Policjant nie tylko szczegółowo skontrolował limuzynę weselną, ale także… wjechał pod zakaz samochodem nieuprzywilejowanym. I teraz chce dobrowolnie poddać się karze.
Pamiętacie nieprzyjemną sytuację weselno-motocyklowo-policyjną z września? Cała akcja odbiła się bardzo głośnym echem w polskim internecie. Chodziło o orszak weselny, na czele którego jechał motocyklista. Postawił swój motocykl na koło i tak sobie jechał przez miasto. Gdy zauważył policjanta, ominął go i ze znaczną prędkością uciekł. W zamian za to policjant zatrzymał limuzynę weselną, aby poznać tożsamość jegomościa na motocyklu. Gdyby sytuacja zakończyła się w tym punkcie, niezależnie od uzyskanej informacji, nic wielkiego by się nie stało. Ale policjant w ramach odwetu zarządził drobiazgową kontrolę pojazdu wiozącego nowożeńców… Wszystko zostało nagrane:
Goście weselni złożyli wtedy donos na policjanta, w sprawie oficjalne stanowisko zajęła nawet Komenda Powiatowej Policji w Brzesku. Komenda częściowo wytłumaczyła powód kontroli, kończąc swoją wypowiedź poprzez: „Ocenianie działania policjantów na tym etapie jest przedwczesne. W przedmiotowej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające”.
Jednym z zarzutów ze strony gości weselnych, przeciwko policjantowi, było zaparkowanie radiowozu za znakiem zakazu wjazdu, a w chwili kontroli radiowóz nie był pojazdem uprzywilejowanym.
Jak informuje radio rdn.pl, policjant poczuł się do winy. Złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. „Chce zapłacić 50 złotych grzywny” – mówi Zbigniew Małysa, sędzia Sądu Rejonowego w Brzesku. Policjant podczas posiedzenia sądu może jeszcze wycofać swój wniosek.
Nie ma wątpliwości co do tego, że jazda na jednym kole (tym bardziej w terenie gęsto zabudowanym), nie należy do rozsądnych czynności. Ale czy uważacie, że policjant dobrze zrobił, kontrolując limuzynę weselną? Miło, że funkcjonariusz przyznał się do winy, ale czy 50-złotowy mandat wystarczy, aby zapomnieć o sprawie?