Policjanci chyba nie lubią chłopaków z Ruff Ryders. Nawet gdyby mieli do tej pory skrupuły, to po obejrzeniu tego DVD na pewno je stracą. King Rommel uwielbia się z nimi drażnić i to w typowym dla swojej ekipy stylu, czyli „Ride Or Die”.
Długo czekałem na ten film ze względu na trailer, który zapowiadał się bardzo obiecująco. W końcu, po kilku miesiącach pan listonosz zapukał do mych drzwi i wręczył mi przesyłkę pachnącą dolarami. Okładka oczywiście w stylu afroamerykańskich raperów – biała i mnóstwo świecidełek, czyli na „bogato”. No ale co tam okładka, czas wrzucić płytę w odtwarzacz i sprawdzić jak to się robi według Ruff Ryders`ów. Zobaczcie, jak wygląda trailer:
Pierwsze wrażenie to muzyczna strona płyty. Tutaj będę bardzo subiektywny, ponieważ raperzy kojarzeni z RR to jedni z moich ulubionych, a sam DMX plasuje się w mojej osobistej „Top 10”. Brudne, nowojorskie rymy do mega kozackich bitów. Właśnie taka muzyka króluje na krążku od samego początku aż do końca. Osobiście nie widzę lepszej możliwości do takiego rodzaju produkcji. Energia i agresja z muzyki świetnie dopełnia to, co dzieje się na ekranie.
Jednak to recenzja stunt DVD, a nie kącik muzyczny, przejdźmy więc do konkretów. Ten film jest idealny dla fanów ulicznego terroru. King Rommel najwyraźniej przyciąga radiowozy. Podczas 50 minut filmu mija, jadąc na jednym kole, około 8 z czego dwa rozpoczynają konkretny pościg. Naprawdę dobrze wyglądają prawdziwe pościgi na amerykańskich ulicach. Widać, że chłopaki mają z tego niezłą frajdę. Zresztą rozpoczynając film, Rommel obiecuje, że sterroryzują dziś miasto i dobrze będzie jak nie skończy z mandatem albo na dołku. Tak więc chłopak przelatuje na kilku czerwonych, na skrzyżowaniach kręci cyrkle, a kumple wokół palą gumę. W pewnym momencie ekipa blokuje ulicę pod jednym z nowojorskich mostów i nagrywa sekcje cyrkli, a w tym samym czasie kilkadziesiąt samochodów tkwi w niezłym korku.
Nie zabrakło jednak miejsca na techniczne triki na parkingach. Niezłą popisówką jest wykręcenie 225 cyrkli w niemal 12 minut i łączenie ich z różnymi innymi trikami. Afroamerykanie nie byliby sobą gdyby nie pojawiły się fajne laski i super drogie gadżety. No i mamy Rommla mszczącego sprzęt obok stojących fur pokroju Lamborghini, Ferrari, Porsche i amerykańskich muscle carów, a w tle naprawdę niezłe dziewczyny. Lubię afroamerykanów właśnie za to, że dla nich fajna laska to nie wieszak z wybiegu, więc jest czym oko nacieszyć. Jednak są też minusy. Spodziewałem się, że Rommel będzie latał w wielkiej obstawie, a tym czasem motocykli było w porywach kilkanaście, z czego tylko jeden koleś potrafił coś pokazać. Kiepsko jak na RR. Poza tym kilkunastominutowy materiał o 8-letniej dziewczynce latającej na crossach z lekka przynudza. Film na pewno jest wart obejrzenia, ale jednak pozostaje po nim niedosyt. Miałem wrażenie, że materiał do niego został zgrany w parę dni. Ale ogólnie rzecz biorąc to jest to i tak dobra pozycja dla kogoś, kto lubi patrzeć na terror na ulicach.