BMW S1000RR z udziałem sprzedaży wynoszących ponad 20% zdominował rynek motocykli sportowych. Wygląda na to, że wraz z nowym modelem może go absolutnie zawłaszczyć.
Pisząc ten tekst „na kolanie”, w oczekiwaniu na samolot na madryckim lotnisku, nie jesteśmy w stanie opisać nawet małej części powodów, dla których nowe BMW S1000RR otwiera zupełnie nowy rozdział w klasie drogowych superbike’ów.
Nie są one związane z nowym podwoziem, ani wzrostem mocy. Ten jest stosunkowo niewielki – oficjalnie moc jednostki została podniesiona o 6KM (do 199KM), a moment obrotowy pozostał na tym samym poziomie. Modyfikacja głowicy, większy airbox i nowa geometria kanałów dolotowych poprawiły charakterystykę silnika – teraz w większym zakresie obrotów mamy do czynienia z wartościami momentu zbliżonymi do wartości maksymalnej. Ale to wszystko to kosmetyka. Oczywiście każdy mały krok związany z podniesieniem osiągów jest ważny, ale wzrost mocy o 3% nie sprawia istotnej zmiany (zakładając sportowy układ na stary model moglibyśmy osiągnąć takie wyniki samodzielnie). To samo dotyczy podwozia – ważne z punktu widzenia najlepszych zawodników zmiany związane ze zwiększeniem wyczucia przodu, dla 95% z nas nie będą mieć żadnego znaczenia. W każdym razie nie będą mieć kompletnie żadnego znaczenia w przypadku jazdy po drodze. Co zatem sprawia, że ten motocykl jest tak wyjątkowy?
Otóż, elektronika ułatwiająca prowadzenie użyteczna zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych kierowców, a także (a właściwie przede wszystkim) telemetria, którą można dokupić opcjonalnie za zaledwie 640 euro. W elektronice, oprócz dodatkowych dwóch trybów jazdy, najważniejszą częścią jest downshifter. Jego dokładne działanie opiszemy w listopadowym numerze „MotoRmani” (w sprzedaży od 2 listopada), ale w telegraficznym skrócie wyjaśniamy, że do redukcji biegów nie potrzebujemy już sprzęgła. Po prostu zbijamy biegi, a system pozwala nam na to bezboleśnie, jednocześnie robiąc za nas przegazówkę i dostosowując obroty tylnego koła. To ułatwienie pozwoli osobom mniej doświadczonym poświęcić znacznie więcej koncentracji na wybór punktu hamowania, obranie optymalnej linii i złożenie (nie musimy zaprzątać sobie głowy, kontrolowaniem sprzęgła, jego odpowiednim wypuszczeniem, i przegazówką). Dla zawodników ten system oznacza urwanie istotnych dziesiątych sekundy z czasów okrążeń. To jednak nic w porównaniu z możliwością wykorzystania telemetrii.
Do tej pory była ona dla nas niemalże nieosiągalna ponieważ kosztowała tysiące euro. BMW oferuje ją za dopłatą 640 euro, przy czym mówimy tutaj o zaawansowanej wersji rodem z wyścigów na bardzo wysokim poziomie. Sposób zrzucania danych jest banalnie prosty, a analizę ogarnie każdy, kto potrafi odpalić komputer. Tylko telemetria pozwoli nam dokładnie monitorować i drastycznie przyspieszać podnoszenie umiejętności naszej jazdy motocyklem. Pozwala nam zrozumieć jaki osiągamy kąt nachylenia, z jaką siłą hamujemy, jak i kiedy otwieramy gaz, jaką mamy linię przejazdu i dziesiątki dodatkowych informacji, o których nie dowiedzielibyśmy się nigdy. Dzisiaj nowe BMW S1000RR przynosi przeciętnemu kierowy to, co wczoraj było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla najlepszych zawodników, w najlepiej dofinansowanych zespołach. Zanim zaczniecie się martwić – nie wierzcie, że telemetria jest trudna do analizy – pokażemy Wam jak to się robi, wraz z przykładem na print screanach w najnowszym numerze MotoRmanii.
Mamy wiele do opowiedzenia o nowym S1000RR i chcemy Wam dokładnie wytłumaczyć jak pracować z jego telemetrią, jak możecie z niej skorzystać i jak wykorzystać dodatkowe możliwości tego motocykla związane z elektroniką. W najnowszym numerze MotoRmanii poświęcimy minimum 9 stron na opis tej maszyny. Musicie go mieć! 🙂