Zawodnicy fabrycznego zespołu Hondy, Joan Barreda i Sam Sunderland, wygrali dwa pierwsze etapy Rajdu Dakar, który w niedzielę rozpoczął się w Ameryce Południowej.
Informacja prasowa
Rok temu Honda oficjalnie wróciła na trasę najtrudniejszego rajdu na świecie po 24-letniej nieobecności. Po udanym debiucie modelu CRF 450 RALLY, w tym roku zespół HRC zamierza walczyć o najwyższe laury.
W ramach przygotowań do tegorocznej edycji Dakaru, motocykliści Hondy wygrali w październiku Rajdy Maroka i Merzouga, a zmagania w Ameryce Południowej także rozpoczęli od mocnego akcentu. Joan Barreda wygrał niedzielny, pierwszy etap imprezy. Jego zwycięstwo było pierwszym triumfem fabrycznego motocyklisty Hondy na trasie Dakaru od 25 lat. Ostatni taki sukces wywalczył Gilles Lalay w 1989 roku.
„To był dość krótki, ale bardzo trudny odcinek, dlatego bardzo się cieszę, że wygrałem, wynagradzając całemu zespołowi rok bardzo ciężkiej pracy nad nowym motocyklem” – powiedział Barreda po pierwszym etapie.
Drugiego dnia imprezy równie ciężki odcinek o długości 354 kilometrów padł łupem innego zawodnika teamu HRC, Sama Sunderlanda, który w tym roku debiutuje w barwach Hondy. To było pierwsze zwycięstwo dla Brytyjczyka na trasie Dakaru.
„Jestem bardzo szczęśliwy – przyznał zwycięzca. – Motocykl spisywał się fantastycznie, choć na trasie etapu musieliśmy zmagać się z każdym typem nawierzchni, w tym z wydmami.”
Sunderland, po wygraniu drugiego etapu, awansował w klasyfikacji generalnej rajdu, z ósmego na trzecie miejsce. Liderem pozostał zwycięzca pierwszego odcinka, Joan Barreda, który w poniedziałek był trzeci, choć na trasie zaliczył dość nietypową przygodę.
„W pewnym momencie na drodze stanęła mi krowa! – relacjonował. – Próbowałem ją ominąć, ale dosłownie wbiegła mi pod koła. Zderzyliśmy się ale na szczęście niegroźnie i nikomu nic się nie stało.”
Siódme miejsce zajmuje Paulo Goncalves. Poza piątką kierowców fabrycznych, w Dakarze startują także zawodnicy prywatni, który otrzymali od Hondy najnowszy model CRF450 RALLY.
We wtorek motocyklistów czeka kolejny trudny etap, podczas którego wjadą na wysokość 4300 metrów, zbliżając się do wulkanu Aconcagua.