Amerykański Urząd Patentowy opublikował szkice od Suzuki, patentujące „układ smarowania w silniku o spalaniu wewnętrznym”. System smarowania okazał się jednak znacznie mniej interesujący, niż schemat silnika, na podstawie którego Suzuki złożyło patent.
Tło patentu, którym w tym przypadku jest silnik jednocylindrowy z drugim korbowodem pełniącym rolę równoważącą, może być zapowiedzią tego, nad czym właśnie pracuje fabryka. Może być także zupełnie oderwane od rzeczywistości. Oba scenariusze są równie prawdopodobne i zdarzają się równie często.
Gdyby jednak silnik był prawdziwy, to mamy do czynienia z potężnym hitem. Najważniejsze jest podobieństwo do konstrukcji sprzed 26 lat ze stajni Ducati. W roku 1993 Włosi zaprezentowali model Supermono o pojemności 550 ccm. Wyprodukowano ich 67 sztuk, szybko stały się wyścigową legendą, a dobrze zachowany egzemplarz wart dziś jest ok. 400 000 złotych. Silnik z patentów Suzuki wygląda podobnie, jak ten z Ducati Supermono.
Na szkicach jednostkę jednocylindrową o stosunkowo wysokiej (jak na singla) pojemności skokowej. Istotne są jednak elementy 33 i 35 stanowiące konstrukcję „fałszywego tłoka”. Są to dodatkowe korbowody, z jednej strony połączone na stałe z obudową silnika, a z drugiej strony obracające się na wale korbowym, zupełnie jak prawdziwy cylinder. Po co? Aby zniwelować drgania silnika, aby singiel mógł pracować płynniej, aby mógł kręcić się do wyższych zakresów, a finalnie – aby generował lepsze osiągi. Wspomniane Ducati, w 1993 roku, produkowało 65 KM z singla 550 ccm!
Chcielibyśmy bardzo, aby Suzuki rzeczywiście pracowało nad konstrukcją potężnego singla. Taki silnik widzielibyśmy jako potężną konkurencję dla LC4 od KTMa, pod postaciami radosnych nakedów, supermociaków i enduraków. Oj tak!
A może chodzi wyłącznie o system smarowania, a szkic to jedynie hołd od japońskiego inżyniera zafascynowanego włoską technologią?