Powszechnie wiadomo, że ilu Polaków tyle opinii. Tak samo jak odnosi się to do polityki, tak samo odniesie się też do opinii na temat motocyklistów. Co myślą o nas mieszkańcy stolicy kraju kwitnącej pyry i stonki ziemniaczanej?
Kto?
Przeprowadzając krótką sondę na ulicach Poznania, szukałem osób nie mających styczności z motocyklem, nie zbierałem opinii mechaników, aktywnych motocyklistów czy też fanatyków motoryzacyjnych. O nie, nie, nie! Byłyby one nie do końca obiektywne. Kto więc był bohaterem pierwszoplanowym? O zdanie pytani byli ludzie w różnym wieku, którzy pojazdy uznają jako środek transportu z punktu A do punktu B. [Przyp. red. – zdjęcie tytułowe z Yamahą R1 i policją jest trochę na przekór, nie przejmujcie się.]
Komu motocykle przeszkadzają najbardziej?
Ciężko byłoby się spodziewać innego wyniku – największe zło widzą w nas osoby powyżej 45 roku życia – najczęściej kobiety. Zaraz za nimi plasują się panowie w podobnym przedziale wiekowym, zwłaszcza ci, którzy czynnie korzystają z kategorii B prawa jazdy. Najbardziej nieodpowiednie zachowania w ich oczach to jazda na jednym kole w środku miasta, a także mocne przekraczanie odpowiedniej prędkości. Zwrócono także uwagę na motocykle przeciskające się w korku pomiędzy autami – ludzie boją się, że niedoświadczony rider może uszkodzić auto i szybko uciec z miejsca zdarzenia. Ryk silnika nie był aż tak dużym problemem, o ile nie mówimy tu o nieoryginalnych układach wydechowych i gazowaniu do odcięcia – ten aspekt przeszkadzał głównie osobom, które muszą opiekować się małymi dziećmi oraz emerytom szukającym ciszy i spokoju. Przypadkowo zapytana została osoba niewidoma – 47-letni mężczyzna stwierdził, że hałas wydawany przez motocykle jest dla niego nie do zniesienia. Gdy powiedział, że jest niewidomy (w tym momencie wpadłem w lekkie zakłopotanie), wspomniał o wartości zmysłu słuchu w jego życiu, tym samym uznając go jako element zapalny do takiej, a nie innej opinii. Największym zdziwieniem był dla mnie 21-latek, który cytując „chętnie zagazowałby” motocyklistów – co prawda nie powiedział dlaczego, chłopaczyna rzucił jedno zdanie i bez słowa poszedł dalej.
Komu motocykle są obojętne?
Tutaj nie można było określić grupy wiekowej. Najczęściej za to obojętne były osoby posiadające w swoich najbliższych kręgach (znajomi, rodzina) aktywnych motocyklistów. Do tej grupy zaliczyć możemy także osoby zabiegane, pracujące bądź (rzadziej) uczące się – nie prowadzą one nigdy przemyśleń nad takową kwestią, bo nie mają na to czasu. Ani nie podobała im się obecność jednośladów, ani też nie przeszkadza w żadnym stopniu.
Komu obecność motocykli się podoba?
Obecność motocykli najbardziej przypada do gustu mieszkańcom w wieku uczniów i studentów. Podoba im się różnorodność maszyn na polskich drogach i lubią zawiesić na nich oko, a także posłuchać brzmienia silnika. Uśmiech dziecka pojawia się na twarzy także, gdy widzą przyspieszenie jednośladu spod świateł. Wspomniano też kilka razy o tym, że jeden motocykl to jedno auto w korku mniej.
Komu oberwało się najbardziej?
Według Poznaniaków węgiel pod choinką znajdą głównie kierowcy wyżyłowanych sportów. Drudzy w kolejce po prezent są (o dziwo) skuterzyści – zwłaszcza ci dosiadający motorowery. Oberwało się im za nieznajomość przepisów, zajmowanie środka pasa i rzadziej jazdę na podwójnym gazie. Kolejni w bramkach startowych ustawiają się off-roadowcy, którzy przeszkadzają niedzielnym spacerowiczom chcącym w weekend oderwać się miasta. Najlepsze zdanie Poznaniacy mają na temat „Harlejowców” – kierowców cruiserów, chopperów, bobberów i tym podobnych. Są to według nich osoby doświadczone, opanowane i respektujące przepisy. Na temat motocykli turystycznych czy nakedów ciężko było znaleźć opinię, osoby nieinteresujące się motocyklami w większości wypadków zwyczajnie nie znały tych określeń.
Oczywiście warto wrócić do sentencji zawartej na początku wpisu: cała sonda odbyła się na terenie Poznania. A jak to wygląda w Twoim mieście?