Ciężko znaleźć większego indywidualistę niż Troger Mokus. Węgierski stuntrider jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników na świecie. Swoje specjalne moce ujawnia dopiero podczas pokazów.
Stuntriderzy dzielą się na kilka grup. „Napędzacze”, którzy są pochłonięci przez agresywną jazdę. „Akrobaci” skaczący po motocyklu w sposób ciężki do zrozumienia i „freerajderzy”, którym chodzi tylko o gumowanie na ulicach i zabawy z policją. Jest jeszcze jedna stuntowa rasa, czyli Węgrzy. Ich styl jest dosłownie niepojęty. Jeżdżą w motocrossowych ciuchach, na stopach mają coś w stylu wiązanych baletek, a ich motocykle mają milion dziwnych gadżetów. Wyróżnia ich jeszcze jedno: jeżdżą diabelsko dobrze.
Mokus jest jednym z najlepszych zawodników z niedalekiego kraju. Jego przejazdy pomimo tego, że nie są bogate w innowacyjne tricki, to porażają precyzją. Wyniki nie są jednak w tym przypadku ważne. Troger to chyba najzabawniejsza postać w tym całym zamieszaniu. Gość jest niewiele większy od skrzata ogrodowego, na imprezach tańczy jak szalony i ciężko go przyłapać na nie uśmiechaniu się. Dodatkowo nie ma z nim kontaktu, gdyż ni w ząb nie mówi po angielsku, w zamian racząc nas węgierskim szyfrem fonetycznym. Dopóki nie zobaczymy Mokusa podczas show, a nie w czasie zawodów, nie jesteśmy świadomi jaki to świr. Na szczęście nagrał on dla wszystkich film, w którym sprawdzicie jak jeździ na CBR 600 RR i dwóch innych, bliżej nieokreślonych sprzętach (obstawiamy, że jeden to Panonia). Klip porywa, a końcówka miażdży. Miłego oglądania.