wbrew pozorom model Classic 400 Scrambler znowu nie przynosi zmian konstrukcyjnych. Pojawia się wysoka kierownica i kostkowe opony. No i oczywiście niepowtarzalny, scramblerowy styl!
SCMB 250 był jednym z dwóch modeli, który nie zdążył pojawić się w wersji Euro4. Model charakteryzuje się silnikem V2 o pojemności 250, który nie tylko świetnie pracuje, ale bardzo dobrze daje sobie radę w każdych warunkach. Wyjątkowo skuteczne są w nim hamulce – stopale wchodzą bez większego wysiłku. Wersja Euro4 pojawi się w III kwartale 2017. SCMB 125 to jego brat bliźniak, ale z silnikiem jednocylindrowym. Oba SCMBy wyglądają szokująco dobrze.
Jednym najciekawszych modeli pod względem stylistyki był mały Ogar Legend 125. Przejechaliśmy nim jedynie kilkanaście metrów i już wiemy, że należy przy okazji do tych najbardziej niewygodnych motocykli. Ale tak ma być, ponieważ w tym przypadku „najpierw wygląd, później komfort”. Przetestujemy go już niebawem.
Segment naked/sport
Romet Division 125 jest flagowym nakedem tej klasy. Z jednej strony jest dość zwykły, ale nie można zapomnieć, że to jedna z najlepszych propozycji w klasie. Posiada widelec USD, spełnia Euro 4, a pod owiewkami posiada głośniki! Na zbiorniku znajduje się odtwarzacz MP3, do którego podłączyć można pendrive lub kartę pamięci.
Modele Z-one S oraz Z-one T z grubsza nie zmieniły się względem roku 2016, oczywiście poza normami Euro4. ZK125 FX pełni w ofercie funkcję zwykłego, małego, taniego nakeda spełniającego normy Euro4. Wspomnianych 3 motocykli nie było na prezentacji.
Nowością jest z kolei Z-one R jest ewolucją obu powyższych modeli, oferując zawieszenie USD, gniazdo do ładowania USB, aluminiowe elementy, czy przewody w stalowym oplocie i niemały zacisk hamulcowy.
W segmencie cruiser miejsce zajmuje model RCR 125. Względem roku 2016 otrzymał jedynie modyfikacje do normy Euro4, a więc nie było potrzeby przywożenia go na prezentację.
Segment adventure / enduro
Tutaj dzieje się naprawdę sporo. Flagowcem jest Adv 400, czyli jednocylindrowa czterysetka o potężnym brzmieniu wydechu, która naprawdę potrafi dać kopa, do tego posiada spore zdolności i turystyczne, i przeprawowe. Romet zaprezentował nam zarówno model na 2017 z ABSem i normą Euro4, jak i model 2016, który przejechał ok 5000 kilometrów w najcięższych warunkach przeprawowych. I co? I nic mu się nie stało.
Mniejszym bratem jest ADV 250. Przejechaliśmy tymi modelami jedynie kilka podjazdów i stwierdzamy, że zdecydowanie chcemy więcej. Te modele mają w sobie ogromny potencjał!
ADV 125 Fi może (z nazwy) brzmi jak coś nieistotnego, ale ten model idzie ścieżką wydeptaną przez takie legendy, jak Honda Varadero 125. Dlatego ma wysoko zawieszoną poprzeczkę. Romet nie oszukuje, ten motocykl nie jest przeprawowym endurakiem, a raczej turystą, dlatego jest tu zawieszenie USD, 17-calowe koła aluminiowe i możliwość jazdy na prawko kat. B. Mały pojemnością, ale twardy zawodnik.
Jeżeli ktoś poszukuje enduraka w klasie 125, odpowiedzią będzie CRS Fi 125. Ten model to typowe enduro z możliwością jazdy po szosie. Jest lekki, ma całkiem wydajne hamulce i swoje zadania wykonuje idealnie. Wiemy, bo nim przejechaliśmy w błocie, offroadzie i po asfalcie kawałek więcej. Dostępny będzie w specyfikacji enduro (koła 21 i 17 cali) lub jako supermoto (koła 17 cali).
Segment skuterów
Black City 125 lub White City 125 – jego nazwa zależy od (nie zgadniecie) koloru! Dostępny jest biały lub czarny i pełni funkcję łącznika. Zarówno łącznika w miejskim zgiełku, jak też pomiędzy segmentami małych skuterów i maxi skuterów. Jego wymiary są pośrednie, co gwarantuje zarówno wyśmienitą poręczność, jak też komfort i praktyczność. Pozostałe skutery w ofercie to troszkę mniejszy RXL 125 oraz Valentine 125 przeznaczony dla fanów retro designu.
Marka RMT
Po prezentacji rok temu zapowiadaliśmy, że Romet ma zamiar wkroczyć na rynek z marką RMT. Teraz właśnie ma to miejsce. RMT jest czymś, co można nazwać bardziej prestiżową odmianą Rometów. Tutaj podwykonawcą jest Daelim, co ma gwarantować wysoką jakość.
Na prezentacji mogliśmy jeździć dwoma modelami marki RMT. Pierwszy z nich to cruiser Daystar 125. Ma 13-konny silnik i jak udowodniliśmy międzyredakcyjnym wysiłkiem, kryje się w nim ogromny potencjał. Oferuje świetną sterowność i wyczucie, a do tego ma rzeczywiście wysoką jakość wykonania.
Steezer jest pełnoprawnym maxi skuterem o pojemności 125. Wyposażony jest w kilka istotnych dodatków, jak system bezkluczykowy keyless. Ma też ogromy kufer.
Pit-bike!
Marka RMT wchodzi na rynek z czymś, co bardzo lubimy. Pit-bike! W ofercie dostępne będą modele 125 oraz 140 na stosunkowo sporej ramie. Rozmiarowo jest ona identyczna z MRFami, którymi jeździcie na MotoRmania Slajd Zone. Pitbajki RMT dostępne będą na kołach 17/14 lub 14/12 lub wersja supermoto 12/12 (czyli tak samo, jak w MotoRmanii). Pity RMT testowaliśmy bardzo intensywnie na mini-torze MX, w przeprawach przez rowy i rzeki oraz w lesie. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z pit-bike’ami wysokiej jakości!
Bajaj
Tajemniczą poliszynela ostatnich miesięcy na polskim rynku jest współpraca pomiędzy Bajajem i Rometem. Przypomnijmy, że Bajaj [czyt. badżadż] to największy producent jednośladów z Indii, główny udziałowiec KTMa i producent motocykli KTMa (seria Duke oraz RC 125 i 390). Na prezentacji 2017 otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie – współpraca to prawda. A jednak Romet wciąż nie może pochwalić się szczegółami. Poznaliśmy jedynie małą zajawkę: w ciągu kilku miesięcy w salonach Romet zaczną pojawiać się motocykle Bajaj. Najciekawszą propozycją ma być Dominar 400, czyli brat bliźniak KTMa 390 Duke.
Wnioski są takie, że Romet oferuje szeroką gamę motocykli, które w swoim przedziale cenowym charakteryzują się naprawdę przyzwoitą jakością, której nie trzeba się ani bać, ani wstydzić. Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące nowej kolekcji, postaramy się odpowiedzieć w komentarzach. Po więcej szczegółów oraz ceny (niektóre muszą jeszcze zostać oficjalnie podane) wchodźcie na Romet.pl.