Cały internet aż huczy od tego filmu.
Całe zajście nie jest zbyt skomplikowane. Mamy jedną z najbardziej zatłoczonych obwodnic brazylijskiego Sao Paulo, a na niej grupę kolegów na motocyklach i granatowy samochód kombi, z którego mały, kudłaty, milutki piesek postanowił nawiać. Motocykliści więc podjęli się akcji ratunkowej. Kilku zablokowało ruch, inni ganiali psa. Gdy zwierzak miał już wybiec na inną jezdnię, tam też postarali się o zablokowanie ruchu, aby pieskowi nic się nie stało. Na szczęście wystarczyło zaledwie półtorej minuty szalonej akcji ratunkowej, aby zestresowany pies wrócił do właściciela, a cały internet radośnie cieszył się z pozytywnego zakończenia.
https://www.youtube.com/watch?v=UU0bF8mve4M
To miło. Internet dowiedział się, że motocykliści wcale nie są uosobieniem całego zła.
Nam jednak momentalnie przypomina się podobna historia z Kanady. Kobieta kierująca samochodem też zobaczyła biedne zwierzątko na obwodnicy (w tamtym przypadku to były kaczki), a więc zatrzymała się na lewym(!) pasie aby zatrzymać ruch i pomóc kaczkom. Niestety w jej nierozsądnie zatrzymany samochód uderzył motocykl. Motocyklista zginął na miejscu, a jego córka, która jechała jako pasażerka, straciła życie w szpitalu.
Kobieta usłyszała wyrok, a na sali sądowej padły słowa: „Mamy nadzieję, że ten proces jest jasnym przekazem dla społeczeństwa, że na autostradzie nie zatrzymujemy się dla zwierzątek. Nie warto.”
To sprowadza nas do konkluzji, która będzie pytaniem do Was: W powyższym filmie motocykliści mieli szlachetne intencje ratowania psa, ale czy aby na pewno to było bezpieczne i mądre, aby biegać po zatłoczonej obwodnicy?
