Serce motocyklisty na dłoni: recenzja motocyklowego audio- i e-booka

- Monika Pacyfka Tichy

Mariusz Sawa – człowiek jeszcze młody, a już doświadczony – siada z nami na naszej domowej kanapie i wysypuje nam na kolana ze swojego plecaka wielką furę fotografii…

Fotografii kolorowych i starszych, czarno-białych, pełnych słonecznych kontrastów lub zamazanych deszczem, także tym płynącym z oczu. Jedne zabawne, inne śmiertelnie poważne. Na jednych motocykl, na innych motocykl z kierowcą, a czasem portret człowieka z kaskiem w dłoni. Takie są zebrane w książce „Serce Motocyklisty” historie z Serce-motocyklisty-Mariusz-Saważycia, a czasem obrazki, migawki, uchwycone sytuacje lub oblicza ludzi. Niektóre zajmują kilka stron, na niektóre wystarczyło kilka celnych jak cios ninjy zdań.

I de facto każdy z nas, jeżdżących na motocyklach i spotykających innych motocyklistów, o ile ma nie przydymionej zielem lub chmielem pamięci, mógłby opowiedzieć podobne historie na te same tematy. O motocyklach pierwszej młodości, starszych niż my, składanych w garażu własnoręcznie z pordzewiałych, wygrzebanych gdzieś części; o pięknych widokach i brzydkich zachowaniach zauważonych w trasie; o zlotach, spotkanych ludziach, nieznanych szerszemu gronu, ale z osobowością i przeszłością ciekawszą niż te które mają postaci z okładek kolorowych pism. O awariach w trasie lub tuż przed startem, o frustracji i sukcesie lub porażce. O motocyklach naszych rodziców i dziadków i o tym jak odziedziczyliśmy lub zaraziliśmy się tą potencjalnie letalną chorobą – uzależnieniem od motocykli. I w końcu – o swoich poglądach na to, których innych motocyklistów cenimy, a których uważamy za niegodnych tego miana.

Taka bliskość tematu to kij, który ma dwa końce. Z jednej strony czyni go bliskim, z drugiej powszednim. Więc to, co przyciąga czytelnika „Serca motocyklisty”, to nie tyle opisywane historie, co sposób ich opowiedzenia. Niewyobrażalnie osobisty, głęboko i świadomie subiektywny. Te „fotografie” pokazują nie tyle ludzi, historie i sytuacje, co reakcje niezwykle wrażliwego obserwatora na nie. Te reakcje, przelane na papier – a raczej: na ekran i słuchawki, bo książka ma formę e-booka i audiobooka – będą fascynujące dla czytelników, dzielących tę samą wrażliwość i poglądy na to, jak się powinno, a jak nie, używać, odczuwać i myśleć o motocyklach. Po rozlicznych Serce-motocyklisty-ilustracje-Damian-Wojtrefleksjach na ten temat autor w końcu poddaje się, podsumowując:

„…jazda motocyklem jest do życia koniecznie potrzebna.

Owszem, można żyć i bez niej, ale co to za życie. Mogę wyliczać poszczególne elementy jazdy, które sprawiają mi przyjemność jak choćby patrzenie na własny cień. Na pytanie, co generalnie jest tak wspaniałego w śmiganiu kopcącym żelastwem, krótko odpowiedzieć nie umiem. W motocyklizmie jak w życiu, niektórych rzeczy nie da się i nie ma sensu definiować.”

Na początku było słowo – sprawność Mariusza w posługiwaniu się tym narzędziem porozumienia jest wielka. Narracja pełna jest prześlicznych sformułowań, ot przykład pierwszy z brzegu: „Polskie motocykle są jak płatki śniegu. Nie ma dwóch jednakowych. Każdy jest powykrzywiany w inną stronę.” I z drugiego końca skali: „Motocykl został wielokrotnie nagrodzony prestiżowym garażowym znakiem słowiańskiej jakości „Ku”. Autor posługuje się często i zręcznie nieopisanym jeszcze przez teorię literatury zabiegiem stylistycznym, który ja na własny użytek nazywam „comparatio pejseriniensis” na cześć mistrza tej formy, czyli mego ulubionego Naczelnego. Chodzi tu o nieoczywiste, barwne i obrazowe przyrównywanie zjawisk motocyklowych do zjawisk znanych z życia, zwłaszcza życia rzyci, zarówno w jej defekacyjnym, jak i prokreacyjnym wymiarze. Przykład: „Awaria motocykla zaraz po wyjeździe z domu jest jak brak papieru toaletowego, gdy już siadło się na sedesie. Nie wiadomo czy siedzieć i jechać dalej/czy siedzieć i ratować się znalezionym w kieszeni spodni biletem mpk.”

Serce-motocyklisty-ilustracje-Damian-Wojt-ZlotOpowieści tych nie trzeba czytać po kolei. Jeśli któraś wyda ci się zbyt rozbudowana, przeskocz do następnej. Potem sobie wrócisz jak będziesz miał ochotę. W tej książce jest jak w trasie motocyklowej – chodzi o przemieszczanie się, a nie dotarcie gdzieś.

I jeszcze jedna rzecz – ilustracje. Są śliczne. Uznanie dla rysownika, Damiana Wójta. Jak to mówił mistrz Beksiński – obrazy są do oglądania, tak jak muzyka do słuchania a czekolada do jedzenia, więc nie będę o nich opowiadać – zobaczcie sami. Zwłaszcza, że książka dostępna jest w formie e-Booka i można wejść w jej posiadanie w ciągu kilku chwil, nie wstając od kompa. Do tego ma w zestawie bardzo przyjemny, trzygodzinny audiobook, czytany przez Łukasza Szymanowskiego, motocyklistę, co się słyszy; w jego głosie pobrzmiewa chropawa głębia odgłosów dwusuwowego silnika. Jadąc zimową porą autem do pracy o ileż przyjemniej niż komunikatów o korkach (które i tak są i nic nam nie da wiedza o nich) posłuchać opowieści z lepszych chwil i lepszych miejsc.

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl