Szósty dzień rajdu Dakar to przede wszystkim duże zmiany w krajobrazie. Uczestnicy opuścili peruwiańskie wybrzeże, piaski i wydmy, kierując się w kierunku chłodniejszej i górzystej Boliwii. Zawodnik ORLEN Team, Kuba Przygoński, w nowych warunkach pojechał bardzo dobrze uzyskując po raz kolejny 10. czas etapu i awansował na znakomite 6. miejsce w klasyfikacji generalnej. Motocyklista Maciek Giemza, po uwzględnieniu kary, zajął 43. miejsce na etapie i spadł o jedną pozycję w generalce.
Czwartkowy etap był ostatnim dniem rywalizacji w Peru i jednocześnie pierwszym w Boliwii. Uczestnicy rajdu porzucili nadmorskie, suche wydmy na rzecz ośnieżonych szczytów i deszczowego płaskowyżu. Szósty etap został poprowadzony przez góry z przełęczą na wysokości 4722 m n.p.m., brzegiem jeziora Titicaca i kończył się w boliwijskiej stolicy – La Paz. Zawodnicy mieli do pokonania 760 km, w tym 313 km odcinka specjalnego i musieli szybko dostosować się do nowych warunków pogodowych, terenu i dużej wysokości.
Ze względu na panujące warunki odcinek specjalny dla motocyklistów został skrócony do 194 km. Z tego powodu zawodnicy pokonali dłuższą, prawie 400-kilometrową dojazdówkę, aby następnie rozpocząć rywalizację nad brzegiem jeziora Titicaca na wysokości 3812 m n.p.m. Na pierwszych dwóch punktach pomiaru czasu najszybszy okazał się Francuz Xavier de Soultrait (Yamaha), a na dwóch kolejnych na prowadzenie wyszedł zwycięzca Dakaru sprzed dwóch lat, Australijczyk Toby Price. Końcówka należała jednak do jego kolegi z zespołu KTM – Francuza Antoine’a Meo. Wielokrotny mistrz rajdów enduro i motocross wyprzedził o 30 sekund Price’a i Argentyńczyka Kevina Benavidesa (Honda). Na skutek słabszego dnia w wykonaniu dotychczasowego lidera Andriena Van Beverena (Yamaha) prowadzenie w generalce objął Benavides i ma prawie dwie minuty przewagi. Trzeci ze stratą trzech minut jest Austriak Matthias Walkner (KTM). Po raz pierwszy na takich wysokościach startował debiutant w Dakarze – Maciek Giemza. Zawodnik ORLEN Team kolejny dzień z rzędu notuje międzyczasy w czwartej dziesiątce. Dzisiaj uzyskał 37. czas, ale po doliczeniu pięciominutowej kary za przekroczoną prędkość na dojazdówce został sklasyfikowany jako 43. W klasyfikacji generalnej stracił jedną pozycję i jest 33. Paweł Stasiaczek wciąż pnie się w górę klasyfikacji i jest już na 66 pozycji, a Maciej Berdysz zajmuje 69 lokatę.
„Dzisiejszy etap jechało mi się najlepiej z wszystkich dotychczasowych. Bardzo szybki i techniczny odcinek o charakterze endurowym. Trzeba było uważać na błoto, ukryte dziury i ciasne zakręty na utwardzonych drogach. Dojazdówka bardzo chłodna i głowa odczuła wysokość ponad 4000 m. Jutro mamy dzień wolny i na pewno będę chciał się wyspać, bo snu brakuje najbardziej.” – mówi Maciek Giemza.
Jak już wiecie, na poprzednim, piątym etapie, nasz główny quadowiec, Rafał Sonik nabawił się złamania nogi. Wczoraj wieczorem opublikował na swoim facebooku:
„Diagnoza została potwierdzona. Moje lewe kolano, to samo, które ucierpiało podczas wypadku na Rajdzie Sardynii, tym razem okazało się złamane. Lekarze w ambulatorium na biwaku stwierdzili uszkodzenie dwóch kości podudzia – piszczelowej i strzałkowej.
Wczoraj na dojazdówce musiałem zmieniać biegi ręką. Ból był ogromny. Wywoływał go każdy ruch. Nie byłem w stanie nawet przesunąć stopy, nie mówiąc już o tym, żeby wstać i przenieść na nią ciężar, więc domyślałem się, że niestety nie jest to tylko mocniejsze stłuczenie. Jestem już w kontakcie z lekarzami w kraju i za kilka dni wrócę by poddać się operacji. Dopiero wtedy dowiem się, jak długo potrwa rehabilitacja, ale ze wstępnej oceny wynika, że wcześniej czy później wrócę na quada!!
Bardzo dziękuję Wam za wsparcie! W szpitalu też można jechać Dakar Rally!!
Tymczasem, pod moją nieobecność, #RSTeam ruszył w dalszą drogę. Kamil Wiśniewski na trasie z Arequipy do La Paz uzyskał 15. czas. To oznacza, że podczas dnia przerwy w najwyżej położonej stolicy świata, Kamil wygodnie rozsiądzie się na 21. miejscu – u wrót drugiej „dziesiątki”. Proszę trzymajcie za nich kciuki! RS”
Wśród załóg samochodowych od początku odcinka najlepsze czasy notował Carlos Sainz (Peugeot). Weteran i mistrz rajdów WRC był najlepszy po 118 km, czyli pierwszej części odcinka specjalnego. Prawie dwie minuty za nim zameldował się lider Stéphane Peterhansel (Peugeot), a kilka sekund później Katarczyk Nasser al-Attiyah (Toyota) oraz inny były kierowca WRC Mikko Hirvonen w Mini. Po neutralizacji i wznowieniu odcinka, już na terenie Boliwii, Sainz jeszcze bardziej podkręcił tempo i zaczął uciekać rywalom. Ostatecznie wygrał etap z ponad czterominutową przewagą nad Peterhanselem. Hiszpan odniósł 30. etapowe zwycięstwo, ale dopiero pierwsze w tym roku. Trzeci był Al-Attiyah, który stracił ponad 5 minut. Kuba Przygoński (Mini John Cooper Works Rally) zaczął spokojnie i jadąc cały czas równym tempem, odnotował 10. czas odcinka przed neutralizacją. Po wznowieniu zawodnik ORLEN Team nie popełnił żadnego błędu i utrzymał pozycję do końca.
„Boliwia przywitała nas deszczem, śniegiem i chłodem. Do tego znaczna wysokość, która wpływała na moc samochodu i nasze samopoczucie. Odcinek był bardzo szybki, trochę w stylu rajdów WRC. Dużo skoków i kałuż na które trzeba było szczególnie uważać. Nie popełniliśmy znaczących błędów. Mamy czas w pierwszej dziesiątce i kolejny awans w generalce. Jest coraz lepiej. Czas na odpoczynek i upragniony dzień przerwy, na który na pewno zapracowaliśmy przez ostatni tydzień.” – mówi Kuba Przygoński.
Na czele klasyfikacji generalnej samochodów bez zmian, liderem pozostał Peterhansel. Drugi Carlos Sainz zniwelował nieznacznie stratę do 27 minut. Trzeci jest Bernhard ten Brinke (Toyota), który traci ponad 80 minut. Cztery minuty za Holendrem plasuje się Al-Attiyah. Kuba Przygoński i pilotujący go Tom Colsoul dzięki równej jeździe i stratom czasowym rywali awansowali na 6. miejsce w generalce, ale mają tylko 36 sekund przewagi nad siódmym Czechem Martinem Prokopem (Ford).
Piątek to w końcu zasłużony dzień odpoczynku, czyli rest day. Zawodnicy spędzą go na biwaku w stolicy Boliwii La Paz otoczonej ośnieżonymi szczytami Andów Środkowych. Położone na wysokości prawie 4000 m n.p.m. miasto powinno być dobrym miejscem do aklimatyzacji przed kolejnymi górskimi etapami.
Szczegółowe wyniki i klasyfikacje znajdziecie na dakar.com.