Dzięki przepisowej prędkości, motocykliście udało się wyhamować.
Na naszą skrzynkę redakcyjną (na którą każdy z Was może przesyłać własne filmy, ciekawostki czy uwagi) dostaliśmy maila z interesującym spostrzeżeniem kierowcy Yamahy TDM 900. Przeczytajcie też i Wy:
„Witam.
Powoli staje się to normą, że podczas kolizji motocyklisty z samochodem ten drugi zarzeka się, że do wypadku doszło z powodu znacznego przekroczenia prędkości motocyklisty [czego tragiczny przykład widzieliśmy w niedzielę – przyp. red.]. Mój dzisiejszy przypadek temu przeczy. Prędkość w granicy dozwolonej na centymetry uchroniła mnie i mój motocykl od nieszczęścia. Czy gdybym rozbił się o ten samochód, także i ten pan kierowca zrzuciłby winę na pirata i samobójcę na dwóch kołach? Tego nie wiem i zapewne się nie dowiem. I całe szczęście…
Pozdrawiam!”
Jedno jest pewne – kluczowa była tutaj przepisowa prędkość motocyklisty, pozwalająca na efektywne zatrzymanie w awaryjnej sytuacji. Krótko mówiąc, szybka jazda nie zawsze popłaca. Poza tym miło, że kierowca Fiata chociaż przeprosił. Mamy nadzieję, że dostał nauczkę na przyszłość oraz w końcu rozłoży lusterka w swoim aucie…