Nieudany stunter najpierw robi z siebie pośmiewisko, zalicza glebę, a jego motocykl uderza dziewczynę na motocyklu…
Generalna zasada jest taka, że nie warto jeździć ponad to, co się potrafi. No chyba, że akurat podnosisz swoje umiejętności jesteś w bezpiecznych warunkach – na przykład trenujesz na torze albo stuntujesz na zamkniętym placu.
W tym przypadku trafił się cwaniak, który uważał się za prawdziwego stuntera-streetfightera. Akcja działa się na stunt-spotkaniu. Wszyscy później wyjechali na miasto i wiadome jest, że na pewno znalazłoby się wśród nich kilku gości latających na kole lub palących gumę. Naszemu cwaniakowi (biała koszulka, biała zbroja i Kawasaki 636 z niebieską ramą) wydawało się, że jest jednym z nich. Niestety wszyscy dookoła uważali, że w ogóle nie powinno go tam być.
Gościowi najpierw odpadł tłumik. Później nieudolnie palił gumę pomiędzy samochodami. Następnie jeździł na kole na dość zatłoczonej drodze, ale średnio mu to wychodziło. Wszyscy dookoła wiedzieli, że to nie skończy się dobrze. No i tak się stało. Cwaniak zalicza glebę, a jego wciąż toczący się motocykl niestety uderza pewną dziewczynę na motocyklu. A cwaniak zamiast sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, rzucił się do (znowu nieudolnego) podnoszenia swojego motocykla… który zaraz upadł na drugą stronę.
Nie wiemy jaki był finał tej sprawy, ale mamy szczerą nadzieję, że cała reszta motocyklistów „kazała mu” zrekompensować straty dziewczyny, a następnie opuścić towarzystwo.
A mogli „nie karmić trolla” i od razu się od niego odciąć.