Złapaliśmy dziś w Warszawie Product Managera, postawiliśmy go pod gradobiciem pytań i przekazujemy Wam pierwsze ciekawostki!
Polski oddział Yamahy gości dziś w Warszawie Shuna Miyazawę, Product Managera Yamaha Motor Europe. W praktyce oznacza to, że Shun zajmuje się opracowywaniem strategii dotyczącej nowych motocykli (segmet street, czyli przede wszystkim seria MT oraz nowe motocykle spod znaku Faster Sons) oraz kontaktem z klientem końcowym. Yamaha zaprosiła nas, aby porozmawiać z Shunem, a my wykorzystaliśmy tę sytuację do zadania mu kilku niewygodnych pytań…
Więcej ciekawostek z wywiadu poznacie już niebawem, a teraz przekażemy Wam odpowiedzi na dwa całkiem ważne pytania. Pierwsze z nich brzmiało: czym jest, pokryta do tej pory plotkami, Yamaha R1S?
Odpowiedzi na kilka innych pytań Shun unikał jak ognia, ale wytłumaczenie plotek o YZF-R1S zostało postawione jasno. To rzeczywiście będzie budżetowa wersja flagowego litra. Miyazawa pośpieszył też z rozwinięciem tematu. Otóż profil klientów kupujących R1 lub R1M w Europie, to przede wszystkim osoby zamożne, w wieku 40 lat i więcej, które używają tego motocykla jako ekstremalne hobby – eRjedynki raczej nie są w Europie spotykane na ulicach. W Stanach Zjednoczonych sprawa przedstawia się jednak zupełnie inaczej, między innymi z powodu różnic demograficznych. Tam litrowe motocykle sportowe to ważny element wizerunku na drogach publicznych, na które decydują się osoby w znacznie szerszym przedziale wiekowym. Klient w USA wymaga motocykla sportowego, ale nie jest mu potrzebny taki poziom osiągów, jakie oferują wersje R1 czy R1M.
Z tego powodu Yamaha zdecydowała się na wprowadzenie budżetowej wersji YZF-R1S, jednak wyłącznie na rynek amerykański. Ten motocykl nie będzie dostępny w Europie. Różnica cenowa w stosunku do podstawowej R1 wyniesie około 1000 – 2000 euro. Niższa cena oznacza też słabszą specyfikację, jak na przykład korby nie wykonane z tytanu.
– Shun, kolejne pytanie: R6?
– Hehehe 😀 No tak… My… Nie zapominamy o sportowej 600, ale będę szczery, że dziś to ekstremalnie trudny sektor.
Wspomnianą trudność Shun tłumaczy zaawansowaniem dzisiejszego rynku sportowych 1000 ccm. Kiedyś wybór był prosty: albo mocniejszy, ale ciężki i toporny w prowadzeniu litr; albo lżejsza i łatwiej skręcająca, ale słabsza sześćsetka. Dziś z kolei duże sporty to w zasadzie podwozia i ramy klasy 600 połączone z silnikami klasy 1000 oraz z elektroniką sprawiającą, że prowadzenie takiego potwora przestaje być przerażające. Takie zaawansowanie oznacza też wysokie koszty rozwoju motocykla, co z kolei przekłada się na wysoką cenę końcową, która ma sens w przypadku litrów, ale niekoniecznie w przypadku sześćsetek. Shun dodaje, że motocykle sportowe klasy 600 powoli stają się produktami przeznaczonymi przede wszystkim dla zawodników i serii wyścigowych.
Przepytywany przez nas Product Manager zapewnia jednak, że Yamaha się nie poddaje i prace nad nową YZF-R6 trwają. Jednocześnie uprzedza nas, że premiera tego motocykla nie odbędzie się z aż tak wielką pompą, jak to miało miejsce w przypadku nowej R1. Uwaga Yamahy skupia się raczej w innej kolejności: motocykl MotoGP > motocykl Superbike > na tej podstawie produkcyjna wersja R1 > część opracowanych w ten sposób technologii trafi do R6.
Zapytany o to, kiedy możemy spodziewać się nowej Yamahy YZF-R6, Shun tajemniczo się uśmiechnął i odpowiedział: „Jedyne co mogę powiedzieć to, że nie trzeba czekać pięć lat. Ale premiera na pewno nie odbędzie się też za rok.”