Niemal 9 dekad temu motoryzacyjna Ameryka żyła praktycznie jednym sportem motorowym. Tzw. Board Track Racing. Wyścigami, które odbywały się na drewnianych torach tzw. motodromach, których bieżnia była nachylona względem ziemi nawet o 60 stopni!
Pikanterii dodawał fakt, iż motocykle na których zawodnicy się ścigali nie były wyposażone ani w hamulce, ani skrzynie biegów nie mówiąc już o sprzęgle. W sporcie tym liczyła się tylko maszyna i człowiek. Pojazdy te bardziej przypominały rowery niż motocykle, z tym, że rowerowa odmiana tego sportu pozostała i do dzisiaj możemy oglądać wyścigi torowe rowerów. Niestety motocyklowe wyścigi torowe przeszły do historii w 1931 roku, gdyż organizatorzy oraz władze poszczególnych stanów Ameryki doszły do wniosku, iż sport ten jest zbyt kosztowny oraz zbyt niebezpieczny. Nie wywołało to pozytywnych reakcji środowisk motocyklowych, szczególnie producentów motocykli. Harley-Davidson czy Indian mieli w tego typu wyścigach świetne pole do reklamowania swoich produktów. Zresztą to właśnie na 750 ccm Indianie Altoona ustanowiono w 1924 roku rekord prędkości toru na poziomie 120.3 mph. Zafascynowany tym zapomnianym sportem Eric Stafford, postanowił zadziałać i połączyć go z swoją drugią pasją – pojazdami napędzanymi sprężonym powietrzem. Eric nie zastanawiał się zbyt długo i szybko usiadł przy stole kreślarskim. Efektem jego pracy jest projekt motocykla napędzanego sprężonym powietrzem – Splinter. Wyglądem mocno nawiązuje do historycznych konstrukcji Indiana czy H-D, kryje w sobie jednak najbardziej zaawansowane technologie jakie można wykorzystać w XXI wieku. Obręcze kół z włókna węglowego, zbiornik na sprężone powietrze, aluminiowa rama oraz specjalna turbina powietrzna. Zbiornik na sprężone powietrze także ma być wykonany z włókna węglowego co nie dość, że znacznie zmniejsza masę układu, ale także pozwala uzyskać ciśnienie aż 310 bar! Jednocześnie nabicie butli ma być nie droższe niż 5 zł. Zasięg i prędkość maksymalna pojazdu nie jest jeszcze znana, niemniej jednak skoro ważące blisko tonę samochody na sprężone powietrze są w stanie przejechać powyżej 200 km osiągając prędkość ponad 100 km/h to jednoślad Stafforda spokojnie powinien uzyskiwać podobne wyniki.
Dotychczas Eric Stafford zbudował model w skali 1:3 oraz zaprezentował swoją koncepcję na Thesis Show, gdzie została przyjęta entuzjastycznie. Nam również spodobała się idea powrotu do ekscytujących wyścigów na motodromach. Dodatkowo pomysł wykorzystania sprężonego powietrza do napędu jednośladu otwiera zupełnie nowe drzwi pojazdów ekologicznych. Czyżby ta technologia miała wyprzeć coraz bardziej popularne pojazdy elektryczne?
Może już niedługo na ulicach miast zamiast skuterów elektrycznych, będziemy mieli okazję oglądać skutery na sprężone powietrze? Tylko czy nie prościej i wygodniej jest podpiąć się do gniazdka elektrycznego i nie mieć świadomości siedzenia na małej bombie ze sprężonego powietrza?
Na te pytania pewnie odpowiemy dopiero gdy Ericowi Staffordowi uda się skonstruować sprawnie działający prototyp, czego mu serdecznie życzymy!