6 państw, 9 dni, 4000 kilometrów, tysiące wspomnień

- Piotr Jędrzejak

Długo szukaliśmy drogi nad miejskie kąpielisko. Swoją drogą, mieszkańcy Innsrucka mają szczęście mogąc odpoczywać nad wodą w otoczeniu takich gór. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zamoczyliśmy nogi i powoli wróciliśmy do pensjonatu.

2015_0630_194753_0099

1-go lipca kierowaliśmy się już do Mediolanu. Trasa jaką wybraliśmy, nie była jednak zwyczajna. Jechaliśmy przez malownicze wioski położone nad rzekami płynącymi u podnóża gór.

DSC_02782

Pisząc, że trasa nie była zwyczajna nie miałam wcale na myśli kilku górskich szczytów. W końcu przekroczyliśmy granicę z Włochami i zmierzaliśmy, jak się okazało, do raju dla motocyklistów oraz kolarzy. Pokonaliśmy setki zakrętów i nareszcie „wdrapaliśmy” się na prawie 3000 m n.p.m., aby zdobyć najwyższą przejezdną przełęcz we Wschodnich Alpach włoskich – Passo dello Stelvio.

2015_0701_102954_005

Pisząc wcześniej o widokach w Czechach użyłam słów – „coś niesamowitego”. Jak w takim razie opisać, to co zobaczyliśmy we Włoszech? Chyba po prostu nie da się tego zrobić. To jest coś, dla czego się podróżuje. Co jakiś czas przeglądam całą masę naszych zdjęć i chociaż są niezwykłe, to oddają rzeczywistość może w połowie.

2015_0701_105446_032

I takim oto sposobem trzecią rocznicę mojego związku z Marcinem spędzałam w 30-sto stopniowym upale na wysokości 2757 metrów, gdzie miejscami leżał śnieg a obok rosły kwiatki, i byłam w siódmym niebie. Czy wolałabym teraz opalać się nad basenem? Zdecydowanie nie! Chociaż przyznam się, że podczas wjeżdżania na górę, momentami ogarniał mnie strach.

20150701_103130

To był chyba najpiękniejszy element naszej wycieczki. Pewne miejsce docenia się dopiero, gdy zobaczy się je na własne oczy. No i muszę powiedzieć, że ilość motocyklistów wjeżdżających i zjeżdżających ze szczytu była przeogromna, chociaż samochody a nawet autobusy też dawały radę! Polecam, polecam, polecam to miejsce!

Zjeżdżając, kierowaliśmy się już do Mediolanu. Tam spędziliśmy 3 dni zatrzymując się u znajomych. Swoją drogą, warto poznawać nowych ludzi i utrzymywać dobre kontakty, bo w takich wyprawach znajomości się przydają. Zawsze można zatrzymać się na nocleg, ale też skorzystać z pomocy przy zwiedzaniu. Nas po Mediolanie oprowadzała Camilla – rodowita Włoszka, córka naszej znajomej.

DSC_0330

Pierwszego dnia nigdzie się nie ruszyliśmy, zajechaliśmy dość późno ze względu na długi postój na Stelvio. Po prostu odpoczywaliśmy i wreszcie w domu, a nie w znowu hostele, pensjonaty. No i przerwa od motocykla też się przydała. Jednak komunikacja miejska ma swoje zalety :). Następnego dnia rano zaczęliśmy poznawać Mediolan. Udaliśmy się na plac (Piazza del Duomo) ze słynną Katedrą Mediolańską i mnóstwem innych niesamowitych budowli.

2015_0702_105236_0011

Katedrę Duomo odwiedziliśmy też wewnątrz. Musieliśmy się jednak trochę do tego przygotować, bo kobiety nie mogły wchodzić z odsłoniętymi nogami oraz ramionami. Najbardziej zszokował nas widok posągu Świętego Bartłomieja, który był obdarty ze skóry. Trochę przerażające. W piwnicach spoczywały ciała duchownych, a jedna sala przeznaczona była na zbiór majątku kościoła, niestety akurat zamknięta.

2015_0702_114439_0222

Następnie udaliśmy się do sąsiadującego z Katedrą muzeum z ogromną ilością malowideł, rzeźb oraz witraży.

Drugim, obok Katedry, symbolem Mediolanu jest Galleria Vittorio Emanuele II.

2015_0702_115808_001

Znajdują się w niej salony takich domów mody jak: Prada, Versace, Louis Vuitton, Giorgio Armani czy Gucci. Fajnie były zobaczyć w jednym miejscu tak słynne marki.

2015_0702_115923_003

Następnie jedną z najbardziej znanych i tętniących życiem ulic w Mediolanie Via Dante udaliśmy się podziwiać Castello Sforzesco, czyli Zamkek Sforzów.

2015_0702_133347_001

W Zamku również znajduje się muzeum, ale nie zdecydowaliśmy się go odwiedzić. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć. Co chwilę zaczepiali nas uliczni sprzedawcy, starając się wcisnąć nam bransoletki, parasole i inne gadżety. To jednak nie koniec dnia i po szybkim obiedzie we włoskim bistro poszliśmy odpocząć w Parco Sempione – parku znajdującym się niedaleko Zamku Sforzów. Ludzie opalali się na trawie, znajdowały się tam także jaskinie, gdzie ponoć nocowali bezdomni i wielkim zaskoczeniem były dla nas pływające w niewielkim jeziorku żółwie! Dziwny widok :).

Umęczeni chodzeniem i wysoką temperaturą wróciliśmy do domu. Tam po szybkim prysznicu i krótkim odpoczynku, wraz z naszymi gospodarzami oraz przezabawnymi sąsiadami – Brunem i Sonią, udaliśmy się na słynne we Włoszech Aperitify. Polega to na tym, że restauracje, bary, kawiarnie co jakiś czas urządzają wieczór, na który schodzą się zazwyczaj pobliscy mieszkańcy, i gdzie mogę kosztować smakołyków przygotowanych w postaci szwedzkiego stołu za darmo, a płacą tylko za zamówiony alkohol. Według mnie, to bardzo dobry sposób na integrację z sąsiadami i spędzenie miło czasu. Dodatkowo trafiliśmy na wieczór z karaoke i zaśpiewaliśmy Włochom „Wehikuł czasu” Dżemu :). Muszę powiedzieć, że bardzo im się spodobało. Było naprawdę zabawnie, wytańczyliśmy się i naśmialiśmy.

10996984_999664413386263_8400519864365931117_n

W oddali słychać było grzmoty i szczerze mówić modliłam się o deszcz. Około 12 w nocy było ponad 30 stopni. Deszczu niestety nie było, spadło jedynie kilka ciepłym kropli.

I rozpoczął się kolejny dzień i kolejna moc atrakcji. Od rana do wieczora zwiedzanie pięknych dzielnic Mediolanu, a wieczorem wybraliśmy się na słynne na całym świecie EXPO 2015, w tym roku odbywające się właśnie w Milano.

DSC_0346

Swoją kulturę, tradycję, specjalności, kuchnie oraz muzykę prezentowały chyba wszystkie państwa świata. Nie było szans zajrzeć do każdego kraju jednego wieczora. Dlatego też Expo trwa ponad pół roku. Oczywiście odwiedziliśmy pawilon Polski z cydrem oraz pierogami. Byliśmy także na krótkim filmie o Filipinach, spotkaliśmy Niemców i smakowaliśmy włoskiej pizzy. Wszędzie grała muzyka, było mnóstwo ludzi. Na koniec podziwialiśmy „Drzewo życia” mieniące się różnymi kolorami, któremu towarzyszył pokaz fontann i piękna muzyka.

2015_0703_221618_017

Czekał nas jeszcze powrót do domu trzema różnymi środkami komunikacji, więc razem z tłumem zaczęliśmy kierować się do wyjścia.

Następnego dnia wyruszyliśmy w dalszą drogę i pożegnaliśmy niezapomniany Mediolan.

11403366_1000347366651301_4192004026594571269_nn

Kierowaliśmy się na Słowenię do malutkiej miejscowości – Kobarid. Całą drogę widoki były przecudowne.

DSC_0315

Na chwilę zatrzymaliśmy się nad Lago di Garda, gdzie męska część naszej ekipy nie mogła oprzeć się kąpieli.

DSC_0353

Po szybkim kanapkowym posiłku i chwili przerwy jechaliśmy dalej. Widoki nie przestawały zaskakiwać i zapierać tchu w piersiach.

DSC_0387

W Kobaridzie zatrzymaliśmy się w małym przytulnym domku. Klimat podobny do Innsbrucka. To miejsce również było idealnym etapem naszej podróży. Po niedającym się ogarnać pewnie nawet przez miesiąc Mediolanie, byliśmy w ślicznym miejscu otoczonym górami, lasami i najpiękniejsza rzeką, jaką widziałam w życiu.

20150704_161554

DSC_0377

Temperatura wody była pewnie równa zeru, a więc lodowata, ale niektórym to nie przeszkadzało.

Było naprawdę odprężająco i pięknie.

2015_0704_192501_002

Zapraszamy na ostatnią stronę relacji!

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl