Motocykliści w grupie mogą być dla siebie niebezpieczni – ale nie dlatego, że są „złymi motocyklistami”, po prostu taka jest natura miejsc, w których jednocześnie spotyka się zbyt dużo ludzi. Przykładem jest ten już kilkuletni film z parady. Jeden motocyklista skręca w lewo i niestety na swojej drodze napotyka innego, który wyprzedza całą paradę. Na domiar złego, obaj wlatują w kamerzystę…
Oglądając wszystko dokładnie, można zauważyć, że zanim motocyklista skręcił, obrócił głowę upewniając się, czy może jechać. Wyprzedzającego nie zauważył, no ale ten wyprzedzał (czyli poruszał się pod prąd), a do tego jechał dużo szybciej niż cała reszta. Czyja jest więc wina? Wyprzedzającego czy skręcającego?