Nawet Ural przechodzi na elektryczną stronę mocy.
Na pewno znacie Urale. My piszemy o nich niezbyt często, ale w skrócie – są to „te” motocykle z koszem, które bazują na konstrukcji BMW sprzed wojny, ale mocno je poprawiono. Czasem wychodzą totalnie wypasione wersje. Ale teraz Ural poszedł po bandzie (jeżeli można użyć tego stwierdzenia w odniesieniu do motocykla z koszem). W listopadzie Ural zaprezentował swój prototypowy motocykl z koszem bocznym, o napędzie elektrycznym.
Wyobrażacie sobie elektrycznego Urala? My już tak. Prototypowy elektryk powstał na bazie istniejącego już podwozia cT z napędem na jedno koło. We współpracy z kalifornijskim producentem e-motocykli Zero Motorcycles, na podwoziu Urala zamontowano cały napęd i osprzęt elektryczny. Firma Zero stała za technologiczną stroną zastosowanych rozwiązań, co jest solidną argumentacją aby wierzyć w przyzwoitą jakość motocykla.
Dzięki dużej, 3-kołowej konstrukcji, zapakowanie baterii i silnika oraz osiągnięcie korzystnego środka ciężkości nie było większym wyzwaniem. Niespecjalnie ucierpiała także masa własna. Zwykłe Urale ważą na sucho 300-350 kg, tymczasem elektryk waży 373 kg, a jego dopuszczalna masa całkowita to 600 kg.
Jak to zazwyczaj bywa w motocyklach elektrycznych, tak samo tutaj nie ma sprzęgła czy skrzyni biegów. Wystarczy odkręcić i jechać. Jak twierdzą ludzie z Urala: „Przyspiesza naprawdę szybko – jak na Urala”, a my im wierzymy.
W prototypowym, elektrycznym Uralu zastosowano jednocześnie dwa zestawy baterii o łącznej aż 19,5 kWh, dlatego ładowanie od 0 do 95% może zająć aż 13 godzin. Maksymalna przetestowana prędkość to 140 km/h, ale zalecana to 105 km/h. Sprawdzony przez Urala zasięg wynosi 165 kilometrów.
Co dalej?
Jak czytamy na stronie Urala: „Firma nie ma aktualnie żadnych natychmiastowych planów aby budować elektryczny motocykl. Decyzja zostanie ostatecznie podjęta na podstawie badania rynku, reakcji klientów oraz opinii ekspertów rynku. Oceniamy, że od podjęcia decyzji o ostatecznym designie, zorganizowanie seryjnej produkcji zajmie nam około 24 miesiące. Wersja produkcyjna będzie miała w sobie najnowsze osiągnięcia z zakresu baterii i ładowania.”
Biorąc pod uwagę pozytywny odzew rynku, coś czujemy, że produkcja seryjna pewnie już jest bardzo poważnie rozważana. Nie chcielibyście modnie wozić się w elektrycznym Uralu z koszem?