Ciuchów Foxa używamy na Slajd Zone oraz Flat Tracku, co oznacza, że mają naprawdę ciężko. Jak spisują się po kilku miesiącach użytkowania, kilkudziesięciu treningach i setkach gleb?
Adrian „Pasio” Pasek:
Mniej więcej rok temu nasz redakcyjny kolega Eliasz Davidson (nieznanego pochodzenia) testował najwyższy model stroju crossowego od Foxa. Test możecie przeczytać na portalu. To właśnie ten tajemniczy osobnik zajmuje się sekcją off-roadu w naszym magazynie. Jemu też musimy ufać w kontekście wyboru ciuchów terenowych, dlatego nie zaszkodzi, jeżeli powyższy test jego autorstwa także przeczytacie.
Jako, że od długiego czasu zajmujemy się szkoleniami na Slide Zone oraz Flat Tracku, zdecydowaliśmy się porzucić ciężkie, skórzane kombinezony. Cały dzień spędzony w czymś co waży 10kg, może doprowadzić do szału. Po zaczerpnięciu opinii u naszego guru, jednogłośnie zdecydowaliśmy się na zestaw FOX 360. Byliśmy ciekawi, czy tak cienkie ciuchy, wykonane z na pozór delikatnego materiału będą w stanie wytrzymać trudy jakie czekają je na Slide Zone.
Pierwsze wrażenia są obłędne. Czuję się jak baletnica w trykocie, która zaraz przystąpi do odegrania „Jeziora łabędziego”. Swoboda ruchów, oraz brak jakiejkolwiek krępacji spowodował, że już raz na zawsze nie chciałem słyszeć o jednoczęściowym kombinezonie skórzanym na pit bike’i. Cały dzień spędzony w tym zestawie nie powodował bólu pleców czy innych nieprzyjemnych dolegliwości. Mój strój wykorzystywany był głównie na hali, gdzie podłożem jest beton przemysłowy. Kilka razy udało mi się go pobrudzić również w terenie. Pierwsze primo. Mimo setek gleb, przejazdów na kolanach niczym wokalista rockowy na koncercie oraz bliskich kontaktów z zawodnikami (tutaj na myśli mam tylko te w trakcie jazdy), strój po rocznym użytkowaniu nadal żyje. Nabawił się jedynie przetarcia na spodniach i dziury w koszulce. Sądziłem, że wszystko rozpadnie się po 2-3 treningach. Ku mojemu zaskoczeniu strój żyje nadal i ma się świetnie. Dodatkowo łatwość w utrzymaniu jego czystości jest fenomenalna. Wrzucamy go do pralki i niczym po reklamie z Zygmuntem Hajzerem wyjmujemy idealnie czysty strój, bez zbędnych godzin spędzonych ze szczoteczką i płynem do mycia.
Piotrek Jędrzejak:
Pasio idealnie opisał wrażenia z użytkowania zestawu Fox 360. Ja dodam jeszcze od siebie, że chyba najbardziej narażonym elementem ciuchów, jest siatka w okolicy łydki. Udało mi się ją przedziurawić już na początku użytkownia, ale ku ogólnemu zdziwieniu dziura nie rozprzestrzenia się.
Ciuchy są świetne pod względem ergonomii – wygodnie jeździ się zarówno małymi pitbikami, jak też potężnymi endurakami. Mają wywietrzniki nad kolanem, dzięki czemu w trakcie jazdy nogi również są chłodzone. Posiadają regulację w pasie, który po wewnętrznej stronie wyłożony jest przyczepnym silikonem, co zapobiega zsuwaniu się spodni lub wysuwaniu się koszulki.
Do zestawu posiadam jeszcze rękawiczki z serii Airline pasujące kolorystycznie. Są to cienkie, szmaciane rękawiczki z zamszowym materiałem od wewnątrz. Rozdarłem je na jednym palcu, ale to moja wina – naprawiałem pitbike’a trytytkami (inaczej w MotoRmanii nie potrafimy) i nieuważnie zawadziłem o wystający element. Poza tym, pomimo trudów obsługiwania Slajd Zone’a, przed zużyciem się stawiają większy opór, niż Pasio przed pakowaniem naszego tira. No dobra, na zdjęciach wyglądają na zużyte – rzeczywiście tak jest, ale przy naszym traktowaniu sądziłem, że zdezintegrują się po 3 treningach, a one wciąż działają!
Foxy Airline oferują szokująco dobre wyczucie manetki i dźwigni, to pewnie dlatego, że są cienkie. Jednak przy następnej okazji wybiorę jakieś grubsze rękawice, być może wyposażone w ochraniacze.
Do zestawu jeżdżę jeszcze w kasku Fox V3, który z offroadowego punktu widzenia został już dobrze przetestowany przez Eliasza. Pozwólcie więc, że wrażenia z jazdy opiszę w skrócie. Przede wszystkim V3 wygląda świetnie, a do tego wykończenie to najwyższa jakość – nic się nie zepsuło. Jedynie mocowanie regulacji wysokości kasku lubi pęknąć, ale moje trzyma się dobrze (w przeciwieństwie do kasku Pejsera – to dlatego jego daszek zadarty jest do góry). Fox V3 jest lekki i idealnie wyważony. Do tego stopnia, że gdy go założę w trakcie treningów, zdarza mi się zapomnieć, że wciąż chodzę w kasku…
W czasie treningów, na których osiągamy niezbyt dużą prędkość, V3 spisuje się idealnie pod względem wentylacji. Udało mi się go też zabrać na kilka szybszych przejazdów offroadowych, gdzie zdania nie zmieniłem. Nowe spostrzeżenia mam dopiero po jeździe w tym kasku motocyklem szosowym. Określenie „dobra wentylacja” należy zamienić na „przeciąg jak w dolocie uturbionego Kawasaki H2”. To niestety oznacza również okrutne wrażenia akustyczne. Fox V3 raczej nie nadaje się do dłużej jazdy z prędkością powyżej 80 km/h. Wypada też wspomnieć, że Fox V3 przychodzi fabrycznie w usztywnionej, wentylowanej torbie z suwakiem, co jest najbardziej wypasionym, nieakcesoryjnym(!) opakowaniem na kask, jaki widziałem.
Do zestawu obaj z Pasiem jeździliśmy w szortach ochronnych Fox MX Titan. Ja do tego używałem również rozbudowanych ochraniaczy na łokcie i kolana z serii Fox MX Titan. Ale o tym niebawem…
Pasio:
Podsumowując, mamy z Piotrkiem podobne wrażenia. Trochę dziwi nas spora cena za ciuszki bez zintegrowanych ochraniaczy – w porównaniu do cen odzieży szosowej. Ale za ceną idzie ogromny wysiłek w projektowaniu. Kształt nogawek dopasowany jest do rozbudowanych szyn i ochraniaczy stosowanych oddzielnie, ciuchy są niesamowicie ergonomiczne, posiadają dobrą wentylację oraz praktyczne rozwiązania, takie jak ściągacze czy silikonowe paski. Najbardziej jednak zszokowała nas wytrzymałość ciuchów Fox, pomimo ich lekkości i przewiewności. Zresztą odwiedźcie Dobre Sklepy Motocyklowe i sami się przekonajcie o jakości wykonania.
Koszulka:
– Fox 360 Jersey
– cena: 199 – 229 zł
Spodnie:
– Fox 360 Pants
– cena: 699 – 799 zł
Rękawiczki:
– Fox Airline
– cena: 139 – 149 zł
Kask:
– Fox V3 Helmet
– cena: 1799 – 1899 zł