Doczekaliśmy się pierwszego „pomarańczowego” supermociaka napędzanego silnikiem elektrycznym.
Po zeszłorocznym debiucie elektrycznego rodzeństwa KTM Freeride E-SX i E-XC, teraz przyszedł czas na brakującego członka rodziny, czyli E-SM. Nowy, ekologiczny supermociak ma być czymś więcej niż tylko endurakiem ze zmienionymi kołami. Ma być pionierem w całkowicie nowej klasie cichych motocykli pozwalających na pokonywanie małych odległości przy jednoczesnym zapewnieniu maksymalnej frajdy z jazdy. Toczący się na 17-calowych kołach, Freeride E-SM napędzany jest przez ten sam bezszczotkowy silnik elektryczny, co jego bracia, generujący moc 22 KM przy 4500 obrotów/minutę oraz moment 42 Nm dostępny od 0 (czyt: zero!) obr/min.
Jesteśmy piekielnie ciekawi, jak elektryczny supermociak radziłby sobie w zatłoczonym mieście i czy akumuator wystarczyłby na dłużej, niż 20 minut jazdy. Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli to dla was sprawdzić. A tymczasem powiedzcie, co sądzicie o nowym dziele inżynierów KTM. Przesiedlibyście się na taki sprzęt? Przypominamy od razu, że kosztuje on 50 000 zł.
Jeszcze jedno: sprzęt testował Julien Dupont, prawdopodobnie najbardziej znany miejski trialowiec…