Trzeba mieć pecha. I to solidnego pecha!
Dwóch kolegów na stacji benzynowej, jeden tankuje, drugi ma włączoną kamerę na kasku. Nagle pod motocyklem zaczyna tworzyć się kałuża benzyny – ma prawo, w końcu to Kawasaki KZ750 z 1981 roku. Po chwili motocykl staje w ogniu. Taki pech… Panowie w popłochu uciekają, ale nie biegną po gaśnicę, bo zanim zorientowali się, co się dzieje, zrobił to ktoś inny. Wydobycie jej zza szyby wymagało trzech solidnych uderzeń łomem, a finalnie na miejscu znalazły się 4 radiowozy i jeden wóz strażacki.
Później tego samego dnia, właściciel motocykla który płonął (tym razem już na innym sprzęcie) zalicza glebę wjeżdżając na tą samą stację benzynową. Pech? A może ktoś tu przynosi nieszczęście – pytanie tylko, czy stacja benzynowa, czy autor filmu.