„Zwariowałaś, chcesz osierocić dzieci?!” Ważne jest, by dziecko miało matkę, ale matkę zdrową psychicznie, spełnioną i dającą przykład życia opartego na pasji, a nie na zgorzknieniu i żalu…
Chcesz, żeby dziecko zostało bez matki?!? Jak możesz być taką nieodpowiedzialną egoistką?!? Pomyśl czasem o innych, a nie tylko o sobie!
Wiele kobiet, które mając dzieci nie rezygnują z realizowania swojej pasji motocyklowej, często słyszy komentarz jak ten powyżej. W reakcjach przestraszonych krewnych i znajomych pobrzmiewa nie tylko znany już stereotyp motocyklisty jako człowieka o skłonnościach samobójczych. Istotniejszym komponentem jest chyba resentyment tych, którzy nie mieli odwagi być sobą i realizowali swoje role rodzinne i społeczne zgodnie z oczekiwaniami otoczenia.
Resentyment powstaje w człowieku wówczas, gdy poniesie on porażkę i oswaja tę świadomość negując wartość tego, czego nie udało mu się osiągnąć. Matki obecnych matek, w czasach gdy ich dzieci były małe, miały bardzo małe możliwości i jeszcze mniejsze społeczne przyzwolenie realizowania siebie poza domem i ewentualnie pracą zawodową. Niestety niewolnictwo demoralizuje – nie ma lepszego nadzorcy niż były niewolnik, który sam był krzywdzony, a teraz owo cierpienie podnosi do rangi cnoty i pilnuje, by doświadczyli go inni. Stąd tendencja babć małych dzieci do podcinania skrzydeł swoim córkom (lub synowym!), które chciałyby nie tylko orać na dwóch etatach (pierwszy w pracy, a drugi po fajrancie, bo opieka nad dziećmi i prowadzenie domu to robota często cięższa i bardziej czasochłonna niż zawodowa), ale też czasem wyfrunąć, jeśli nie na wolność, to chociażby na spacerniak.
W naszym społeczeństwie od kobiet oczekuje się, że dzieci będą dla nich najważniejsze – aż poza granice autodestrukcji. Nie ma takiego poświęcenia, przed którym matka miałaby prawo się cofnąć, kiedy stawką jest dobro dziecka – prawdziwe lub urojone. Spróbujmy sobie jednak wyobrazić, co się dzieje w sytuacji, kiedy młoda kobieta na skutek takiej presji rzeczywiście rezygnuje z czegoś będącego nieodzowną częścią jej osobowości i miejsca w świecie? Patrząc na swojego synka lub córeczkę, czuć będzie nie tylko radość z istnienia nowego człowieka, ale też żal – „z twojego powodu straciłam coś, co nadawało sens mojemu życiu”. Relacja już na początku obciążona w ten sposób nie może rozwijać się dobrze – a przecież zdrowa relacja z rodzicami to podstawa zdrowej psychiki na całe życie. Owszem, istotne jest by dziecko miało matkę – ale matkę zdrową psychicznie, szczęśliwą, spełnioną i zadowoloną z życia, która będzie dla syna czy córki oparciem i wzorem do naśladowania. Ludzie nieszczęśliwi i zgorzkniali zarażają swoje dzieci depresją i smutkiem, z którego potem często nie sposób wyleczyć się nawet latami terapii.
Rozmawiam często z kobietami, którym bliscy fundują podobne dylematy – nie tylko w kontekście motocykla czy innej mało bezpiecznej pasji, jak wspinaczka górska czy nurkowanie, ale także wówczas gdy wymuszają na nich pozostawanie w toksycznej pracy lub związku, albo inne poświęcenia „dla dobra dzieci”. Zadaję im pytanie, czy pamiętają instruktaż bezpieczeństwa powtarzany w samolotach przed startem. Jeśli ciśnienie powietrza w kabinie spadnie, trzeba założyć maskę tlenową. „Wyobraź sobie, że lecisz z córką. Komu założysz maskę najpierw?” – „Oczywiście dziecku” – odpowiadają. „No widzisz. A instruktaż mówi wyraźnie – najpierw załóż sobie. Bo jeśli w ciągu tych paru sekund stracisz przytomność, zginiesz i ty, i dziecko, którego nikt z tego samolotu nie wyniesie, jeśli ty tego nie zrobisz.”
Zobacz też: [Część II] Mama-motocyklistka i wychowywanie dzieci: z ręką w nocniku?!
Z tego samego powodu w regule zakonu Matki Teresy z Kalkuty jest zawarty zakaz postu. Siostry, mimo iż codziennie pracują pośród niedożywionych, mają obowiązek jeść porządnie, po to by miały siłę posługiwać chorym. Tak samo jest z popychaniem do przodu życia w ogóle. Jeśli mamy coś robić dla innych, ciągnąć ich jak traktor przyczepę, to musimy najpierw wlać paliwo do własnego baku.
„Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Egoizm zawiera się w żądaniu, by ktoś żył zgodnie z twoimi upodobaniami” (Anthony de Mello, jezuita)