Co zrobić, gdy chcesz pojechać gdzieś motocyklem, a nie masz z kim zostawić psa? Przyglądamy sią metodom przewożenia czworonogów.
Większość z nas posiada lub posiadało pupile. Pies to najlepszy przyjaciel i towarzysz człowieka (może poza krajami wschodniej Azji), ale komu z nas tak naprawdę przyszło do głowy zabrać owczarka niemieckiego na pokład i pojechać z nim na mazury? Z technicznego punktu widzenia ciężko zapakować takie „bydle” na tylne siedzenie w R6, a poza tym, jak pies ma wytrzymać jazdę na motocyklu? Hałas wydechów, wiatr zwiększający się z prędkością, owady, które mogą wpaść w oko, problem z utrzymaniem się na zakrętach, grozi to też chorobami uszu, oczu itp.
Szybki przegląd rynku i sposobów.
Najczęstszy widok jaki udało mi się zaobserwować: tyłek na siedzeniu, łapki na zbiorniku, pozycja przed kierowcą i mina „who is the boss”. Jest to dość ryzykowne w przypadku szybszego wchodzenia w zakręty oraz ewentualnej sytuacji podbramkowej na drodze, podczas której zwierze w łatwy sposób może wypaść. Sąsiadowi mojej babci, który jeździ MZką ze swoim kundelkiem sposób „like a boss” odpowiada najbardziej. Na rynku dostępne są również specjalne plecaki do przewożenia zwierząt, tangbagi odpowiednio wyprofilowane i skonstruowane dla wygody pieska z otworkiem na łepek.
Te drugie są jednym z bezpieczniejszych sposobów przewożenia. Znaleźliśmy również udokumentowane zdjęciem, szelki dla czworonoga mocowane do kierowcy na wzór plecaka. Ten sposób może być o tyle problematyczny, że pies pozostaje nieruchomo w jednej, nienaturalnej pozycji siedzącej, co przy dalszych podróżach na pewno jest męczące. Druga kwestia to siedzenie tyłem do kierunku jazdy. Kufry z otworem na głowę są chyba kolejnym bezpiecznym sposobem transportu. Zdarza się też widok psa luźno jadącego na siedzeniu pasażera. Łatwo jest przetransportować małego pieska, jednak właściciele dużych ras również twierdzą, że gabaryty pupilków nie muszą być przeszkodą i można sobie doskonale poradzić.
Przewóz psów na motocyklu nie jest czymś naturalnym, żaden z producentów nigdy nie dostosowywał motocykla do jazdy z czworonogiem, szczególnie na sportach. Na pewno lepszy będzie do tego sprzęt turystyczny lub skuter, a tak czy inaczej robi się to na własną odpowiedzialność. Czworonożny pasażer, to trudny pasażer, na pewno nie zareaguje na komendę „nie wierć się bo spadniesz”, ani nie zrozumie, w którą stronę ma się wychylać. Nawet niewielka gleba na motocyklu, dla niezabezpieczonego zwierzęcia może okazać się tragiczna. Właściciele często zakładają okulary ochronne, jednak nikt nie przewidział niczego na wrażliwe uszy. Ciężko też będzie ze skorupą dedykowaną zwierzakom. Kask i okulary to jednak nie wszystko, kończyny zwierzaka w dalszym ciągu narażone są na kontuzje podczas ewentualnej przewrotki. Jazda jazdą, ale na widok psa na motocyklu nieciekawie może zareagować również policja.
Wożenie psa na motocyklu. Z pozoru absurdalny temat, ale tak naprawdę wielu motocyklistów spotkało się lub spotka z problemem „zwierzak i motocykl”. Kolejna kwestia jest taka, że my, Europejczycy widzimy w tym problem, a na Dalekim Wschodzie takie tematy jak kilkanaście osób albo kilka zwierzaków gospodarczych na skuterze 110 ccm to chleb powszedni.
Co o tym wszystkim sądzicie, spotkaliście się kiedyś z opisanym problemem? A może znaleźliście jego rozwiązanie? Zapraszamy do dzielenia się w komentarzach.