Motocykl wprawdzie nie jest „bezwypadkowy”, ale naprawa ślimaka prędkościomierza, a naprawa ramy to dwie, dramatycznie różne sprawy…
Na naszej skrzynce mailowej znaleźliśmy kolejną historię motocykla z bujną przeszłością wypadkową. Wprawdzie w ogłoszeniu motocykl nie posiada informacji o „bezwypadkowości”, ale osoba sprzedająca jednak trochę zaklina rzeczywistość. Przeczytajcie pełny opis historii nadesłanej przez Pawła:
„Witam,
na wstępie powiem, że nie jestem ani obecnym, ani byłym właścicielem motocykla. Opisuję historię kolegi.
Pod koniec sezonu motocyklowego w 2016 roku kolega rozbił swój motocykl przy prędkości około 70 km/h. Pierwsze dwa załączniki przedstawiają stan motocykla po zdarzeniu.
Rozbił z nie swojej winy, a ubezpieczalnia uznała szkodę całkowitą. To co pozostało z motocykla Suzuki SV650 2008 (cena rynkowa zdrowego egzemplarza to około 10-12 tys. pln), zostało sprzedane handlarzowi za 3800zł. Z tego co ustalił były właściciel w osobie mojego kolegi, handlarz odsprzedał motocykl dalej za 4800 zł kolejnemu handlarzowi. Ten doprowadził motocykl do dobrego stanu wizualnego i wystawił na sprzedaż nie zakrywając starej rejestracji.
Załączam link do ogłoszenia drugiego handlarza (klik -> olx.pl). Tutaj się już przestraszył i ukrył rejestrację: drugie ogłoszenie. Wysyłam w załączniku zdjęcie ogłoszenia, jakby handlarz usunął ogłoszenie, ponieważ sprawa została nagłośniona na forum Suzuki SV i sprzedający odebrał kilka telefonów od „zainteresowanych”.
Przesyłam także naszą rozmowę z handlarzem (można posłuchać tutaj, trwa 6min 34sek). W rozmowie handlarz twierdzi, że naprawiał jedynie licznik i chłodnicę. Jak zapytałem czy coś jeszcze, to odpowiedział „chyba już nic”.
Gdy przedstawiłem mu fakty przyznał się, że naprawiał ramę.
Sprawa została nagłośniona na forum Suzuki SV. Po tym, jak przyznał się w rozmowie ze mną, że naprawiał ramę, osoby z forum napisały do niego w sprawie „zakupu” motocykla – im już mówił, że nie było żadnych przygód.
Byłem z tym na policji, ale komendant stwierdził: „Nie bardzo wiem co mam z takim faktem zrobić”, po czym odprawił mnie z kwitkiem. Dyżurny rzucił tylko, żebym na Wykop z tym poszedł, ale prasa tematyczna chyba jest lepszym pomysłem.
Z poważaniem,
Paweł ***[nazwisko do wiadomości redakcji]”
Tym sposobem dowiadujecie się o kolejnej sprawie wypadkowego motocykla. Trzeba jednak pamiętać, że tym razem sprzedający nie zaznaczył rubryki „bezwypadkowy”. Jednak pomimo wyraźnych pytań, opowiada jedynie o drobnych naprawach, pomijając wymianę ramy i zawieszenia. Nawet, gdy został już poinformowany o poprzednim stanie motocykla, kolejnych zainteresowanych również nie informuje o naprawie ramy.
Czy uszkodzenia po wypadku pod koniec 2016 roku dyskwalifikują ten motocykl z dalszego użytku? Prawdopodobnie nie.
Czy naprawa została wykonana poprawnie? Tego nie wiemy, a więc potencjalny kupujący musi skrupulatnie sprawdzić ten egzemplarz SV.
Czy w obecnej sytuacji sprzedający powinien poinformować potencjalnych kupujących o wykonanych naprawach? Na to pytanie możecie odpowiedzieć sobie sami… Napiszcie w komentarzach co uważacie o całej sprawie.