Niedziela to dzień odpoczynku dla zawodników na Dakarze. Ale sobotni etap został odwołany, więc odpoczynek przeciągnął się na dwa dni.
Zawodnicy ze zrozumieniem przyjęli decyzję organizatorów o odwołaniu etapu.
– Deszcz pada tak mocno, że ten etap musiał być odwołany. Wszystko jest zalane. Odcinek byłby nieprzejezdny – powiedział Kuba Przygoński.
– Pogoda podczas piątego etapu bardzo się popsuła, były obfite opady deszczu z gradem. Przez to odwołano drugą część wczorajszego odcinka oraz dzisiejszy – powiedział Adam Tomiczek.
– Znam takie ulewy z poprzednich Dakarów. Każda z nich jest małym kataklizmem. W takich warunkach nie da się przeprowadzić zawodów, te etapy muszą być odwoływane – powiedział Marek Dąbrowski, zawodnik ORLEN Team, uczestnik piętnastu edycji Dakaru.
Zawodnicy przejechali prawie 300 kilometrów drogami asfaltowymi do stolicy Boliwii, La Paz. Na miejscu zostali gorąco przygotowani, jak napisał Rafał Sonik:
„COŚ PIĘKNEGO! Zobaczcie jakie FANTASTYCZNE POWITANIE czekało kolumnę dakarową w La Paz! Myślicie, że cieszą się tak na nasz przyjazd, czy z tego powodu, że przywieźliśmy im upragniony deszcz? ;)”
W niedzielę uczestnicy rajdu mają dzień odpoczynku, więc będą mogli zregenerować siły.
– Samochód jest zmęczony, my też. Dodatkowa chwila odpoczynku nam się przyda – powiedział Kuba Przygoński.
– Przed nami półtora dnia na regenerację. Musimy dobrze odpocząć, bo po dniu przerwy czeka nas maraton – powiedział Adam Tomiczek.
– Jemy, odpoczywamy, leżymy, śpimy i jeszcze raz jemy. Prosty, nieskomplikowany dzień odpoczynku. Ale tego nam trzeba! Nie zamierzam dziś dużo robić. Jesteśmy już zmęczeni, a do tego cały czas przebywamy na dużej wysokości, więc organizm nie ma tak łatwo – dodał Kuba Przygoński.
Chwila odpoczynku przyda się z pewnością wszystkim uczestnikom Dakaru. Tegoroczna trasa jest wyjątkowo ciężka. Doświadczyło tego już wielu zawodników, którzy przedwcześnie pożegnali się z rajdem. Nie brakuje takich również wśród faworytów. Toby Price, ubiegłoroczny zwycięzca Dakaru wśród motocykli i jeden z tegorocznych liderów, miał poważny wypadek i złamał kość udową lewej nogi, co przekreśliło jego marzenia o obronie tytułu. Z kolei w kategorii samochodów nadzieje na triumf pogrzebali już Nasser Al-Attiyah czy Carlos Sainz, którzy znają ten rajd jak własną kieszeń. Tego pierwszego wykluczyła awaria koła, drugiego – mrożący krew w żyłach wypadek.
– Na tegorocznym Dakarze codziennie są jakieś niespodzianki. Każdy odcinek, nawet jeśli cały nie jest ciężki, ma jakieś super ekstremalnie trudne 50 czy 100 kilometrów. W ubiegłym roku były tylko dwa takie odcinki, w tym – codziennie walczymy o przetrwanie. Te niespodzianki zbierają swoje żniwo, co widać po czołowych zawodnikach, którzy jadą bardzo szybko. Trzeba być cały czas czujnym i gotowym na wszystko – powiedział Kuba Przygoński.
Marek Dąbrowski, kierowca ORLEN Team i jeden z najznakomitszych polskich rajdowców, obserwuje tegoroczny rajd z dystansu, jednak zna Dakar jak mało kto.
– Marc Coma wprowadza nowe reguły gry i chce, żeby ten rajd był jeszcze trudniejszy. Dakar stał się w tym roku nieobliczalny. Oglądałem wywiad z Sunderlandem, motocyklistą prowadzącym obecnie w klasyfikacji. On ma dwanaście minut przewagi nad kolejnym rywalem, co w motocyklach jest ogromną przewagą. Ale nie może być spokojny, mówi: nie wiem co mnie czeka. Nie jest pewny utrzymania swojej przewagi. To najlepiej świadczy o tegorocznej edycji Dakaru. W poprzednich Dakarach spokojnie by już jechał po zwycięstwo – powiedział Marek Dąbrowski, który nie szczędził też ciepłych słów kolegom z ORLEN Team.
Kolejny, poniedziałkowy, siódmy etap, będzie wiódł z La Paz do Uyuni. Zawodnicy przejadą 622 kilometry, w tym 322 kilometry odcinka specjalnego.