Co, jak, i skąd ta cena?
Nie… Okładka nowej MotoRmanii nie oznacza, że teraz robimy magazyn dla kobiet w ciąży. Ma raczej symbolizować narodziny czegoś nowego. Czy się nam to podoba czy nie, drukowane magazyny umierają, a ich wydawanie traci finansowy sens. Dobrze o tym wiecie, bo wiele tytułów znika z półek i przecież czytacie o tym teraz tutaj: czyli w sieci.
Jeżeli obserwujecie aktywność MotoRmanii, to wiecie też, że już od dłuższego czasu większość naszej działalności opiera się na prowadzeniu szkoleń, wyjazdów zagranicznych, rozwijaniu portalu. Czasy się zmieniły. Magazyny już od dawna muszą żyć z reklam. Dzisiaj nie da się utrzymać z samej sprzedaży, ponieważ liczba czytelników z roku na rok topnieje. Nastąpiło patologiczne uzależnienie od reklamodawców, co pociągnęło za sobą podporządkowanie im wielu treści edytorialnych. MotoRmania nie jest i nigdy nie była częścią żadnego dużego koncernu wydawniczego. Cenimy sobie swoją wolność i nie chcemy się w to więcej bawić na zasadach narzucanych przez otaczającą rzeczywistość.
Platforma medialna MotoRmanii złożona z Facebooka, portalu oraz gazety papierowej, dzięki swojej rozbudowanej działalności eventowej stała się niezależna. Nie zaplanowaliśmy tego. Pracowaliśmy realizując swoją pasję i zanim się zorientowaliśmy, staliśmy się posiadaczami taboru transportowego przewożącego Wasze sprzęty do Hiszpanii, kilkudziesięciu maszyn szkoleniowych i motocyklowego hoteliku w Andaluzji. Na początku „gazeta” nam to wszystko umożliwiła, ale dzisiaj stała się już tylko dodatkiem. Kochamy ją i postanowiliśmy ją uwolnić od dyktatu wymagań rynkowych oraz układów branżowych.
Nowa wersja papierowej MotoRmanii jest naszym hołdem dla emocji motocyklowych. Trochę sztuką dla sztuki. Jest również dla nas, bo podsumowuje to kim jesteśmy i przypomina dlaczego kochamy dwukołowe maszyny. Będzie się ukazywać co dwa miesiące, ponieważ przy naszym natężeniu aktywności zawodowej potrzebujemy więcej czasu, aby ją dobrze przygotować. Nie bez znaczenia jest też nowa cena, która musiała drastycznie wzrosnąć, aby przywrócić sens wydawania magazynu bez uzależnienia od reklamodawców. Raz na dwa miesiące wydatek będzie łatwiejszy do przełknięcia dla tych czytelników, którzy pozostaną. Chcemy od teraz robić ekskluzywny papierowy magazyn dla osób, które lubią czytać o emocjach i oglądać duże, wysokiej jakości zdjęcia na papierze odpowiedniej gramatury. W wydaniu papierowym chcemy odejść od mainstreamu. Wyższa gramatura papieru, inna jakość druku, rozkładane plakaty, specjalne efekty na okładce – to sprawia, że magazyn musi kosztować 29,90 zł. Mimo, że to wydatek ponoszony ewentualnie raz na 2 miesiące, w kraju jest wzrost gospodarczy, a program 500+ rozpasał nam konsumpcyjnie społeczeństwo, to wiemy, że pożegnamy sporo czytelników. Wielu z Was może nie odpowiadać taki emocjonalny „moto-digest” za cenę 6 litrów paliwa. Jesteśmy tego świadomi i chcieliśmy Wam serdecznie podziękować, że byliście z nami przez ostatnie lata.
To dzięki Wam MotoRmania jest dzisiaj w miejscu, w którym czujemy się niezależni i samowystarczalni. Mamy nadzieję, że inwestycje jakie wkrótce zobaczycie na portalu, zastąpią Wam z nawiązką fakt, że już nie będziecie sięgać po papierową MotoRmanię. Przyjedźcie do nas na treningi lub wyślijcie motocykle naszym tirem do Malagi. Wtedy pogadamy sobie o wszystkim na plaży, przy grillowanym kalmarze. Natomiast tym, którzy zostają… No cóż. Możemy tylko powiedzieć, że kolejny numer będzie wyglądał jeszcze lepiej niż aktualny, a ilość stron będzie rosła.
Po kilku pierwszych dniach sprzedaży mamy zaskakująco dużo pozytywnych komentarzy. To wspaniałe, że będziemy mogli kontynuować wydawanie papierowej Motormanii w sposób szczególny. Bez ciśnienia i z dala od wyścigu szczurów. Długo na to czekaliśmy.
P.S.: Wszystkie osoby, które zaprenumerowały MotoRmanię wcześniej, będą otrzymywać kolejne numery zgodnie z harmonogramem. Aktualna zmiana nie ma wpływu na kontynuację prenumeraty i nie wymaga żadnych dodatkowych opłat ze strony prenumeratorów.