Czy ktokolwiek pamięta jeszcze od czego rozpoczął się stuntriding? W czasach, kiedy niejeden dzisiejszy stunter nigdy nie doświadczył naprawdę szybkiej jazdy na kole, ekipa z Montrealu pokazuje jak to się robi.
Piętnaście lat temu nikt by nie wpadł na to, jak będzie wyglądał dzisiejszy stuntriding. Zmiany w przełożeniach były minimalne, a szczytem ochrony motocykla w razie upadku były crash pady. Pomysł na montaż hand brake’a nie zaprzątał nikomu głowy. Przypomnijcie sobie jak to wyglądało kiedyś.
Dzisiaj wielu posiadaczy motocykli sportowych ciągle praktykuje szybkie gumy, jednak z racji wszechpanującego stunt-szału, mało kto decyduje się na wrzucanie do sieci swojej jazdy. Ekipa z Montrealu ewidentnie nie ma kompleksów i na świeżych (w większości) motocyklach nagrywa w jaki sposób jeżdżą po ulicach. Musimy przyznać, że oglądanie bezczelnych power-gum automatycznie rysuje uśmiech na naszych twarzach. W niektórych momentach możemy dosłownie zobaczyć moc silników, które serwując okrutne przyspieszenie, trzymają przednie koło na niewielkiej wysokości. Oczywiście nie zauważymy tam żadnego operowania tylnym hamulcem, czy dużych zębatek. Napędzanie i adrenalina w najczystszej formie. Nie polecamy takiej jazdy w ruchu ulicznym, ale jak ktoś już to zrobił i przeżył, to czemu tego nie oglądać.
Kto jest za powrotem prędkości w stuntridingu, ręka do góry!