Zaplanowany na poniedziałek 9. etap rajdu Dakar został odwołany ze względu na trudne warunki pogodowe w Boliwii. Zawodnicy są już w Argentynie i korzystali w poniedziałek z dnia przerwy w mieście Salta, a mechanicy mieli dodatkową szansę na serwis maszyn mocno wyeksploatowanych po ponad 1300-kilometrowym etapie maratońskim.
Organizatorzy rajdu Dakar jeszcze w niedzielę poinformowali, że 9. etap z Tupizy do Salty o długości 755 km zostanie odwołany. Oficjalnym powodem odwołania poniedziałkowej próby były niekorzystne warunki atmosferyczne panujące w regionie. Pada ulewny deszcz, biwak w Tupizie został zalany, a poziom w wody w rzekach, którymi prowadzi trasa, jest bardzo wysoki. – Istnieje zagrożenie burzami i powodzią. Nie zamierzamy podejmować żadnego ryzyka. – powiedział dyrektor sportowy Dakaru, Marc Coma.
Zawodnicy ORLEN Team, Kuba Przygoński, Tom Colsoul i Maciek Giemza, po ukończeniu 8. odcinka i dotarciu do Tupizy zdecydowali się od razu na przejazd drogami publicznymi do Salty. Na miejsce dotarli już późnym wieczorem, ale dzięki temu mieli cały dzień na odpoczynek, a mechanicy mogą gruntowanie zająć się ich maszynami. Nieplanowana przerwa w rywalizacji to dobra okazja do podsumowania pierwszej części rajdu i możliwość dopracowania strategii na trudne etapy w Argentynie.
„Tegoroczna trasa jest ekstremalnie trudna, co widać po liczbie załóg, które już odpadły. Na każdym odcinku walczymy z czasem, terenem, awariami i uszkodzeniami. W czołówce nie ma zawodników, którzy uniknęliby problemów. Jest to najtrudniejsza edycja, w jakiej brałem udział. Ale to chyba dobry kierunek, bo ma to być w końcu najtrudniejszy rajd na świecie. To powinna być trochę walka o przetrwanie, a nie bezproblemowa jazda od startu do mety i ułamki sekund różnicy. – ocenia Kuba Przygoński i dodaje: Dodatkowy dzień przerwy z jednej strony jest okazją do odpoczynku, ale z drugiej strony my chcemy się ścigać i nadrabiać do czołówki. Jesteśmy na 6. pozycji i raczej patrzymy do przodu, a nie na to, co się dzieje za nami. Będziemy starali się gonić, ale przed nami są już tylko największe nazwiska Dakaru i, jak co roku, ekstremalnie trudne odcinki argentyńskie.”
„Za nami długie, zimne i wymagające dwa dni na etapie maratońskim, który mimo wszystko pojechałem bardzo przyzwoicie. Bardzo się cieszę na dodatkowy dzień odpoczynku, który na pewno się przyda przed trudnymi i gorącymi odcinkami w Argentynie. Strategia, którą obraliśmy, sprawdza się i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.” – mówi debiutant na Dakarze Maciek Giemza.
„Pierwsze etapy rajdu w Peru prowadziły po piasku i większość motocyklistów dawała sobie z tym radę. Ostatnie boliwijskie próby były już dużo cięższe z powodu wysokości, niskiej temperatury i deszczu. Słuszna decyzja dotycząca anulowania odcinka. Dzięki temu zawodnicy, którzy kończyli w nocy, będą mieli szanse na odpoczynek i możliwość serwisowania maszyn. – ocenia Jacek Czachor i dodaje: Maciek Giemza cały czas jedzie równym tempem w okolicach 30. miejsca, co jest bardzo obiecującym wynikiem jak na debiut w Dakarze. Czeka nas maraton Fiambala, który dla wielu zawodników będzie problematyczny. Jeśli Maciek uniknie problemów i wszystko pójdzie dobrze, to ma szanse awansować o kilka pozycji. Przed nami pięć trudnych, ale też decydujących dni.”
Po ośmiu etapach w klasyfikacji samochodów prowadzi Hiszpan Carlos Sainz (Peugeot). Drugi ze stratą 66 minut jest Katarczyk Nasser Al-Attiyah (Toyota). Zeszłoroczny zwycięzca Francuz Stéphane Peterhansel (Peugeot) zajmuje trzecie miejsce i traci 83 minuty. Kuba Przygoński zajmuje wysoką szóstą pozycję.
Liderem wśród motocyklistów jest Francuz Adrien Van Beveren (Yamaha), który ma tylko 22 sekundy przewagi nad Argentyńczykiem Kevinem Benavidesem (Honda). Trzeci ze stratą ponad sześciu minut jest Austriak Matthias Walkner (KTM). Maciek Giemza jest sklasyfikowany na 31. miejscu. Paweł Stasiaczek i Maciej Berdysz zajmują miejsca 62 i 63 w generalce.
We wtorek zawodnicy wyruszą w dalszą drogę, już na terenie Argentyny. Motocykliści z Maćkiem Giemzą zaczną OS koło godz. 11:00, a załogi samochodowe z Kubą Przygońskim po 13:15 naszego czasu. Wystartują z Salty i na początek pokonają 424 km dojazdówki. Następnie czeka ich 373 km wietrznego, ale piekielnie szybkiego odcinka specjalnego z metą w Belén. Kluczem do dobrego wyniku będzie pewność jazdy, brak błędów i umiejętność pokonywania różnej wielkości rzek, przez które prowadzi trasa odcinka.