Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) oraz Departament Sprawiedliwości (DOJ) oskarżają Harley-Davidsona o sprzedaż modułów, które przesuwają poziom emisji spalin ponad legalne limity. H-D utrzymuje, że modyfikacje przeznaczone są „tylko do użytku zawodniczego”, jednak zamiast walczyć w sądzie, producent przystąpił do ugody, według której musi zapłacić 12 000 000 USD kary oraz przeznaczyć 3 000 000 USD na działania ograniczające zanieczyszczenia.
Nie jest to może sprawa godna porównania do głośnej afery „Dieselgate”, w której to koncern Volkswagen od dawna aktywnie oszukiwał w normach spalania, ale zdecydowanie warto poświęcić jej uwagę i przyjrzeć się wnioskom.
O co poszło?
Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zarzuca Harleyowi (zapraszamy do oficjalnego stanowiska), że ten, naruszając Ustawę o Czystym Powietrzu, wyprodukował i sprzedał ponad 340 000 sztuk urządzenia zwanego Pro Super Tuner. Jest to fabryczny moduł pozwalający właścicielowi motocykla zmodyfikować dawkę dostarczanego paliwa (np. po zamontowaniu innego filtra powietrza i wydechu, aby osiągnąć większą moc). Takie zmiany powodują zmianę emisji konkretnych substancji zanieczyszczających powietrze. Emisja jest wyższa w stosunku do oryginalnej konfiguracji, którą Harley-Davidson certyfikował z EPA.
Ponadto Harley-Davidson wyprodukował i sprzedał ponad 12 000 sztuk motocykli, które według EPA nie przeszły odpowiedniej procedury certyfikacji, potwierdzającej, że produkt spełnia federalne normy czystości.
Harley sprzedawał moduły od roku 2008, natomiast niecertyfikowane motocykle wyjechały na drogi w latach 2006-2008.
Pełny wymiar kary:
– HD zapłaci 12 000 000 USD kary cywilnej płatnej Agencji Ochrony Środowiska.
– HD poświęci 3 000 000 USD na „działania ograniczające zanieczyszczenia, poprzez projekt wymiany konwencjonalnych pieców grzewczych opalanych drewnem, na ekologiczne piece grzewcze, w lokalnych społecznościach.”
– HD zaprzestanie sprzedaży modułów do 23. sierpnia 2016 r.
– HD zaproponuje wykup modułów od dealerów posiadających je na stanie.
– HD zniszczy wszystkie posiadane moduły.
– HD obieca sprawdzać i certyfikować motocykle wyposażone w moduły, które będą sprzedawane w przyszłości.
Łączna kara 15 milionów $ jest już jasna, jednak nie wiadomo, ile rzeczywiście Harley straci na całej sprawie. Nieznany jest jeszcze koszt, który producent musi ponieść na wykupienie modułów od dealerów.
Odpowiedź Harley-Davidsona:
Pełne stanowisko HD znajdziecie tutaj. Streszczając sprawę, Harley nie zgadza się ze stanowiskiem EPA, zaznaczając, że moduł był projektowany i sprzedawany jako część after-market [zamiennik, akcesorium], jedynie od użytku zawodniczego, w celu przystosowania parametrów silnika do użycia z innym wyposażeniem after-market oferowanym przez Harleya.
Mimo wszystko, Harley zdecydował się na ugodę z EPA. HD tłumaczy, że ten sposób producent może skupić swoją uwagę i wysiłek na udoskonaleniu swoich produktów, zamiast na długiej walce sądowej z EPA. Według nas jeszcze ważniejszym argumentem były kwestie wizerunkowe i marketingowe – nauczka po volkswagenowskiej aferze „Dieselgate” została wyniesiona.
Harley utrzymuje, że moduł nie był przeznaczony do użytku drogowego (co jednak było na stronie Pro Super Tuner trudne do znalezienia) oraz że informował klientów o prawnych konsekwencjach modyfikacji i naruszeniu warunków gwarancji pojazdu. Z tego powodu HD nie planuje wykupu urządzeń, które są już zainstalowane w motocyklach klientów.
Harley nie odniósł się do 12 000 sztuk motocykli sprzedanych bez certyfikacji, co można uznać za przyjęcie zarzutu bez dyskusji.
Ale…
Ale przecież z salonów innych producentów również wyjeżdżają motocykle już wyposażone w zamienniki układów wydechowych, power-commandery i inne akcesoria mniej lub bardziej wpływające na homologację. Problem Harleya jednak polega na tym, że firma montowała swoje modyfikacje w fabrycznie nowych motocyklach, które dopiero wtedy trafiały do klienta końcowego. To oznacza, że w momencie sprzedaży motocykl nie spełniał norm.
Ale dlaczego sprawa Harley-Davidsona nie jest tak głośna, jak afera Volkswagena? Różnica polega na tym, że producent motocykli nie starał się aktywnie oszukiwać klientów oraz Agencji EPA. Harley zaznaczał, że moduły nie są homologowane oraz znał konsekwencje ich instalowania, ale mimo wszystko je instalował, a teraz jako przykład musi ponieść tego konsekwencje.
Zmiany i wnioski?
Słowo „przykład” jest w ostatnim zdaniu kluczowe. Jak powiedział John C. Cruden, Asystent Prokuratora Generalnego oraz szef działu 'Środowisko i Zasoby Naturalne’ w Departamencie Sprawiedliwości: „Biorąc pod uwagę rozgłos marki Harley-Davidson w przemyśle, jest to znaczący krok w kierunku osiągnięcia naszego celu, jakim jest wstrzymanie sprzedaży nielegalnych części i modułów zamiennych, które powodują bolesne zanieczyszczenia na naszych drogach i w naszych społecznościach. Ktokolwiek inny, kto produkuje, sprzedaje, czy instaluje tego typu nielegalne produkty, powinien zważyć na czynności poprawcze nakazane Harleyowi i natychmiast zaprzestać łamania prawa.”
Jak widzicie, Departament Sprawiedliwości uczynił z Harleya kozła ofiarnego, jednocześnie zaznaczając, że tego typu działania więcej nie będą przelatywały pod radarami Agencji EPA i Departamentu. W USA od dawna krążyły plotki i doniesienia, że producenci motocykli budują i importują na tamtejszy rynek motocykle, które nie spełniają norm EPA. Z kolei Unia Europejska już wielokrotnie proponowała zdecydowane zaostrzenie praw dotyczących własnoręcznego serwisowania oraz instalowania części zamiennych.
Czy wcześniej afera Dieselgate, a teraz sprawa Harleya są początkiem drastycznych zmian, które mogą zajść na rynku modyfikacji pojazdów drogowych?