Pilot myśliwca – czyli test kasku Shark Vancore

- Adrian Pasek

Sprawdzamy nietuzinkowy kask od Sharka jako substytut konwencjonalnych integrali. Sprawdźcie sami czy zastąpienie wizjera goglami sprawdza się w codziennym użytkowaniu.

Pamiętam jak dziś jeden z moich pierwszych dni w MotoRmanii, kiedy to lecieliśmy na mój dziewiczy wyjazd do Malagi. Pejser przywiózł „roboczy” kask i był nim właśnie uczestnik dzisiejszego zamieszania. Pierwsze uczucia były zdecydowanie mieszane. Nie widziałem wcześniej tego modelu i nie do końca byłem przekonany do jego aparycji. No dobra, ale spróbujmy go założyć w ogóle na głowę. Tutaj pojawia się pierwszy problem. Kask produkowany jest w dwóch wielkościach skorup odpowiednio XS-M oraz L-XL. Niestety trafiłem na możliwie największy rozmiar w najmniejszej obudowie, co zaowocowało problemem z wciśnięciem go na moją wielką głowę.

Shark Vancore (15)
Kask trzeba mocno rozciągnąć za boczne ścianki, żeby gładko wsunął się na głowę. W innym wypadku poczujecie się jak kłapouchy. I pamiętajcie o podniesieniu gogli przed założeniem, chyba że chcecie być jak Scarface. W pierwszym momencie po założeniu zwrócicie uwagę na lekkość kasku i szerokie pole widzenia. Waga wynosi zaledwie 1200 g (1300 g dla większej skorupy). Przyzwoity wynik na kask integralny.
Wnętrze zostało wykonane z materiału zawierającego włókna bambusa. Jest miłe w dotyku i nie podrażnia twarzy nawet przy częstym ściąganiu i zakładaniu. Za utrzymanie Vancora na Waszej głowie odpowiada proste w użyciu zapięcie mikrometryczne. Jeden ruch ręką i sprawa załatwiona. Niestety ukazuje to rodowód tego modelu. Z pewnością nie jest to wyczynowy kask używany w jakimkolwiek sporcie.

Shark Vancore (22)

Sprawdźmy, jak ten wynalazek zachowuje się podczas jazdy. Pierwsze kilometry pokonuję z niewielką prędkością i goglami założonymi na górę kasku. Pole widzenia sprawia, że czujecie się jakbyście stali na K2 i patrzyli na cały Świat dookoła. Nie umknie Wam żaden nadjeżdżający samochód czy pieszy, który wtargnął na jezdnię. Zaczyna wiać i gogle wędrują na swoje prawowite miejsce. Jest nieco ciszej, a moje oczy znów zaczynają odczytywać obraz. Przy prędkościach rzędu 100 km/h nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Czujecie lekkie podmuchy wiatru przedostające się pomiędzy goglami a skorupą kasku, są ledwo wyczuwalne. Rozpędzacie się do dwustu i czujecie, ze rozwinęliście prędkość, której nie powinniście. Powyżej 160 km/h gogle zaczynają napierać na Waszą twarz. Oddychanie staje się utrudnione, a Wasza gałka oczna o mało co nie sklei się z wizjerem gogli. 160 km/h godzinę to górna granica jaką można osiągać w tym „orzeszku”.

Shark Vancore (12)
Pozytywnie byłem zaskoczony szczelnością kasku. Nawet przy niskich temperaturach rzędu kilku stopni na plusie lekkie podmuchy odczuwane na twarzy nie sprawiały dyskomfortu chociaż jestem zmarzluchem. Pamiętajcie jednak, żeby przy takich prędkościach nie odwracać głowy do tyłu o 180 stopni. Wasze gogle mogą odlecieć hen daleko.

Jeden otwór wentylacyjny sprawia wrażenie, że podczas upalnych dni Vancor zamieni się w parowar. Nic bardziej mylnego. Dzięki cyrkulacji powietrza między goglami nie będziecie mieli z tym problemu. Wizjer został wykonany z odpornych na zarysowania materiałów. Dodatkowo pokryto go substancja zapobiegającą parowaniu. Podczas deszczu nigdy nie miałem problemu z parującą szybką gogli.

Shark Vancore (9)

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to cóż mogę powiedzieć. Szczęka z pewnością nie jest tak wytrzymała jak w kasku typowo sportowym ze zintegrowanym wizjerem. Mocne naciskanie na nią powoduje jej lekkie wyginanie i skrzypienie. To samo dzieje się przy zakładaniu kasku kiedy chcecie rozciągnąć boki kasku, żeby łagodnie wsunąć go na głowę.

Shark Vancore (11)

Sharka używam od 1,5 roku i jest najczęściej wykorzystywanym przeze mnie modelem do wszelakich testów. Jeżdżę w nim na nakedach, chopperach, turystykach, a także na flat tracku czy supermoto. W swojej historii nie miałem bardziej uniwersalnego kasku. Sprawdza się w każdych warunkach pamiętając jedynie o zachowaniu odpowiednich prędkości. Oczywiście nie jest to kask turystyczny na dalekie trasy, ani ochrona na głowę na motocykl sportowy którym pędzicie ponad 200 km/h. Jednak w każdym innym przypadku sprawdzi się wzorowo. Przez okres, w którym go używam zauważyłem dwa przeszkadzające mi mankamenty. Wąski otwór wejścia podczas zakładania kasku oraz kołnierz który ochrania szyję od wiatru często wypada ze swoich mocowań. Pomimo mojego braku umiejętności należytego dbania o rzeczy materialne, Vancore nie nosi praktycznie najmniejszych śladów użytkowania. Kask dla każdego kto chce wyróżnić się spośród tłumu. Swym nietuzinkowym designem zwraca na siebie uwagę.

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl