Kupa śmiechu, a przy okazji świetny przykład na to, że motocykl jedzie samodzielnie.
Ekipa Northern Wheelies wybrała się na zamarznięte jezioro, aby uskutecznić dobry, zimowy trening stuntowy. Opony zakolcowane, można jeździć. Jak to na treningach bywa, zdarzają się błędy i gleby. Jake Larch próbując wskoczyć na swój motocykl w trakcie jazdy, sam się przewrócił… A motocykl odjechał w stronę słońca.
Jake próbował go dogonić, znowu wylądował na lodzie. Nawet kolega na supermociaku starał się go zatrzymać, ale finalnie sam zaliczył glebę. Z całego, ogromnego jeziora, motocykl wybrał sobie, że trafi w oldschoolowego, odrestaurowanego pick-upa…
Chłopaki mieli sporo szczęścia. Jake może się cieszyć, że przy pierwszej glebie nie włożył ręki pod kolcowane koło. Kolega na supermociaku podobnie – ostatnio gdy pokazywaliśmy Wam film z uciekającym motocyklem, zakończyło się to małym karambolem.
Ten przypadek to też świetny przykład na to, że motocyklowi wiele nie trzeba, aby jechał. Tutaj wystarczyły podniesione wolne obroty, niezbędne do stuntu. Wcale nie tak łatwo przewrócić jadący motocykl, prawda?